niedziela, 26 stycznia 2020

Spacer po Hendricks Park

 

W zeszły poniedziałek wybraliśmy się na spacer po Hendricks Park. Wyruszyliśmy z parkingu przy parku rododendronowym i pomaszerowaliśmy najpierw szlakiem Gent's Trail, potem Highland Trail, który łączy się z Oak Knoll Trail. Oak Knoll Trail zatacza pętlę wokół szczytu niewielkiego pagórka i wraca się tą samą trasą do Highland Trail.

Potem podążyliśmy jedną ze ścieżek by się zgubić - nagle ścieżka się urwała choć mapa pokazywała, że powinna biec dalej. Poszliśmy na przełaj, przez chaszcze i wróciliśmy ty sposobem na szlak.

Końcówkę trasy nieco sobie urozmaiciliśmy i wróciliśmy innym szlakiem - Old Fire Break Trail. Lista szlaków długa, ale wszystkie one są króciutkie bo sam Hendricks Park to niewielki kompleks leśny w mieście. Las może obszarowo nieduży, ale za to stary i wiele w nim drzew które liczą sobie nawet do 200 lat.


Pogoda była dość typowo styczniowa - szaro, buro, ponuro, niebo zasnute chmurami i chłodno, za ciepło jednak na śnieg.



Mimo wszystko udało się wypatrzeć kolory, głównie huby i porosty, ale także zieleń pchających się do światła traw i paproci, oraz roślin, w ogródkach uważanych za chwasty.


Ptakom dzień ponury nie przeszkadzał w koncertowaniu zupełnie, miło było posłuchać ich treli.

Cały spacer nie trwał długo, raptem 2 godziny, przy czym samego chodzenia było 1:37 minut, kiedy to przeszliśmy 4 kilometry, a ja spaliłam 847 kalorii.
A wiem to wszystko dzięki aplikacji, którą sobie zainstalowałam w telefonie.


Głównie chodziło mi o to, żeby móc łatwo uruchomić mapę z wskazówkami jak dojechać do szlaków w pobliżu, ale kiedy zagłębiłam się w ustawienia, okazało się, że można przy okazji wyłuskać dane statystyczne oraz dokładny zapis przebytej trasy.


Rozbieżność punktów rozpoczęcia i zakończenia wynika z tego, że nie włączyłam zapisu zaraz na parkingu, ale dopiero na jednej z alejek parku.

środa, 22 stycznia 2020

Kartki

Emilia dostała pod choinkę zabawkę do projektów artystycznych - na wirujący kartonik nanosi się farbkę, najlepiej kropelkami, ale niekoniecznie. Różne kolory farb w połączeniu z siłą odśrodkową tworzą ciekawe formy plastyczne. Emilia wyprodukowała kilka takich mini dzieł sztuki a mi szkoda było je wyrzucić czy nawet schować do szuflady, by po upływie jakiegoś czasu... zostały wyrzucone. Postanowiłam wykorzystać je jako podstawę do kartek okolicznościowych. Pierwszego dnia nowego roku powstały cztery kartki, jedna z nich poleciała do mojej przeuroczej Chrześniaczki, która dzisiaj kończy siedem lat.


Pozostałe przydadzą się jak znowu wyskoczą mi w ostatniej chwili urodziny którejś z koleżanek Emilii. Prezent udaje się szybko zamówić przez internet, ale zawsze jest problem z kartką. 




poniedziałek, 20 stycznia 2020

Hendricks Park

Z listu dołączonego do życzeń świątecznych dowiedziałam się, że brakuje ostatnio w Okruchach zdjęć z wypraw. Ano rzeczywiście dawno nas nigdzie nie zaniosło. Najpierw trwał sezon piłkarski, potem zaczął się sezon koszykówki, a dłuższe wolne od szkoły przerwy dzieci przechorowały. Przepadła okazja na wycieczkę w weekend z okazji Święta Dziękczynienia oraz w ferie świąteczne, grudniowo-styczniowe.

Dzisiaj jednak mamy dzień wolny, Martin Luther King Day, i mimo nieciekawej pogody wybraliśmy się na króą wycieczkę.

Prognoza pogody przewidywała zachmurzone niebo i możliwy przelotny deszcz nad oceanem oraz zbyt niską temperaturę na przyjemny spacer na plaży.
W górach za to możliwe opady śniegu czyli niezbyt bezpieczne warunki jazdy. Na miejscu, w Eugene, miało być pochmurno ale brak opadów. Miejsc spacerowych w niewielkiej odległości od domu mamy sporo, wybraliśmy się więc do parku rododendronowego, w którym kiedyś bywaliśmy regularnie, a od kilku lat w ogóle.

Zapomniałam że już styczniu zaczynają tam kwitnąć pierwsze rododendrony i kilka gatunków krzewów a cały park przepełnia słodki zapach sarkokoki.




Natura powoli przebudza się i daje znać, że mimo niskich temperatur, zmiana nadciąga.



Krzyś natychmiast przypomniał sobie nasze poprzednie wycieczki w to miejsce, Emilia nie, ale za to sama odkryła kilka dobrze znanych starszemu bratu miejsc. 


Park rododendronowy posłużył nam jako punkt wyjścia. Zostawiliśmy na parkingu samochód i udaliśmy się na szlak. W pobliskim Hendricks Park jest cała sieć niezbyt długich ani wymagających szlaków i to właśnie stanowiło cel dzisiejszego wypadu o czym
c.d.n.

sobota, 18 stycznia 2020

Kolorowy kocyk

Natknęłam się w sieci na kocyk Pastel Rainbow Baby Blanket i zapragnęłam taki zrobić. I zrobiłam. Z innej włóczki i w innej kombinacji kolorystycznej, ale efekt też ciekawy i wpadający w oko.


