środa, 31 sierpnia 2011

Róże

Nie wszystkie kwitną w tym samym czasie, więc uzbieranie kompletu zdjęć trochę potrwało a i tak kilku jeszcze brakuje. Moje róże:














I jeszcze kilka zdjęć rabatkowych:







poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Merci - ale nie czekoladki

Choć przyznam, że czekoladki uwielbiam i na samą myśl o nich ślinka mi cieknie z ust...
Ale dziś o innych przyjemnościach - tych nie  odkładających się na bioderkach.

Dostałam niedawno książkę - moja kuzynka zawsze pamięta, żeby podczas odwiedzin w Polsce kupić jakąś i dla mnie i dla Smyka. No i przysłać nam je!

Do kuzynki poleciała taka oto karteczka wykonana rękoma wdzięcznego Motylka:




Napis, w języku sugerującym miejsce do którego poleciała karteczka, przykleił się nieco krzywo - trudno, mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone.

Kwiatuszki zostały wydziurkowane i podklejone od środka kartki różowym papierem. Motylki, wycięte z białego papieru i naklejone - mamy więc trzy wastwy, choć na zdjęciu tego nie widać.

Pobawiłam się nieco papierem ostatnio, powstało kilka kartek. Kolejna pojawi się tu już niebawem.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Mieczyki

Mieczyki zakwitły dość późno w tym roku. A czekałam na nie niecierpliwie ponieważ posadziłam kilka nowych cebulek. Jakoś tak wychodzi od kilku lat, że nieważne ile mieczyków posadzę w najróżniejszych kolorach, w następnym sezonie zostają tylko łososiowe.
Oto moje nowe nabytki :





Nie pamiętam ile ich posadziłam - zakwitły po dwa w każdym kolorze. Ciekawe czy dane mi będzie cieszyć się ich widokiem za rok.

A teraz zdjęcie twardziela łososiowego - jednego z tych, który co roku kwitnie niepomny na znikanie  przedstawicieli innych barw.




Też ładny, prawda?

środa, 24 sierpnia 2011

Pomysłowy Smyk

Najpierw szybko zapewniam martwiących się o Smyka, że w poniedziałek płakał niecałe trzy minuty a potem świetnie się bawił. Wczoraj nie chciał wracać do domu, a dzisiaj rano nie mógł się doczekać kiedy pojedzie do Connie.
Dziecko szczęśliwe, mama spokojna - i tak powinno być!


*               *               *

Hultajstwo lubi zabawić się w małego konstruktora, dokonuje swoich małych-wielkich odkryć i przyznam, że często zaskakuje mnie swoimi spostrzeżeniami. Ostatnio, podczas wieczornego mycia, dociekał dlaczego woda wypływając z wanny kręci się zawsze w tę stronę a nie w drugą. (Efekt Coriolisa, )

Jakiś czas temu, Smyk skonstruował Maszynę do kredek (nie mylić z maszyną do produkcji kredek!) – tutaj filmik prezentujący jej działanie.

Maszyna powstała z latarki, Spidermana, rolki po papierze toaletowym, ołówka i gumki-recepturki. Spiderman pełni funkcę dźwigni – przesunięcie dowolnej kończyny powoduje odchylenie rolki, w wyniku czego kredka wypada z drugiej strony.

Kartonowe pudła zawsze znajdą u nas jakieś nietypowe zastosowanie.




Na zdjęciu powyżej Hultajstwo przemieniło się w robota – przy wycinaniu otworów pomagali rodzice. Zabawa trwała cały dzień.

A na koniec, najnowsza zabawka konstrukcji Smyka, wprodukowana w miniony weekend.




Do wykonania wirującej zabawki Smyk wykorzystał elementy gry i sznurek. Potem kazał mamie zwiesić zabawkę gdzieś wysoko, żeby niczego nie dotykała i zaczęło się wirowanie. Tutaj pierwsze próby. Jak widać odpowiednie zakręcenie, żeby zabawka nie wywijała na boki grożąc nabiciem siniaka pod okiem albo na czole wcale nie jest takie łatwe dla pięciolatka.

