W sobotę, późną nocą, dotarła do nas, po długiej podróży, moja teściowa czyli babcia Zosia.
Babcia Zosia nigdy nie była zagranicą, nigdy też nie leciała samolotem, a namawialiśmy ją do przylotu do nas 7 lat. W końcu się udało. Ma zostać u nas do 13 października, czyli 5 miesięcy.
Babcia straszliwie pragnie kontaktu ze Smykiem. Smyk natomiast, właściwie nie znający babci, traktuje ją jak obcą osobę. Pierwszego dnia wręcz się popłakał, biedactwo. Teraz jest już lepiej, choć do pełnej komitywy jeszcze daleko. I nie pomogła fura prezentów, którą babcia przywiozła wnukowi - zaufania mojego dziecka nie można kupić zabawkami.
Co ciekawe, zabawką, która najbardziej spodobała się Hultajstwu, okazały się organki, które kiedyś należały do męża. Babcia, na fali nostalgii, postanowiła je przywieźć. Smyk przechwycił je momentalnie i od niedzieli nieustannie koncertuje.
Babcia, po zaledwie jednym dniu odpoczynku, od poniedziałku rzuciła się w wir pracy: sprząta, pucuje co się da (łącznie z oknami), choć nasz dom, mimo, że ostatnio nieco zaniedbany, wcale nie lepi się od brudu. Po prostu nie błyszczy aż tak jak przed ciążą.
Za tak ogromną pomoc w obowiązkach domowych oraz gotowaniu jestem niezmiernie wdzięczna.
Ale...
Okazuje się, że nie ma róży bez kolców.
Póki co, pojawiły się dwa takie kolce.
Po pierwsze, babcia Zosi pali papierosy. Ani ja, ani mąż nie palimy, Smykowi powtarzamy jakie to niedobre i niezdrowe, a tu pojawia się babcia, która ma w nosie ewentualne zagrożenie rakiem płuc. Dobrze, że choć nie pali w domu, tylko w ogródku, ale i tak Smyk przyuważył ją zaraz pierwszego dnia.
Po drugie, babcia od początku swojego małżeństwa, czyli od 48 lat, nie dogaduje się ze swoim mężem, a w chwili obecnej nienawidzi go bardziej niż islamscy ekstremiści nienawidzą Ameryki. Uczuć swoich nie kryje, każdego dnia rozmowa na jakikolwiek temat kończy się na wylewaniu żółci czemu towarzyszy podniesiony pełen jadu głos, a wyraz twarzy babci tak się zmienia, że wczoraj Smyk się jej przestraszył.
Dzisiaj zajawka problemów - mam nadzieję, że oba uda mi się jakoś dyplomatycznie rozwiązać.
Babcia Zosia nigdy nie była zagranicą, nigdy też nie leciała samolotem, a namawialiśmy ją do przylotu do nas 7 lat. W końcu się udało. Ma zostać u nas do 13 października, czyli 5 miesięcy.
Babcia straszliwie pragnie kontaktu ze Smykiem. Smyk natomiast, właściwie nie znający babci, traktuje ją jak obcą osobę. Pierwszego dnia wręcz się popłakał, biedactwo. Teraz jest już lepiej, choć do pełnej komitywy jeszcze daleko. I nie pomogła fura prezentów, którą babcia przywiozła wnukowi - zaufania mojego dziecka nie można kupić zabawkami.
Co ciekawe, zabawką, która najbardziej spodobała się Hultajstwu, okazały się organki, które kiedyś należały do męża. Babcia, na fali nostalgii, postanowiła je przywieźć. Smyk przechwycił je momentalnie i od niedzieli nieustannie koncertuje.
Babcia, po zaledwie jednym dniu odpoczynku, od poniedziałku rzuciła się w wir pracy: sprząta, pucuje co się da (łącznie z oknami), choć nasz dom, mimo, że ostatnio nieco zaniedbany, wcale nie lepi się od brudu. Po prostu nie błyszczy aż tak jak przed ciążą.
Za tak ogromną pomoc w obowiązkach domowych oraz gotowaniu jestem niezmiernie wdzięczna.
Ale...
Okazuje się, że nie ma róży bez kolców.
Póki co, pojawiły się dwa takie kolce.
Po pierwsze, babcia Zosi pali papierosy. Ani ja, ani mąż nie palimy, Smykowi powtarzamy jakie to niedobre i niezdrowe, a tu pojawia się babcia, która ma w nosie ewentualne zagrożenie rakiem płuc. Dobrze, że choć nie pali w domu, tylko w ogródku, ale i tak Smyk przyuważył ją zaraz pierwszego dnia.
