środa, 31 października 2012

"Celebrity" to ja, czyli jak dostałam się na pierwszą stronę gazety

We wtorkowy poranek stanęłam wobec dylematu: jechać do sklepu czy nie.
Wyjazd na zakupy uzależniony jest u mnie od tego czy kończy się mleko dla Hultajstwa, czy jeszcze jest wystarczająco. Bo moje starsze dziecko uwielbia mleko i bez niego żyć nie może. W przeciwieństwie do mamusi, która mleka nie cierpi.

We wtorek rano mleko się skończyło - co za pech! Następnego dnia miałam jechać z Kruszynką do przychodni, która mieści się tuż obok sklepu i planowałam załatwić zakupy za jednym wyjazdem. Niestety nasz dom oddalony jest od wszelkich sklepów i nawet po mleko trzeba jechać, nie można się przejść na nogach.

Pomedytowałam chwilę. Ponieważ przestało padać, wsadziłam Małą do fotelika i pojechałam na zakupy. Przy okazji kupiłam sobie pączka - a co, raz na jakiś czas można sobie przecież dogodzić.

Pcham ci ja wózek z zakupami i Kruszynką przez parking do samochodu, pojadam pączka (zbyt łakoma jestem, żeby zaczekać aż wrócę do domu) i równocześnie zabawiam Emilkę, czyli wydaję dziwaczne dźwięki i robię głupie miny. Wiadomo co rozśmiesza takie maluchy. Podjeżdżam pod samochód, i widzę, że z samochodu zaparkowanego obok wysiadają dwie osoby, ubrane na sportowo, on z aparatem przewieszonym przez szyję.

"Pewnie turyści, którzy zatrzymali się, żeby coś do jedzenia kupić, a teraz nie pamiętają jak dojechać do autostrady," myślę, otwierając bagażnik i władowując do niego pierwsze siaty z zakupami. I rzeczywiście "turyści" podchodzą do mnie i ona pyta:

- Jesteśmy z Register Guard, czy może się pani wypowiedzieć na temat zakazu używania plastikowych siatek na zakupy przegłosowanego przez władze miasta?

Co? Jak? Zbita z tropu nawet nie zapytałam o szczegóły, ale w sprawie się wypowiedziałam. Pan zapytał, czy może zrobić zdjęcie, więc szybko starłam resztki lukru z twarzy. Rozmowa nie trwała długo, a kiedy wróciłam do domu, pomyślałam, że jakby moje zdanie zostało przytoczone w artykule, to fajnie by było mieć kopię. Zadzwoniłam więc do koleżanki, która regularnie czytuje nasz lokalny dziennik i poprosiłam, żeby mi dała znać czy warto biec (jechać) po gazetę czy nie.

Następnego poranka Margie przywitała mnie słowami:

- Yep, you are a celebrity!

Więc w drodze do przychodni kupiłam Registered Guard.


I rzeczywiście, pojawiłam się wraz z zakupami na pierwszej stronie, nawet wyżej niż wiadomości związane z wyborami prezydenckimi!

No to miałam swoje 5 minut w mediach...

A jakie jest moje zdanie na temat zakazu używania jednorazowych siatek na zakupy? Popieram.

Zakaz wchodzi w życie w maju 2013 roku. Jak ktoś nie będzie miał własnej torby na zakupy, będzie mógł kupić za 5 centów torbę papierową.

7 komentarzy:

Antonina pisze...

Gratuluję debiutu medialnego. A siatki wielorazówki popieram.

Ataner pisze...

Gratuluje Motylku! To teraz jestes miejscowa gwiazda, mam nadzieje, ze masz egzemlarz tej gazety i artykul oprawisz w ramki.
Wygladasz bardzo ladnie, a w zielonym sweterku(mam nadzieje, ze wlasnej roboty)tym bardziej, wcale lukru z paczka nie widac.
Ja rowniez uwazam, ze tych workow foliowych jest stanowczo za duzo.
Pozdrawiam serdecznie:)

Anonimowy pisze...

OMG!!! rewelacja!! ;)))) ale Cie zaszczyt kopnal :)
iwona

nietylkoSZALenstwo pisze...

gratuluję fajne zdjęcia :) bedzie super pamiątka :) popieram materiałowe torby :) sama bardzo dbam aby mieć taką zawsze przy sobie i na każdych zakupach :)

Motylek pisze...

Antonina, Ataner, Iwona, nietylkoSZALeństwo - dziękuję!

Ataner - Egzemplarz mam, i choć może w ramki nie oprawię, to jednak na pamiątkę zachowam. Sweterek jak najbardziej własnej produkcji - można go obejrzeć w pełnej krasie na starym blogu.

Motylek

Ataner pisze...

Ja bym oprawila, papier gazetowy wyblaknie a w ramce za szklana szybka zostanie na pamiatke.
Pozdrawiam serdecznie:)

Jula pisze...

Pamiętam gdy u nas były jeszcze torby papierowe i siateczki.Sama z takimi biegałam na zakupy a potem modą z zachodu torby foliowe.
Czyli co ?..Cała wstecz do tyłu ;)
Zdjęcie ładne , gratulacje 1 strony ! pozdrawiam! Pa!