Na koniec chciałam jeszcze dodać, że wszystkie te pomysły rodzą się w głowie Hultajstwa bez mojej pomocy - niczego mu nie podpowiadam, nie podsuwam pomysłów, nie sugeruję. 

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Kartka z podziękowaniem

Ostatniego dnia, w piątek, w przedszkolu było dość łzawo. Dorośli unikali kontaktu wzrokowego, który uruchamiał potoki łez, dzieci wyczuły momentalnie atmosferę i też miały nosy spuszczone na kwintę.

Zgodnie z tutejszym zwaczajem, wypisałam karteczki z podziękowaniem, a ulubiona pani Smyka, Connie, dostała taką oto, wykonaną przeze mnie własnoręcznie:




Słowa "Thank You" Smyk napisał sam.
Przy okazji wysłuchałam peanów na cześć mojego dziecka, jaki on grzeczny i usłuchany - oczy otwierałam ze zdumienia, bo w domu aż taki idealny nie bywa...

Żeby zakończyć temat przedszkola, ostatnia porcja wspomnień w postaci filmiku.

A dzisiaj rano zawiozłam Hultajstwo do Connie. Na zdjęciu poniżej Connie ze Smykiem podczas czerwcowego karnawału:




O ile jeszcze w sobotę Smyk nie nie mógł się doczekać kiedy pojedzie do Connie, dzisiaj rano, tak na 10 minut przed wyjściem z domu, zaczął płakać, a na miejscu odstawił rozdzierającą sercę scenę z fontannami łez i kurczowym trzymaniem się mojej nogi. Już się boję co to będzie pierwszego dnia szkoły...

czwartek, 18 sierpnia 2011

Pożegnanie

Nadszedł czas pożegnania z przedszkolem.

Chwileczkę, przecież do końca miesiąca jeszcze trochę czasu zostało, więc o co chodzi?

A o to, że przedszkole zostało zmuszone do zamknnięcia swoich przyjaznych podwojów… na zawsze. Ostatni dzień to 19 sierpnia.

A było to tak

Kilka miesięcy temu właściciel budynku wymówił przedszkolu najem. Dostali lepszą ofertę od pewnej szkoły społecznej i przedszkole musiało rozpocząć poszukiwania nowego budynku. Poszukiwania zostały uwiecznione sukcesem, rozpoczęła się mozolna droga przez urzędy, inspekcje, pozwolenia. Wszystkie formalności zostały dopełnione, nawet firma budowlana wyceniła już prace, które musiały zostać wykonane, zanim do nowego przedszkola wejdą dzieci.

I wtedy, na dwa dni przed podpisaniem ostatecznej umowy najmu budynku, właściciel wycofał się bez podania przyczyny, odmawiając spotkania się z dyrekcją przedszkola.

Miało to miejsce na trzy tygodnie przed ostateczną datą opuszczenia aktualnego budynku.

Za mało, żeby znaleść nowe miejsce i załatwić wszystkie formalności.

Przedszkole zostało zmuszone do zaprzestania działalności, mimo, że nie miało aktualnie żadnych problemów finansowych, dzieci było sporo i ciągle przychodziły nowe.

Nie potrafię się pogodzić z faktem, że przez takie chamskie, złośliwe posunięcie przestaje istnieć fantastyczna placówka. Żal mi tych wszystkich pracowników, którzy w zasadzie z dnia na dzień zostali bez pracy i jeszcze przyszło im własnoręcznie likwidować przedszkole, które działało od 27 lat. Serce mi się kraje, kiedy widzę te opustoszałe ściany, pokoje, sprzęty zebrane do sprzedania…

Wiem, że Smyk nie będzie mógł wrócić do wspomnień, dawnych kolegów i opiekunów podczas ferii i letnich wakacji. Miejsce skupiające tych ludzi i wspomnienia przestaje istnieć.