Po drugie, babcia od początku swojego małżeństwa, czyli od 48 lat, nie dogaduje się ze swoim mężem, a w chwili obecnej nienawidzi go bardziej niż islamscy ekstremiści nienawidzą Ameryki. Uczuć swoich nie kryje, każdego dnia rozmowa na jakikolwiek temat kończy się na wylewaniu żółci czemu towarzyszy podniesiony pełen jadu głos, a wyraz twarzy babci tak się zmienia, że wczoraj Smyk się jej przestraszył.
Dzisiaj zajawka problemów - mam nadzieję, że oba uda mi się jakoś dyplomatycznie rozwiązać.
8 komentarzy:
odważę się napisać, papierosy,wiem kto nie pali to jest ciężko,też palę ale u kogoś wychodzę na dwór a w domu to balkon a w zimie kuchnia lub czasami łazienka ale wywody na temat dziadka ? to już gorzej mały może pomyśleć,że dziadki są takie.W tym momencie mąż powinien na uboczu z mamą porozmawiać aby złych rzeczy o dziadku nie opowiadała przy Smyku i przy Tobie też bo to takie niesmaczne i niezręczne, robi takie rzeczy babcia mojego męża na na temat mojego już nieżyjącego teścia od zawsze i przy wszystkich,powiem ,że to mnie już denerwuje a kiedyś moim dzieciom jak były małe naopowiadała co ten dziadek z ś.p.babcią robił,dzieci to bardzo przeżyły,męża to wkurzyło i poszło na ostro ,kilka razy zwrócił jej uwagę-od dzieci się odczepiła.Dziś ta babcia ma 92 lata i dalej to samo,dzieci dorosły ale pamiętają o tych opowieściach(trochę i wytłumaczyliśmy i chyba zrozumiały).Myślę,że nie obraziłam.A najlepsze jest to ,że babcia męża a prababcia moich dzieci od zawsze źle mówiła o moim teściu i o swoich 2 mężach,słyszę to już 30 lat.Ale babcia jest zawsze idealna i najlepsza wg siebie.
Uff,Uff ciężko będzie ale myślę,że malutka kruszynka tak zaabsorbuje,że charakterek teściowej nie dokuczy.Ale tak sobie myślę,że teściowie całe życie jak pies z kotem ale razem i już niedługo złote gody bedą obchodzić .Chyba im tak dobrze.Trzymam kciuki za dobrą atmosferę bo ciężko będzie .Pozdrawiam
ja nie wiem co napisac...faktycznie nimila troszke sytuacja ale moze z czasem sie wyklaruje..moze babcia po miesiacu zacznie tesknic?...a papierosy ..no coz...to nalog...ale moze zmniejszy ilosc?.....pozdrawiam ania
Motylku, powiem tak - piec miesiecy to stanowczo za dlugo jak na wizyte. Wiem co pisze poniewaz sama tego doswiadczylam.
Nawet najukochansza osoba moze doprowadzic do szalu, dlatego uwazam, ze dwa tygodnie, gora miesiac to wystarczajacy czas na to aby nacieszyc sie soba.
Pozdrawiam serdecznie, trzymaj sie!
Urszula - o paleniu w domu wogóle nie ma mowy! Niestety mąż na delegacji, ale już z nim rozmawiałam, żeby wyjaśnił mamie, że ma przy dziecku nie nadawać na dziadka.
Persjanka - z tego co widze, to w sprawie papierosów nie ma nadzieji ŻADNEJ. W drugiej sprawie - zobaczymy...
Ataner - coś mi się widzie, że będzie to pierwsza i ostatnia wizyta babci u nas. Tym bardziej, że odkąd zaproponowałam rzucenie palenia, pomoc teściowej zmalała niemal do zera...
Motylek
Smyk wygląda uroczo, taka sielanka:) Laura od niepamiętnych czasów powtarza moim teściom, że będą mieli raka, na razie póki co mają końskie zdrowie ;-) Życzę babci Zosi powodzenia w nawiązywaniu więzi z wnukiem, choć wygląda na to że łatwo nie pójdzie. Tobie Asiu życzę cierpliwości i duuużo wewnętrznego spokoju ;-)
Ullak - dziękuję za życzenia - oby się spełniły!!! Nawiążywanie więzi z wnukiem babci nie wychodzi na razie. Wiesz, Smyk ma już 6 lat i kuma całkiem sporo...
Motylek
Mi sie zdaje, zeby babcie w sprawach papierosow zostawic- w koncu osoba dorosla. chyba, ze wyrazic trsoke o zdrowie. To co innego. Hultajstwa nie mozna izolowac od swiata i jego nagatywow. Dziecko imo ma o nich wiedziec, izolacja nie jest najlepszym srodkiem wychowawczym. A co do zolci- efekt braku rozwodow. LOL. Przezyj to. Hultajstwu potrzebna jest babcia.
Iwona
Prześlij komentarz