poniedziałek, 30 czerwca 2014

Lekcje pływania na odkrytym basenie

Trochę odpuściłam sobie pływanie Krzysia w minionych miesiącach. Wakacje się zaczęły, więc postanowiłam znowu go zapisać na basen.

Ponieważ Krzyś jest w najbardziej zaawansowanej grupie w swoim przedziale wiekowym, możliwości wyboru co do dnia i pory są mocno ograniczone. Jak się jeszcze weźmie pod uwagę zajęcia z karate i dżudo, z których dziecko za  nic nie chce zrezygnować, poukładanie wszystkiego wymagało ode mnie wytężonego wysiłku umysłowego.

Udało się, ale na basen jeździmy na drugi koniec miasta. Jest to basen odkryty, czynny tylko latem. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, utrzymany jest doskonale, a czystości mogłaby pozazdrościć niejedna kryta pływalnia.

Okazało się, że na pierwszych zajęciach było dzieci troje (z pięciu), ale na drugich Krzyś był jeden - ćwiczył sam pod okiem dwóch instruktorek. Kiedy robiłam mu zdjęcia, akurat ćwiczył skoki na główkę - a ma co ćwiczyć, bo na razie wychodzą mu "na dechę".


Basen, to w zasadzie kompleks basenów obejmujący ten największy, na którym Krzyś ma zajęcia, mniejszy (tam uczą się pływać maluchy), jacuzzi oraz płytki basen do którego się wpada ze zjeżdżalni, połączony z brodzikiem. Dodatkową atrakcję najpłytszego basenu stanowią fontanny, natryski, parasolki i inne cuda-wianki. Jest też obok piaskownica - o powierzchni naszego domu.

Kiedy Krzyś pływa, Emilia pluska się w tym najpłytszym basenie. A jak jej się znudzi woda, biegnie do piasku. Pomiędzy brodzikiem a piaskownicą jest fontanna, i tam opłukuję dziecko z piasku podczas kursu powrotnego do brodziku.


Mimo, że na ten basen mamy dość daleko, to jednak nie żałuję, że właśnie tam teraz jeździmy - obie pociechy mają wszak frajdę!

sobota, 28 czerwca 2014

Zakończenie roku szkolnego

13 czerwca był ostatnim dniem zajęć szkolnych.
Lekcji tego dnia nie było - przez pół dnia dzieci bawiły się w różne gry i zabawy, a w południe opuściły mury szkolne.

Wprawdzie żadnej akademii na zakończenie roku szkolnego nie było, ale posłałam dziecko z małym prezencikiem dla pani wychowawczyni oraz dla praktykantki, która od kilku miesięcy prowadziła sporo zajęć w klasie: notesik, długopis, karteczka z podziękowaniem od dziecka i kwiatek. Drobiazg.


Okazało się, że poza moim dzieckiem (albo raczej mną), nikt inny nie pomyślał, aby podziękować nauczycielkom za ich trud. A muszę przyznać, że pani starała się, co nie jest łatwe w klasie 30 ośmiolatków - najbardziej ujęła mnie tym, że w miarę możliwości podchodziła bardzo indywidualnie do dzieci, choć zdaję sobie sprawę, że przekładało się to na sporo dodatkowej dla niej pracy.

Krzyś skończył drugą klasę. Kilka dni po zakończeniu roku szkolnego przyszedł pocztą raport z wynikami testów wewnątrz szkolnych dziecka. Druga klasa to za wcześnie na testy stanowe, pozaszkolne. Świadectwa, jakie my, Polacy, znamy - tutaj nie ma. 

czwartek, 26 czerwca 2014

Bilans dwulatka i imprezka urodzinowa

W minioną sobotę świętowaliśmy urodzinki Emilii - jak zawsze, w gronie bliskich znajomych.

Tort - w tym roku mama upiekła sama.

Emilia nie spała w ciągu dni, była dość zmęczona, choć każdy zjedzony kawałek tortu lub sernika dodawał jej na jakiś czas sił. Przy dmuchaniu świeczek odmówiła współpracy, nawet odwróciła głowę nie chcąc patrzeć na tort, choć zdmuchiwanie płomyków to jedna jej z ulubionych zabaw. Ale nie jak akurat chcieli jej przy tym zrobić zdjęcie. Okazało się, że z drugich urodzinek, nie ma żadnego ładnego zdjęcia Solenizantki.

Emilia - podczas przyjęcia urodzinowego

Impreza się udała, gwoździem programu była kąpiel w basenie, choć moim zdaniem woda była za zimna - dzieciom to jednak nie przeszkadzało.

