piątek, 5 maja 2023

Wokół Mt. Pisgah

W ciągu tygodnia z zimy zrobiło się lato. Mimo że łydki porażały bladością, włożyłam krótkie spodenki, bo nawet dla mnie było za gorąco na długie spodnie. 

Kwietniowe lato trwało tylko kilka dni — na tyle długo by przekwitły tulipany, którym wysoka temperatura nie sprzyja. Fala ciepła zahaczyła o weekend. W sobotę było jeszcze gorąco a w niedzielę już na powrót wiosennie. 



Wybraliśmy się na wycieczkę. Żadnego wdrapywania się górę, nie w takim upale, po zimie, kiedy organizmy nieprzyzwyczajone do ciepła. Poszliśmy znaną nam już trasą wokół Mt. Pisgah. 



Jednak trochę pod górę było, i z góry też, ale że nie wchodziliśmy na sam szczyt, to nie było tak źle, choć umęczyliśmy się okrutnie, ale to z racji temperatury i wysokiej wilgotności powietrza. Okazało się, że przeszliśmy ponad 11 kilomentrów!



Wiosna taka soczyście zielona, ukwiecona, napatrzeć się nie mogłam. Wybrana przez nas trasa nie cieszy się zbytnią popularnością, mało ludzi co bardzo nam odpowiadało.



3 komentarze:

Antonina pisze...

11 km - to nie tak mało. Warto wykorzystywać pogodne dni na wycieczki, tym bardziej, że w tym roku jakoś ich niewiele. A jak są, to akurat nie wtedy, kiedy planuje się wyjście.

splocik pisze...

Piechurzy z Was wytrawni i wytrwali.:)
Podziwiam kilometry przedreptane. :)
W tym roku chyba wszędzie pogoda zaskakuje swoją zmiennością.
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Antonina - Fakt, 11 km to wcale nie tak mało, zwłaszcza przy wysokiej temperaturze. U nas też tych bezdeszczowych dni mało, najczęściej trafiają się jak ja jestem w pracy a dzieci w szkole.

Splocik - Po zimie mamy kiepską kondycję a tu długie weekendy się zbliżają i trzeba by potrenować. Pogoda zaskakuje zmiennością BARDZO.

Motylek