W zeszłym tygodniu Kruszynka skończyła cztery miesiące, a przedwczoraj byłyśmy w przychodni na bilansie.
Mała rośnie jak na drożdżach, waży już 6670 gr i mierzy 63 cm. Na siatce percentylowej plasuje się w okolicach 75 percentyli zarówno jeśli chodzi o wagę jak i wzrost.
Były też szczepienia - oj nie spodobało się to Emilce, jak można było z łatwością przewidzieć, a swoje niezadowolenie obwieściła całej przychodni głośno i dobitnie.
Ale nie wszystko jest tak jak bym sobie tego życzyła. W niedzielę, "badając" wysypkę na brzuszku Kruszynki, znalazłam guzka w okolicy sutka. Chyba nie muszę opisywać jakiego typu myśli dręczyły mnie całą noc, aż w poniedziałek rano zadzwoniłam do pielęgniarki, żeby zapytać na ile to poważna sprawa. Pielęgniarka uspokoiła mnie (nieco), a to samo powtórzyła podczas wizyty lekarka - że to sprawka hormonów, i guzek sam powinien zniknąć, zdarza się to dość często, i o ile nie będzie infekcji to nie ma się czym martwić.
Łatwo powiedzieć komuś, u kogo w rodzinie kilka osób przegrało walkę z rakiem...
Guzek ma kilka miesięcy na zniknięcie a ja bardzo się staram nie zamartwiać, mając ogromną nadzieję, że będzie tak, jak mówi lekarka.
Mała rośnie jak na drożdżach, waży już 6670 gr i mierzy 63 cm. Na siatce percentylowej plasuje się w okolicach 75 percentyli zarówno jeśli chodzi o wagę jak i wzrost.
Były też szczepienia - oj nie spodobało się to Emilce, jak można było z łatwością przewidzieć, a swoje niezadowolenie obwieściła całej przychodni głośno i dobitnie.
Ale nie wszystko jest tak jak bym sobie tego życzyła. W niedzielę, "badając" wysypkę na brzuszku Kruszynki, znalazłam guzka w okolicy sutka. Chyba nie muszę opisywać jakiego typu myśli dręczyły mnie całą noc, aż w poniedziałek rano zadzwoniłam do pielęgniarki, żeby zapytać na ile to poważna sprawa. Pielęgniarka uspokoiła mnie (nieco), a to samo powtórzyła podczas wizyty lekarka - że to sprawka hormonów, i guzek sam powinien zniknąć, zdarza się to dość często, i o ile nie będzie infekcji to nie ma się czym martwić.
Łatwo powiedzieć komuś, u kogo w rodzinie kilka osób przegrało walkę z rakiem...
Guzek ma kilka miesięcy na zniknięcie a ja bardzo się staram nie zamartwiać, mając ogromną nadzieję, że będzie tak, jak mówi lekarka.
5 komentarzy:
Motylku, Krusznka jest sliczna:)
Nie martw sie, wszystko bedzie dobrze.
Mysle, ze p. doktor wie co mowi.
Moc usciskow przesylam:)
Kruszynka? To już Kruszyna pełną gębą! Pięknie Ci rośnie. O guzkach tego typu słyszałam ponad 30 lat te3mu dokładnie to samo, co Ty usłyszałaś. Buziaki dla dzieciaków - pamiętamy o Krzysiu :-)
ale papulka kochana, przy szczepionkach to maleństwa przeważnie płaczą takie ich prawo,zapewne pan dr na rację,wszystkiego dobrego
Dziękuję Wam dziewczyny!
Motylek
hahahhahahaha RE WE LKA !!!!!!!
Prześlij komentarz