Emilia - podczas przyjęcia urodzinowego.

A wczoraj zabrałam Emilię na bilans dwulatka.

Moja córeczka to nadal kruszynka, spójrzcie na wyniki pomiarów:

  • waga: 11.7 kg (38 percentyli)
  • wzrost: 81.3 cm (13 percentyli)
  • obwód głowy: 48 cm (53 percentyle)

Natomiast jeśli chodzi o rozwój - pod każdym względem spełnia, a często przekracza "wymagania" dla dwulatka.

Z ciekawości sprawdziłam wpis na temat bilansu dwulatka Krzysia (tutaj) - też nie był szczególnie dużym dwulatkiem, ale jednak ważył więcej i był nieco wyższy:
  • (Krzyś 2 lata) waga: 12.76 kg (50 percentyli)
  • (Krzyś 2 lata) wzrost: 84.5 cm (25 percentyli)

wtorek, 24 czerwca 2014

Crazy Hair Day

W ramach motywowania dzieci do lepszego zachowania i nauki, pani wychowawczyni trzymała na biurku słoik, do którego wrzucała szklane kulki, kiedy dzieci spełniły wcześniej określone wymagania. Kiedy słoik był pełen, cała klasa głosowała, jaką nagrodę wybrać. Tym razem padło na Dzień Szalonych Fryzur.

Dzień przed zakończeniem roku szkolnego, rano, przed wyjście do szkoły, zostałam zatrudniona jako fryzjerka. W ruch poszedł grzebień i lakier do włosów. Zgodnie z życzeniem dziecka, na głowie pojawił się irokez (czyli mahawk), a raczej trzy.


Na szczęście dziecko nie zażądało zmiany koloru - a pod szkołą widziałam, że wiele dzieci zapragnęło mocno kolorowych włosów.

niedziela, 22 czerwca 2014

Piknik w przedszkolu

W przedszkolu Emilii odbył się niedawno piknik dla dzieci, rodziców, babć, dziadków - wszelkich krewnych i znajomych.

Wybrałam się tylko z Emilią, bo Krzyś najpierw chciał, ale potem zmienił zdanie.

Gwoździem programu było farbowanie koszulek. Emilia dorwała się do butelek z farbami i lała te barwniki na materiał bez opamiętania. Straszliwie jej się ta zabawa podobała. Starałam się ją nieco powstrzymać, bo nie chciałam, żeby wszystkie te barwniki zbytnio się zmieszały dając jeden, bury i nijaki kolor. Oto efekt naszych połączonych acz raczej rozbieżnych poczynań:


Wyszło nawet nieźle - ku mojemu zaskoczeniu.

Teraz oboje, i Emilia i Krzyś, mają własnoręcznie farbowane koszulki - taka u nas moda.


piątek, 20 czerwca 2014

A kuku! Krzyś strzela z łuku!

Okazało się, że Krzyś zebrał od sponsorów jego Jog-a-thonu wystarczająco dużo, by uplasować się w dziesiątce dzieci, które zebrały najwięcej pieniędzy na szkołę. W nagrodę, cała dziesiątka została zabrana na lekcję łucznictwa sponsorowaną przez szpanerski sklep turystyczo-hobbystyczny Cabela's.

Lekcja odbyła się po lekcjach, pojechałyśmy z Emilią i my, więc mogłam zrobić kilka zdjęć.


Zdjęcie, niestety, tylko od tyłu, bo nie bardzo mi pasowało wchodzić na linię strzału mojego niewprawnego strzelca. No i jeszcze musiałam pilnować, żeby Emilia nie naraziła się na niebezpieczeństwo.

Strzelanie z łuku podobało się Krzyśkowi, ale umiarkowanie - na szczęście! Bo jak zobaczyłam ceny łuków i innych akcesoriów, to niemal włosy dęba na głowie stanęły.


Kiedy Krzysio już postrzelał i obserwował zmagania innych dzieci, zabrałam Emilię w bezpieczniejszą część sklepu. Pooglądałyśmy bardzo bogaty wystrój sklepu - mają chyba wszystkie występujące na naszym terenie zwierzęta - martwe i wypchane. Emilii najbardziej podobał się niedźwiedź, ustawiony dość wysoko na gałęzi drzewa. No i oczywiście wszystkie czworonogi z porożem, a na każdego wołała Bambi.

środa, 18 czerwca 2014

Dwa latka

Dzisiaj moja córeczka kończy dwa lata.


