wtorek, 30 kwietnia 2013

Karateka

Krzyś przebiera się w gi w szatni akademii sztuk walki, ale raz postanowił to zrobić w domu. Wykorzystałam więc okazję i zrobiłam mu zdjęcie. Młodsza siostra natychmiast wlazła w kadr - kto by pomyślał, że tak szybko potrafi przemierzyć cały pokój jak ją coś zainteresuje.


Podobnie było, kiedy pewnego dnia na zajęcia pojechał z Krzysiem tata, a potem razem ćwiczyli kata. Emilia czepiała im się spodni i głośno protestowała, kiedy starałam się ją odciągnąć.

Aby zmotywować dzieci, dać im poczucie, że robią postępy,  ale nie szastać kolejnymi kolorami pasów (biały, pomarańczowy, zielony, niebieski, brązowy), w akademii wprowadzono kolorowe paski przyznawane za frekwencję. Na zdjęciu, Krzyś ma jeszcze pasek żółty, ale teraz ma już pomarańczowy. 

niedziela, 28 kwietnia 2013

piątek, 26 kwietnia 2013

Falbanka

Na czterdzieste urodziny dostałam sporo nowych motków, i aby nie wydać się nieuprzejmą, natychmiast zabrałam się za ich przerabianie. Na pierwszy rzut poszła włóczka, której dostałam dwa motki po 50 gram Plymouth Yarn Dreambaby, 50% akryl, 50% nylon, 167 metrów w każdym motku. Na drutach 3.25 mm zrobiłam sweterek dla Emilii, ozdobiony u dołu falbanką.


Sweterek robiłam od dołu, tył i przód razem, a rękawy dobrałam wzdłuż otworów i robiłam na okrągło od góry. Po skończeniu okazało się, że zużyłam 77 gram (260 metrów), czyli że sweterek mógł być nieco większy a nie taki w sam raz. Trochę mi szkoda, bo ładny a już za chwilę Emilia z niego wyrośnie.


Falbanka oraz mankiety rękawów zrobione są ryżem, reszta ściegiem dżersejowym. Pod szyją wykończyłam szydełkiem, oczkami rakowymi. Ponieważ Emilia ma sporą głowę, sweterek ma zapinanie z tyłu, na plecach.


Sweterek skończyłam już prawie miesiąc temu, i od tego czasu był już kilka razy prany - nie jestem zachwycona efektem. Z każdym praniem wygląda nieco gorzej, raczej nie posłuży innym dzieciom, jak wiele innych sweterków wydzierganych przeze mnie wcześniej. Szkoda, bo ładne te kolorowe paćki na śnieżnej bieli.


środa, 24 kwietnia 2013

Sałatka z indyka

Całkiem zapomniałam podzielić się przepisem na sałatkę z indyka, którą znalazłam gdzieś w sieci jeszcze przed Wielkanocą - niestety nie zachowałam linka i teraz nie wiem gdzie ewentualnie szukać innych smaczności.

Sałatka z indyka

Składniki:
gotowany/pieczony indyk
seler naciowy
jabłko
rodzynki
cebula
curry
cukier
musztarda
majonez

Posiekać co się nadaje do siekania, wymieszać, doprawić do smaku i gotowe. Pomimo, że nie lubię selera, smakowała mi sałatka bardzo.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Niemowlę kontra armia robotów

Ile sukienek może posiadać mała dziewczynka, która jeszcze nie potrafi chodzić?
Dużo.
Więcej niżliczy sobie miesięcy. Dwa razy więcej i jeszcze kilka.

Emilię mogę stroić i przebierać do woli - niemal  na każdy dzień miesiąca inna sukienka. Nie, nie odbiło mi doszczętnie i nie szaleję po działach dla niemowląt, natomiast dostaję ubranka po innych małych dziewczynkach, a do tego co jakiś czas moja Pyzunia dostaje w prezencie jakiś śliczny ciuszek - najczęściej sukienkę. Szkoda tylko, że ta moja lalka tak protestuje przy zmianie odzieży...

Sukienek przybywa, wystąpiła więc potrzeba dokupienia wieszaków w rozmiarze stosownym. Kupiłam dwa komplety po dziesięć sztuk, białe i różowe. Zanim zdołałam powiesić na nich cokolwiek, zostały przechwycone przez obie Pociechy, które rzuciły się na nie jak na najbardziej odlotową zabawkę.

Krzyś wytrwale tworzył armię robotów, Emilia, z nie mniejszą wytrwałością, toczyła z armią bój, rozprawiając się z robotami bez litości, ku wielkiemu niezadowoleniu brata.


Armia podnosiła się dzielnie do nowej walki dzięki zaparciu konstruktora, choć w boju doszło do pewnych strat - jeden wieszak nie zniósł starcia z przeciwnikiem i poległ na amen. Jak widać nawet niemowlak może dać radę słynnej jakości rodem z Chin.

Po tygodniu dzieciom się znudziło, i wieszaki znalazły zastosowanie zgodne z przeznaczeniem.


czwartek, 18 kwietnia 2013

10 miesięcy

Emilia skończyła dzisiaj 10 miesięcy.


Zachwyca mnie każdą nowo nabytą umiejętnością - jak to matkę. Nawet jeśli jej poczynania nie zachwycają - ot jak choćby kiedy chcę jej wytrzeć nosek, bo znowu ma katar, a ona kręci na boki głową i powtarza "ne, ne, ne!"

Z innych, niewerbalnych, form komunikacji mamy jeszcze mlaskanie, które oznacza jedzenie. Nie głód, bo tego jeszcze Emilia nie potrafi wyrazić, ale jak tylko widzi mnie z kanapką w ręce, mlaska w charakterystyczny sposób.

