poniedziałek, 22 października 2012

Mama i ja

Ponieważ Smyk jest już w pierwszej klasie, pomyślałam, że to dobry czas na rozpoczęcie uczęszczania na lekcje religii. W USA w szkole nie ma w planie lekcji czasu poświęconego żadnej religii, są to zajęcia prowadzone przy parafiach, i w zależności od parafii właśnie odbywają się w różne dni. W naszej parafii, w co drugą niedzielę po mszy.

Różnic między kościołem w USA a w Polsce jest wiele, podejście do edukacji religijnej to jedna z nich. Chyba, że w ostatnich latach coś się w tej kwestii w Polsce zmieniło.
Grupa Krzysia (pierwsza i druga klasa) obejmuje pięcioro dzieci, wszystkich dzieci od przedszkola do szóstej klasy jest 35.

Ponieważ do kościoła katolickiego należy tutaj niewiele osób, ma być miło i przyjemnie, żeby dzieci zechciały chodzić do kościoła a nie pobiegły czem prędzej w objęcia pastora/imama/rabina tudzież innego przewodnika duchowego. Zabawa dla dzieci zaczyna się już w czasie mszy, kiedy to dzieci idą z panią do sali, pani mówi na temat związany z homilią a dzieci kolorują bądź rysują. Albo i jedno i drugie. Dwa tygodnie temu było o rodzinie, i oto obrazek narysowany przez Hultajstwo:


Zapytany o to co przedstawia rysunek, odpowiedział:

- This is me and my mom signing me up for the church, swimming and drawing lessons. (To ja i mama jak mnie zapisuje do kościoła na pływanie i lekcje rysunku.)  

Dzieci wracają do kościoła już po kazaniu, więc nie mają okazji za bardzo się nudzić. Krzyś ma tych okazji jeszcze mniej bo mu siostra dostarcza rozrywki...   Po mszy rodzice zaprowadzają dzieci na właściwą lekcję - zabawy, projekty artystyczne, piosenki a na koniec jedzenie. Oczywiście poprzedzone modlitwą, ale nie przesadnie długą.  

Krzyś zadowolony, zapytany czy podobają mu się lekcje religii, stwierdził że tak.

2 komentarze:

Ataner pisze...

Rysunek cudny! Mama i synek jakie podobienstwo, przepraszam, ze zapytam ale co mama ma w prawej lapce.
I tak wlasnie powinny wygladac lekcje religii, nic na sile.
Pozdrawiam serdecznie:)

Motylek pisze...

Ataner - to długopis. Krzyś dostał taki z elementów, które można przekręcać, wzginać - dyiecko w szkole a ja nie pamiętam jak się to to nazywa.

Motylek