Emilia tryska energią, 
jest radosna i promienna jak słonko, 
i bardzo ciekawa świata.

niedziela, 15 czerwca 2014

Kąpiele i ich skutki

Ciepło się zrobiło ostatnio - taka pora roku, że to raczej nie dziwi.

Zachciało się dzieciom nieco wody dla ochłody. 

Najpierw w ruch poszła miska - w rozmiarze bardzo odpowiednim dla Emilii.


Nalałam ciepłej wody i dziecko wymoczyło się i nachlapało aż miało dość.

Krzyś zaczął nudzić o basen, więc basen został ściągnięty ze stryszku i rozłożony. Ale wypełnienie basenu wodą trwa kilka godzin, a jeszcze dłużej, zanim słońce ogrzeje tę wodę, żeby można się było kąpać. 

Ponieważ duży basen i tak jest za duży dla Emilii, rozłożyliśmy dla niej mały basenik. Nalaliśmy do niego ciepłej wody i dziecko mogło się popluskać w gorące sobotnie popołudnie.


Tak jej się spodobało, że wyjść nie chciała, aż woda całkiem ostygła i wcale nie nadawała się do kąpieli dla małego dziecka. A w nocy dziecko dostało gorączki - 39 stopni. I taka gorączka utrzymywała się Emilii przez 3 noce i 2 dni. Lekarz orzekł infekcję migdałków - czy jak się to poprawnie po polsku określa. Laboratorium wykluczyło jednak anginę. Zaraz po tym jak zadzwoniłam do lekarza i umówiłam się na wizytę, dziecko zaczęło zdrowieć, energia wróciła, apetyt wrócił, a następnego dnia wróciło też normalne spanie. Bo Emilia, tak jak i Krzyś, kiedy ma gorączkę - nie śpi. Zasypia dopiero kiedy środek przeciwgorączkowy zaczyna działać.

Kiedy młodsze dziecko chorowało, starsze dziecko postanowiło skorzystać z kąpieli w dużym basenie. Najpierw pływał na tratwie - materacu dmuchanym. Nawet miał wiosło!


Potem przyszedł do niego kolega zza płotu i już razem się pluskali, i to dość długo, aż im się w końcu zrobiło zimno. Krzyś się nie zaziębił, ale za to spaliło go słońce - zapomniałam posmarować go kremem z filtrem.

Taką oto cenę przyszło zapłacić moim dzieciom za radosne chwile spędzone w basenie.

piątek, 13 czerwca 2014

A życie toczy się dalej..

... i nadszedł koniec roku szkolnego.

Na te ostatnie dni, kiedy większość nauczycieli i dzieci nie myśli już o niczym innych tylko o wakacjach, pani wychowawczyni Krzysia zaplanowała ciekawe zajęcia i wycieczkę szkolną.

Najpierw dzieci farbowały koszulki z logo szkoły - napis głosi "stara szkoła" ponieważ 12 czerwca wmurowano kamień węgielny pod nową szkołę, której budowa rusza na dniach.

Pani koszulki zatrzymała w szkole i dała dzieciom dopiero w przeddzień wycieczki, żeby żadne dziecko nie miało wymówki, że koszulka była w praniu. Na wycieczkę szkolną dzieci pojechały w koszulkach z logo szkoły, tyle że w różnych kolorach. Krzyś wybrał niebieski, zielony i nieco czerwieni.


Nie za bardzo podobał mi się pomysł zakładania takiej koszulki bez uprzedniego uprania, ale rozwiązanie zdeterminowała aura. Ponieważ było chłodno, Krzyś założył bluzę, a na nią koszulkę, tak że nie przylegała do ciała.

Na wycieczkę dzieci pojechały do A.C. Gilberts Discover Village - już kiedyś tam byliśmy, nawet poświęciłam temu miejscu wpis. Z relacji Krzysia wynika, że sporo ekspozycji pozmieniano. Najbardziej rozczarował go brak możliwości wydojenia krowy, oraz zastąpienie sprzętu do puszczania baniek mydlanych ekspozycją dotyczącą samolotów.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

***

Odeszła moja babcia.

Jest mi bardzo smutno.

niedziela, 8 czerwca 2014

Pyszności z ogródka

W tym roku mamy sporo czereśni. Wprawdzie musimy się nimi dzielić z wiewiórkami, ale jest ich wystarczająco dużo, żebyśmy sobie pojedli do syta.


Emilii czereśnie nie smakują, zdecydowanie woli truskawki, których mamy niewiele. Na kolejnym miejscu plasuje się zielony groszek - Emilia zjada wszystkie truskawki i cały groszek. A potem poprawia porzeczkami.