Kocyk zrobiłam z bawełny a głównym kolorem jest kardynalski fiolet - na żadnym ze zdjęć nie udało mi się złapać tego odcienia. Nie za bardzo lubię ten kolor a włóczkę kupiłam z myślą o wydzierganiu kocyka dla córeczki osoby, która kolor ten uwielbia. Plany nie wypaliły, dziewczynka niebawem skończy 6 lat, włóczka kilka lat czekała na drugą szansę. 


W końcu wpadł mi w oko ten wzór, a fiolet ożywiłam paskami z resztek w kolorach turkusowym, zielonym i cyklamenowym.

Kocyk wyszedł nieduży i do tego nieco zmieniający wymiary w zależności jak się go ułoży, ale tak mniej więcej ma 76 na 81 cm i waży 357 gr. Druty 5 mm.

Kocyk na razie powędrował do szafy bo jeszcze nie podjęłam decyzji odnośnie jego przyszłości. Ale zawsze dobrze mieć jakiś drobiazg na wypadek jakby u kogoś znajomego miało pojawić się nowe życie.


środa, 15 stycznia 2020

Poranki

Oj ciężko nam się wstaje o poranku. Nie dość, że ciemno, to jeszcze Emilia nie doszła do siebie po chorobie. Tak, najpierw ferie zimowe przechorował Krzyś, a drugiego dnia po powrocie do szkoły, na tę samą dolegliwość zapadła Emilia. Lekarka orzekła, że to kaszel wywołany wirusem, a sama choroba przebiegała prawie dokładnie tak samo jak u starszego brata. Prawie, bo kaszel szarpał Emilią tak bardzo, że wywoływał u niej wymioty. Teraz jest już lepiej, dziecko chodzi do szkoły, ale z rana wygląda i zachowuje się jak chora. Dzisiaj rano energii dodał jej widok za oknem:




Najpierw osowiała, potem dołączyła do mnie i Krzysia z przejęciem biegających od okna do okna w poszukiwaniu najlepszego widoku.

Kilka dni temu, kiedy dzieci jeszcze spały, usiłowałam chwycić w obiektyw księżyc na powoli jaśniejącym niebie, zawieszony pomiędzy drzewami.


Zjawisko trwało chwileńkę. Zanim zaspana odstawiłam kubek z poranną kawą i odszukałam aparat, już nie było czasu na zabawę ustawieniami. Niebo przechodziło z granatu w niebieski a do tego księżyc zaczął się chować za chmurę.


Zdjęcia zostały mi na pamiątkę niesamowitych widoków. Czasem warto wstać przed świtem!

piątek, 10 stycznia 2020

Pierwsze kwiaty

Nowy rok zapachniał zniewalająco słodką sarcococcą. Jeszcze zanim te drobne niepozorne kwiatuszki w pełni wychynęły z pąków, już pachniało wokół domu.



To właśnie ten zapach sprawił, że baczniej przyjrzałam się roślinkom w ogródku. Poza sarcococcą, zaczynają kwitnąć przebiśniegi.


Powoli wschodzą tulipany, ale jakoś nie wypatrzyłam krokusów a to przecież one kwitną wcześniej.

Koło kompostownika rośnie kamelia, która też już zaczyna kwitnąć. Na razie wypatrzyłam dopiero dwa kwiaty, ale pąków dużo więcej.




Przy kompostowniku przycupnął też jeden z bzów - wypatrzyłam na nim pąki! Wydaje mi się to stanowczo za wcześnie nawet na tutejszy łagodny klimat. Irysy też już zaczęły wypuszczać pędy, ale i tak najdorodniejszy o tej porze roku jest mech.


Wilgotny sezon jesienno-zimowo-wiosenny sprzyja mu, więc wszędzie go pełno, niestety i tam, gdzie lepiej by go nie było. Co roku posypuję dach środkiem na mech bo inaczej cały dach wyglądałby tak jak ten pień na zdjęciu powyżej.

Niewiele tych kwiatów jak na razie, ale to przecież dopiero początek stycznia!

wtorek, 7 stycznia 2020

Czapka dla chłopaka


Czapkę tę zrobiłam jeszcze w listopadzie, ale czas na prezentację nastąpił dopiero dzisiaj. Druty 4 mm, jedna z włóczek zakupionych na wyprzedaży w starej sali gimnastycznej, wzór ten sam co wszystkie inne czapki u mnie od jakiegoś czasu (KLIK).



Mimo, że wzór ten sam, różnorodność zastosowanych włóczek daje urozmaicony efekt końcowy.


Czapkę wydziergałam, obfotografowałam, odłożyłam na stosik czapek przeznaczonych na cel charytatywny i całkiem zapomniałam zważyć i zapisać ile na nią zeszło włóczki.

A poniżej wszystkie trzy 😉 czapki wydziergane przeze mnie jesienią i przekazane dla potrzebujących.



piątek, 3 stycznia 2020

Czytelnicze podsumowanie roku 2019

Rok 2019 nie był zły jeśli chodzi o lekturę, udało mi się wygospodarować trochę czasu (często nocami) i przeczytać (46) i odsłuchać (11) aż 57 książek, w tym taką kobyłę jak "Hrabia Monte Christo". Większość po polsku (47), kilka po angielsku (10). Obrazkowe podsumowanie poniżej - dzięki uprzejmości Goodreads:



W okładkach, ubiegły rok prezentuje się tak:





Nowy rok zaczął się czytelniczo obiecująco - wprawdzie zarwałam zeszłą noc, ale za to skończyłam pierwszą książkę roku 2020. 😊📖