No i oczywiście macha rączką. Ponieważ musi reagować na polskie "pa, pa" i angielskie "bye bye", mówię jej żeby pomachała rączką, co czyni niezależnie od języka - rany, z tą dwujęzycznością to nawet niemowlaki mają przechlapane!


Emilia już dość dobrze trzyma się na nogach, zaczyna się przemieszczać trzymając się mebli. Wraz z Krzysiem odkryli swoisty chodzik - Mała opiera się o karton po pieluchach a Krzyś przesuwa go do przodu zmuszając siostrę do kroczenia wraz z kartonem. Emilia się cieszy, Krzyś się cieszy, mama pilnuje, żeby dziecko nie przewróciło się i nie potłukło zbyt dotkliwie.

Kilka razy udało się już też Małej ustać na nogach bez podtrzymania, zanim zauważyła co jest grane i nie pacnęła na pieluchę. Natomiast jeśli chodzi o raczkowanie to doszła do perfekcji. Krzyś urządza sobie z nią wyścigi. Zabiera ją w przeciwległy koniec domu niż mama, mama woła żeby dzieci do niej przyszły i dzieci ruszają - Emilia raczkuje, Krzyś najczęściej czołga się, żeby jej dać fory. Podłogę mam wyfroterowaną na błysk!


Córcia zakosztowała także raczkowania po miękkiej zielonej trawce i bardzo jej się to spodobało. Wogóle ogródek to takie ciekawe miejsce! Szkoda tylko, że mama nie pozwala jeść ziemi. Ale grzebać w niej łapkami - tak! A tata przynosi puchate miękkie dmuchawce, tylko ten puszek tak szybko ucieka...

A najlepsza zabawa, już od dość dawna, to robienie porządków na półce z butami! Kiedy tylko zauważy otwarty pawlacz, Emilia gna z radosnym kwikiem, że trudno ją dogonić.


Dostałam od koleżanki takie ustrojstwo do mielenia jedzenia dla dzieci. Działa to na zasadzie maszynki do mięsa, tylko mniejsze, poręczniejsze i plastikowe. Emilia uwielbia takie zmielone jedzonko z talerza mamy. Zdumiewa mnie ile potrafi zjeść takiego"normalnego", nie słoikowego, jedzenia. Mięskiem ze słoika pluje na odległość, mięsko ugotowane przez mamę, z warzywami i ziemniakami lub ryżem zajada aż jej się uszy trzęsą. Mam nadzieję, że to dobrze rokuje na przyszłość i że nie będzie tak kaprysiła przy stole jak jej starszy brat.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Woreczki na prezenty

W tym roku nie miałam za bardzo czasu na wydzierganie prezentów dla siostrzenic, ale drobne upominki, choć kupione w sklepie, przynajmniej opakowanie dostały wykonane przeze mnie.


Woreczki na prezenty wydziergałam na drutach (jeden ściegiem dżersejowym, drugi ryżem), ale  spody są  szydełkowe.

Mam nadzieję, że po rozpakowaniu, dziewczyny znajdą jakieś nowe zastosowanie dla woreczków.

sobota, 13 kwietnia 2013

czwartek, 11 kwietnia 2013

O tym, jak kowboje obrabowali bank

Książeczka o tym,  jak kowboje obrabowali bank - tekst i ilustracje autorstwa Hultajstwa. Dzieło powstało w deszczowy poranek w czasie ferii wiosennych.
Oto Autor przy pracy:


A oto i samo dzieło - proszę zwrócić uwagę na szczegóły - ach te kowbojskie kapelusze zdobiące literki na stronach tytułowej i końcowej!

Kowboje

Dawno, dawno temu, byli sobie kowboje, którzy usiłowali napaść na bank.

Ale szeryf złapał czterech kowbojów ale jeden uciekł.

Jeden znalazł klucz potem wszyscy uciekli.

I znowu napadli na bank.

Koniec

wtorek, 9 kwietnia 2013

Małe zakupy

W czasie ferii zabrałam Krzysia do dentysty na czyszczenie zębów i przegląd - od ostatniego minęło już 9 miesięcy, więc był już najwyższy czas sprawdzić czy wszystko w porządku. Okazało się, że tak, nie ma ani jednej dziurki w zadbanych ząbkach. To zasługa mamusi, goniącej do mycia zębów bez litości - w tej kwestii "dzień dziecka" nie ma u nas racji bytu.

A poniżej kilka rysunków autorstwa Hultajstwa. Na początek historyjka obrazkowa "Zakupy".

Kupujemy tylko kilka rzeczy.



I jeszcze kilka prac Krzysia:







piątek, 5 kwietnia 2013

Kartki

Kilka wykonanych ostatnio przeze mnie kartek.




środa, 3 kwietnia 2013

Zdjęcia z ogródka

Większość zdjęć prezentowanych dzisiaj zostało zrobionych jeszcze w Niedzielę Palmową, ale z powodu ferii wiosennych nie miałam czasu zasiąść przy komputerze. Od tego czasu zaczęły już kwitnąć tulipany, ale poświęcę im osobny wpis - i tak dopiero zaczynają kwitnąć, tak jak pierwszy rododendron.





Dwa ostatnie zdjęcia zrobiłam w świąteczny poniedziałek - u nas deszczowy, zgodnie z nazwą (Lany!). To śliwa, posadzona kilka lat temu, która właśnie zakwitła po raz pierwszy. Ponieważ rośnie pod oknem sypialni, ukwiecone gałązki mogę podziwiać jeszcze w pościeli, zanim wstanę. Radośnie mnie ten widok nastraja z samego rana - nie sposób nie uśmiechnąć się!