czwartek, 8 marca 2012

Niebieska farba w sprayu w ręku Hultajstwa

Ładna pogoda, tata i syn spędzali czas w ogródku. Tata pozwolił synowi pobawić się farbą w sprayu - Smyk pracowicie malował nią pieniek do rąbania drewna. Ale farba się skończyła.

Następnego dnia, tata i syn udali się do sklepu i kupili nową farbę w sprayu, w tym samym kolorze.

Smyk zabrał się za kończenie malowania pniaka. Tata, zadowolony, że syn ma zajęcie i nie musi się nim zajmować, czmychnął do garażu, pozostawiająca pierworodnego z farbą w sprayu w ręku bez nadzoru

Czy ktoś ma wątpliwości co było potem?

Opowieści może być kilka, ale wszystkie one będą miały wspólny mianownik.
W naszej wersji wyglądało to tak.

Kiedy oderwałam się na chwilę od gotowania obiadu i wyjrzałam do ogródka, natychmiast zwróciłam uwagę na wielce podejrzaną minę Hultajstwa. Wystarczyło rozejrzeć się po ogródku i już wszystko było jasne.

Malowanie pniaka nie zaspokoiło potrzeb artystycznych Smyka. Posprejował też kilka roślinek, płytę pilśniową (na której wymalował mapę jak dojść do ukrytego skarbu piratów), zrolowaną siatkę ogrodzeniową, zjeżdżalnię, chodnik, krzesełka ogrodowe, swoje buty i kilka jeszcze przedmiotów znajdujących się za domem.

Ręce mi opadły i tylko głęboko westchnęłam, dźwięk ten musiał jednak wyrażać wiele, bo do oczu Hultajstwa napłynęły łzy i zaczął przepraszać.

Nie został ukarany - to raczej tata zasługuje, moim zdaniem, na karę.

Teraz nasz ogród za domem jako żywo przypomina jakąś ubogą dzielnicę na przedmieściach wielkich metropolii. Tylko wulgarnych wyrazów brak - na szczęście Smyk nie wie jak je napisać.

Zastanawiam się czy uda mi się kupić żółtą farbę w odcieniu identycznym co zjeżdżalnia i zamalować ślady po działalności Hultajstwa...

7 komentarzy:

☞ Agata 📚 Bookstagram pisze...

No to masz domek z ogródkiem w smerfastycznym kolorze;)
U nas malowanie farbami wodnymi, w kuchni, blisko zlewu:D

persjanka pisze...

haha...podziekuj smykowi bo dzis na dzien dobry dzieki niemu sie usmialam choc mam swiadomosc,ze rodzicom pewnie nie do smiechu...ale na pocieszenie moze napisze,ze bedzie okazja do odswiezenia ogrodu,zjezdzalni a jakby co to sa tylko rzeczy...:) poza tym tatus niech poniesie konsekwencje :)pozdrawiam ania

Dośka pisze...

i bardzo dobrze!!!!!!!!!! niechaj dziecie rozwija swoją już rozwiniętą wyobraźnię ...macham do motylastej

Ataner pisze...

Pasja artystyczna Smyka na razie znalazla swoj wyraz w ogrodzie. Wypada cieszyc sie, ze nie w srodku.
Motylku przy dwojce dzieci malowanie scian to standardowy zwyczaj i nic a nic na to nie poradzisz. Taki juz nasz los rodzicow mowic, mowic i naprawiac szkody. Czy winic tate? Chyba nie bo Smyk musi gdzies nauczyc sie samodzielnosci a o wiele lepiej, ze pomalowal wasze sprzety a nie sasiadow:)))
Pozdrawiam serdecznie i zastanawiam sie czym jeszcze zostaniecie wstrzasnieci:)

Motylek pisze...

Agata - to jest dokładnie ten smerfowy odcień - niestety NIE mój ulubiony...

Persjanka - w zasadzie to masz rację, to są tylko rzeczy, choć wolałabym, żeby ich jednak Smyk nie niszczył...

Dosia - a jakoś w innym, mniej nacechowanym wandalizmem kierunku nie może się rozwijać?

Ataner - moje zaskoczenie było tym większe, że Smyk nigdy dotąd nie rysował/malował po ścianach w śroku - jakoś udało się tego uniknąć...

Motylek

urszula97 pisze...

Czemu to przeważnie zdarza się tatusiom?Zadowoleni,ze dziecko się bawi zajmują się inną robotą a potem są efekty,ale co zrobić,fajnie,że przyjełaś to z przymrużeniem oka,a fantazję to Smyk ma.

AsicaN pisze...

Aż jestem ciekawa jak to wygląda :D