Poza takim zwykłym, ludzkim żalem i goryczą, doszła mi jeszcze niedogodność: co zrobić z dzieckiem przez te dwa tygodnie zanim rozpocznie się szkoła. Szukać na ten czas nowego przedszkola? Urlop bezpłatny? Bo płatnego tyle już nie mam. Brać dziecko ze sobą dopracy? Podrzucać po znajomych?

Na otarcie łez - druga porcja wspomnień z przedszkola.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Wspomnienia Starszaka Smyka

W ciągu 3,5 roku kariery przedszkolnej, Smyk szczególnie upodobał sobie kilka pań. Pierwszą była Benita, która jakiś czas temu odeszła z przedszkola – pracowała z dwu i trzylatkami a Smyk po prostu ją uwielbiał.

Drugą panią była Connie, która codziennie otwierała przedszkole o 6 rano i pilnowała schodzące się dzieci. To ona przytulała zapłakanego Smyka, łagodząc ból rozstania z mamą. Do tej pory jest jedyną panią, której Hultajstwo pozwoli się przytulić.

Trzecią osobą była Sarah Jessica, która, niestety, najpierw odeszła na urlop bezpłatny a potem zdecydowała nie wracać już do pracy w przedszkolu. Sarę o artystycznej duszy Smyk pokochał wielką miłością, najlepiej wiedziała jak przemówić do mojego dziecka, żeby wydobyć z niego co tylko najlepsze. 

Pani Sarah żyła sztuką, a swoje zainteresowania wplatała w życie zawodowe ku ogromnej korzyści podobiecznych. Na początku roku szkolnego, każdemu dziecku w grupie zakładała segrgator, w którym później gromadziła prace dzieci wzbogacone o zdjęcia i kolaże mające upamiętnić ostatni rok w przedszkolu starszaków. Kiedy pani Sarah odeszła, Connie przejęła pałeczkę i w miarę swoich możliwości kontynuowała pracę swojej poprzedniczki.
Pod koniec czerwca dostałam opasłe tomiszcze – zapis minionego roku Hultajstwa w przedszkolu.

W segrgatorze znajdują się kolaże z wycieczek, prace w zakresie poznawania a potem pisania literek i cyferek, zdjęcia upamiętniające szczególne chwile w przedszkolu.
Poniżej prezentuję kilka zdjęć, a tutaj filmik pokazujący ogrom pracy pani Sary jeśli chodzi o kolaże z wycieczek. Mam w planach przygotowanie podobnych filmików tematycznych z innymi Smykowymi pracami. Ale póki co, kilka zdjęć:


Okładka - przód

Segregator - widok z boku

Jesienney spacer

Marcowy spacer

Literka "A"

Literka "R"

Nauka liczenia

Cyferki

Cyferki i literki


Segregator - tył

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Przedszkolny karnawał na rozpoczęcie wakacji


Jeszcze w czerwcu miał miejsce w przedszkolu Karnawał na rozpoczęcie wakacji. 
Dzieci brały udział w festynowych grach i zabawach, a za uczestnictwo w każdej (panie postarały się, żeby to uczestnictwo zakończyło się sukcesem, dostosowując poziom do wieku i możliwości dzieci) otrzymywały małe nagrody. 
Jak zwykle hitem okazało się malowanie twarzy i tatuaże (zmywalne). 

Tutaj kilka migawek z imprezy:









Jak widać, wpis spóźniony jedynie o dwa miesiące...

piątek, 12 sierpnia 2011

Prace przedszkolne

Już za chwileńkę Smyk zacznie naukę w szkole, więc zanim to nastąpi, wypadałoby pokazać kilka prac plastycznych z przedszkola. Oto one.