Usiłowała też jeść niedojrzałe jagody - uparcie nazywała je groszkiem, ale widać nie smakowały jej aż tak bardzo jak ten prawdziwy groszek.

piątek, 6 czerwca 2014

Zła passa

Emilia miała ostatni złą passę - używam czasu przeszłego celowo, żeby nieco zaczarować przyszłość.

Najpierw zwaliła stojącą lampę i potłukła klosz - dobrze, że dość ciężki stojak spadł obok niej a nie na nią, więc tylko przestraszyło się dziecko a mama miała sporo sprzątania.

Kilka dni później Emilia ubiła sobie górną jedynkę. Na szczęście nie wybiła zęba całkowicie, ale ukruszony jest, i, niestety, widać to. I znowu można się pocieszać, że nie wybiła sobie zęba (lub kilku), że nie rozcięła wargi tak, że trzeba by było zszywać, ale i tak żal mi tego skrawka ząbka, którego już nie ma.

Na to ałi żaden pelek (plasterek) nie pomoże. Ale na inne tak. Mamy ostatnio spory przerób plasterków, które Emilia, z wielką pasją, wydobywa z indywidualnych opakowań i nalepia wszędzie - poza sobą. Tak więc plasterki można znaleźć na krzesłach, drzwiach, szufladach, podłodze, książce - wszystkich tych rzeczach którym, w oczach mojego dziecka, stała się krzywda, czyli mają ałi. A jak poprosiłam córcię, żeby nie piszczała, bo boli mnie głowa, to przylepiła mi plasterek na czoło.


Plasterek dostał się też jednej z książeczek - tej, w której jest wierszyk o chorym kotku. W tej samem książce ("Skarbnica wierszy") jest też wierszyk "Entliczek-pentliczek" a pod nim ilustracja - robaczek studiujący kartę dań. Emilia stwierdziła:

- Jobak cita buk! (Robak czyta książkę.)

Bo Emilia bardzo lubi czytać - póki co, po swojemu. Ale nawet wówczas potrafi być szalenie przekonująca. Ostatnio pani w przedszkolu zapytała czy mamy w domu pewną książeczkę, bo Emilia, czytając ją po swojemu, tak doskonale imitowała melodię i rytm, że pani była przekonana, że słyszała to opowiadanie co najmniej kilka razy. Książeczki tej nie mamy. Poza tym ja czytam moim dzieciom jedynie po polsku, a książka jest po angielsku.


Emilia hołduje powiedzeniu "od przybytku głowa nie boli". Kiedy chce smoczka (na), jeden je nie wystarczy.

- Duła na! (Dużo smoczków.)

Nawet jej się udało wsadzić dwa do buzi na raz! A zasypiając, najlepiej jak ma 3 smoczki, jeden w buzi i po jednym w każdej rączce.


Inne ciekawe określenia Emilkowe to: hałas (sałata) oraz hamak (marchewka). 
Ale Emilia coraz częściej wypowiada się używając większej ilości słów. Np. zajadając banana obwieszcza:

- Małpa lubi banan. Emi lubi banan. (Małpa lubi banany. Emilia lubi banany.)

Potrafi też powtórzyć dłuższe wypowiedzi. Wołam Krzysia na śniadanie a po mnie jak echo woła Emilia:

- Kyś choć! Kyś choć! Pała cieka! (Krzyś chodź! Krzyś chodź! Parówka czeka!)

Świetnie wymawia słowo tablet - najczęściej w połączeniu z mój/twój/Krzysia: mój tablet, twój tablet, Kysia tablet.

A jak się wścieka bo nie może czegoś dostać, wtedy wrzeszczy po angielsku:

- Emi's! Emi wonna! - (Emilii! Emilia chce!)



środa, 4 czerwca 2014

"All about Krzyś"

Pisałam niedawno o plakacie "All about me" ("Wszystko o mnie"), który Krzyś miał przygotować do szkoły.

Kiedy ten plakat był gotowy, każde dziecko dokonywało prezentacji własnej osoby przed resztą klasy. 

Przy okazji każde dziecko przygotowało też folder na temat swojej osoby. Oto co mój syn napisał o sobie.

Nazywam się Krzysztof, mam 8 lat,
znam karate i dżudo, umiem pływać i
chodzę do kościoła. Moje życie jest świetne!



poniedziałek, 2 czerwca 2014

Piwonie

Uwielbiam piwonie. Kocham je ogromnie, i zawsze mi mało ich widoku.

W tym roku, mimo srogiej zimy, hojnie obdarzyły mnie swoim pięknem - dzielę się więc z Wami zdjęciami.