Spodobała mi się włóczka zerkająca na mnie z półki sklepowej. Włóczka skarpetkowa Kroy Socks FX firmy Patons.
Zaszalałam i kupiłam dwa moteczki pięćdziesięciogramowe, sprawdzając skrzętnie numer partii bo lubię jak mi się wzorki zgadzają na obu skarpetkach. Nic to nie dało! Przy drugiej skarpetce okazało się, że ten sam numer partii został przyznany na wyrost, albo ktoś zapomniał zmienić cyferki na maszynie drukującej bo moim skromnym zdaniem oba motki nie mogły należeć do tej samej partii. Oto dowód:
Może na zdjęciu nie widać aż tak dokładnie jak w naturze, ale kolory na jednej skarpetce są bardziej intensywne, a na drugiej, wyblakłe. Odpuściłam sobie więc zgodność pasków i straciłam serce do tych skarpetek.
To nie pierwszy raz, kiedy firma Patons mocno mnie rozczarowała. Chyba wpiszę ją sobie na czarną listę i zacznę omijać szerokim łukiem.
Jedyne co broni ten projekt, to skład włóczki: 75% wełna/25% nylon. W motku 50g jest 152 m.
I pewnie będę w nich chodzić, bo na szczęście skarpetki to część garderoby mocno ukryta w butach i pod nogawkami spodni - ledwie skrawek widoczny, a i tak w miejscu, na które się raczej nie zwraca uwagi. Na szczęście.
Póki co, skarpetki spoczęły w szufladzie bo nie pasują mi do spodni ciążowych (czarnych, z tych elegantszych) a poza tym wkroczyłam w etap kiedy jest mi ciepło. Za ciepło. I nawet kilku minutowa sesja zdjęciowa spowodowała, że stopy mi się tak spociły, że zastanawiałam się czy by jednak skarpet nie uprać.
A tak a propos sesji zdjęciowej, Kruszynka mocno mi zawadzała - nijak nie mogłam znaleźć wygodnej pozycji w której dałoby się swobodnie machać kończynami i równocześnie operować aparatem bez wchodzenia w obiektyw chwilowego mieszkania Małej.
Zaszalałam i kupiłam dwa moteczki pięćdziesięciogramowe, sprawdzając skrzętnie numer partii bo lubię jak mi się wzorki zgadzają na obu skarpetkach. Nic to nie dało! Przy drugiej skarpetce okazało się, że ten sam numer partii został przyznany na wyrost, albo ktoś zapomniał zmienić cyferki na maszynie drukującej bo moim skromnym zdaniem oba motki nie mogły należeć do tej samej partii. Oto dowód:
Może na zdjęciu nie widać aż tak dokładnie jak w naturze, ale kolory na jednej skarpetce są bardziej intensywne, a na drugiej, wyblakłe. Odpuściłam sobie więc zgodność pasków i straciłam serce do tych skarpetek.
To nie pierwszy raz, kiedy firma Patons mocno mnie rozczarowała. Chyba wpiszę ją sobie na czarną listę i zacznę omijać szerokim łukiem.
Jedyne co broni ten projekt, to skład włóczki: 75% wełna/25% nylon. W motku 50g jest 152 m.
I pewnie będę w nich chodzić, bo na szczęście skarpetki to część garderoby mocno ukryta w butach i pod nogawkami spodni - ledwie skrawek widoczny, a i tak w miejscu, na które się raczej nie zwraca uwagi. Na szczęście.
Póki co, skarpetki spoczęły w szufladzie bo nie pasują mi do spodni ciążowych (czarnych, z tych elegantszych) a poza tym wkroczyłam w etap kiedy jest mi ciepło. Za ciepło. I nawet kilku minutowa sesja zdjęciowa spowodowała, że stopy mi się tak spociły, że zastanawiałam się czy by jednak skarpet nie uprać.
A tak a propos sesji zdjęciowej, Kruszynka mocno mi zawadzała - nijak nie mogłam znaleźć wygodnej pozycji w której dałoby się swobodnie machać kończynami i równocześnie operować aparatem bez wchodzenia w obiektyw chwilowego mieszkania Małej.
4 komentarze:
O kurcze.
Ja kiedyś wyprałam jedną z jasnym praniem, a drugą z ciemnym i w efekcie musiałam obie zafarbować na czarno.
A tam ,trochę się róznią ale są ok,byle ciepłe.Odnośnie kwiatków,zobaczyłam dopiero u mnie śnieżyczki a u siostry 3 żółte krokusy,jesteście do przodu z naturą i gratulacje dla Smyka,swoją drogą to on musi się w domu wyszaleć skoro w szkole jest wspaniały.
Coś mi się wydaje, że ta partia była przeznaczona na wykonanie jednego wyrobu ciągiem z kilku motków :)))
Ktoś nie przewidział, że znajdzie się osoba, która zechce zrobić wyrób w postaci sztuk dwóch, czyli skarpetek - minus dla projektanta włóczki :)))
Podziwiałam Twoje krokuski, u mnie też już kolorowo od krokusów, ale do kwitnienia żonkili jeszcze daleko.
Pozdrawiam ciepło.
Agata - zawsze mogę udawać, że przez nieuwagę jedna skarpetka zaplątała się nie do tego prania co trzeba...
Urszula - bo u nas w zasadzie nie ma zimy, po jesieni przychodzi wiosna, dlatego jesteśmy nieco do przodu.
Splociku - zapewne masz rację (doszłam do podobnego wniosku), tylko dlaczego ta włóczka ma w nazwie wyraz "skarpetkowa"? Dla zmylenia przeciwnika?
Motylek
Prześlij komentarz