Biedronka z papierowego jednorazowego talerzyka


A to przestraszone stworzonko poniżej wykonano z frgmentu opakowania na jajka.





Tak się prezentuje z boku:




A  na koniec Smyk-Motylek:





Skrzydełka ozdobione odbiciem rączek Hultajstwa. Takie motylki wisiały do niedawna na ścianach przedszkola, teraz ten motylek przysiadł na tablicy korkowej nad moim biurkiem w pracy.

Oczywiście to tylko kilka z dziesiątków prac, które Smyk wykonuje w przedszkolu - akurat te załapały się na sesję.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Hortensja i Horton

Różowa hortensja, kupiona kilka lat temu, zmieniła na przestrzeni lat kolor kwiatów z różowych, poprzez fioltowy, na niebieski. W tym roku ma jeszcze trochę kwiecia fioletowego, ale większość jest  już zdecydowanie niebieska.




I jeszcze zbliżenie, bo nie mogę się oprzeć, takie ładne te kwiatuszki!




A teraz kilka fotek innych kwitnących okazów ogrodowych. Najpierw  moje sierpniowe słoneczko:




Pelargonia:




I tytułowy Horton:




Kto widział film Horton słyszy Ktosia, ten wie skąd skojarzenie, w wyniku którego przechrzciłam roślinkę. Tym którzy nie widzieli, polecam, choć to bajka dla dzieci. Ale rodzice też dobrze się bawią oglądając.

środa, 10 sierpnia 2011

Trochę wody dla ochłody


Wpis dzisiejszy ma stanowić prowokację.
Ma sprowokować lato do powrotu, bo po zaledwie dwóch tygodniach wypięło się na nas i gdzieś sobie polazło.
A kiedy bawiło u nas było tak przyjemnie! Można się było kąpać w basenie…

W przedszkolu, ze względu na bezpieczeństwo i hiegienę, basen odpada, ale znalazło się inne rozwiązanie:




Ta kula na zdjęciu to nie piłka, a zbiornik, do którego podłączony jest wąż ogrodowy. Kula ma dziurki, z których tryska woda. I okazuje się, że przedszkolakom do szczęścia więcej już nie trzeba. Podlewane wodą z tryskawki, kiełkują w główkach dzieci coraz to nowe pomysły wykorzystania wody na przedszkolnym placu zabaw.




Nieustannym powodzeniem cieszy się zjeżdżanie po mokrej zjeżdżalni oraz nabieranie wody do kubeczków i miseczek. A potem zabawa wygląda podobnie jak w Polsce w Lany Poniedziałek.
Z każdym dniem więcej dzieci zostaje zaopatrzonych przez rodziców w stroje kąpielowe. Ja dodatkowo daję Smykowi plastikowe buty bo jakoś nie wierzę w zbytnią wytrzymałość na długotrwałe namaczanie sandałków Made in China.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Za kratkami

W końcu Hultajstwo znalazło się we właściwym miejscu!





Tych, którzy przez chwilę uwierzyli że pozwoliłam Smyka wsadzić za kraty, zapewniam, że to marnej jakości zdjęcie zrobione telefonem komórkowym to pamiątka z sobotniej wizyty w lokalnym muzeum powiatowym.

Określenie muzeum w stosunku do tego przybytku użyte jest stanowczo na wyrost, eksponatów historycznych zgromadzono niewiele, ale i tak Smyk przemknął obok nich z prędkością światła nie poświęcając im odrobiny uwagi. Jego celem było dostać się jak najszybciej do tej części muzeum, w której zgromadzone są eksponaty, którymi dzieci mogą się bawić: staroświecki, ogromny dom dla lalek, teatrzyk pacynkowy z zestawem pacynek, teatralna garderoba oraz obozowisko rodem z dzikiego zachodu - hm... przecież my właśnie mieszkamy na dzikim zachodzie... Już dalej wozem nie da się dotrzeć... Ognisko podświetlone żaróweczkami, garnki z epoki i te sprawy.

Do muzeum wybraliśmy się na wyraźną prośbę Hultajstwa - byliśmy tam już kiedyś i ten jakże inny niż wszystkie plac zabaw bardzo dziecku przypadł do gustu. Dobrze, że bilety są tanie, więc co  tam! Niech się dziecko pobawi...

Tym razem natrafiliśmy na nową wystawę poświęconą ruchowi hipisowskiemu, z ubraniami z epoki, muzyką oraz busikiem Volgswagena świeżo wymalowanym w adekwatne kolory i motywy - niestety tutaj komórka padła i z djęcia nie ma. Smyk władował się natychmiast do środka, ułożył na tylnym siedzeniu wymoszczonym kapami i poduchami (motywy również hipisowskie) i bardzo mu się tam podobało. Dodam, że do busika jak najbardziej można wchodzić - to ta część muzeum, w której eksponaty można dotykać do woli (a nawet do nich wchodzić).

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Myszka trzecia

Jak tytuł głosi, dzisiaj prezentuje się myszka trzecia:




Kiedy zaczynałam haftować kontury dotarło do mnie, że zamieniłam kolory sukienki - gorsecik, falbanka i pantofelki miały być ciemniejsze, a spódniczka jaśniejsza.

Czy wiecie, że chyba jeszcze nie udało mi się wyhaftować niczego bez jakiejś pomyłki?

piątek, 5 sierpnia 2011

Iskierka dla Daniela

Wczoraj dostałam od koleżanki maila z prośbą. Koleżanka nie prosi o nic dla siebie, napisała w sprawie  Daniela, syna kolegi. Poprosiła o zamieszczenie tego oto apelu:




Mam nadzieję, że znajdzie się wiele osób, które na apel ten odpowie.

czwartek, 4 sierpnia 2011

Karteluszki

Przy jakijś tam okazji obdarowałam wszystkie nasze polskie dzieci (12) drobiazgami. Zazwyczaj wszystkie dzieci dostają w takich sytuacjach to samo, żeby nie było grymasów i kłótni, ale tym razem każde dziecko dostało co innego. Żeby mi się nie pomyliło, musiałam te małe prezenciki opisać. Tak oto powstały kartoniki, na których wypisałam imiona dzieci:




Brązowy kartonik, na to żółta karteczka i paseczek pomarańczowy z kolorowymi liniami. Dziurka - dinozaur. Maksymalna prostota.

Kartoniki powstały już jakiś czas temu, miałam je pokazać na starym blogu ale jakoś tak mi zeszło i nie doczekały się...

środa, 3 sierpnia 2011

O malwach i nagrodach

Kilka dni temu Okruchy zostały wyróżnione przez Kasię nagrodą One Lovely Blog Award.
Kasiu - ślicznie dziękuję za przyznanie wyróżnienia, to bardzo miłe.

Regulamin przyznania nagrody mówi między innymi, że należy wytypować kilka kolejnych blogów do nagrody. Ja tego nie zrobię.

Stale śledzę kilkadziesiąt blogów, na części z nich zostawiam komentarze. Fizycznie niemożliwe jest dla mnie komentowanie wszystkich odwiedzanych blogów - musiałabym na to poświęcić przynajmniej dwie godziny dziennie, chyba, że ograniczyłabym się do wpisania pod każdym nowym wpisem jednego słowa, na przykład "świetne!"

W związku z tym proszę Autorki i Autorów blogów, na których pozostawiam komentarze o traktowanie tego jako wyróżnienie przyznawane na co dzień - bo dokładnie tak jest: wyróżniam Was właśnie w ten sposób.

A  teraz tytułowe malwy - z mojego ogródka:




Ostatnio wiało tak mocno, że połamało mi je, a w wazonie nie chcą się trzymać - jednak nie nadają się na kwiaty cięte.

Mieczyki też mi połamało, ale o mieczykach będzie kiedy indziej.