piątek, 23 października 2020

Remont kuchni: szafki

 Po malowaniu sufitu i ścian, przyszła kolej na szafki.




Szafki te są starsze ode mnie, mają tyle lat co dom wybudowany w 1959 roku. Zaletą ich jest to, że są dość solidne więc można je odnowić i nie trzeba wymieniać na nowe, co i tak nie wchodziło w grę. Szafki owe są na stałe wbudowane w kuchnię i nie da się ich odsunąć od ściany czy też ściągnąć z haków. 

Zabierając się za odnowienie szafek, najpierw poodkręcałam wszystkie drzwiczki, zawiasy, wyciągnęłam szuflady. Potem wyczyściłam papierem ściernym części na stałe przymocowane do ścian. Jak wygląła kuchnia po tym zdzieraniu warstw starej farby, łatwo sobie wyobrazić. Zanim zabrałam się za malowanie, sporo czasu zajęło mi wysprzątanie kuchni.




Pierwotny plan zakładał odmalowanie szafek wiszących łącznie z drzwiczkami a dopiero potem malowanie szafek dolnych, z drwiczkami i szufladami. Kiedy jednak powyciągałam wszystko z szuflad okazało się, że nie bardzo mam gdzie trzymać te wszystkie utensylia, a funkcjonowanie kuchni bez nich okazało się mocno problematyczne. Zmieniłam więc plany: powkładałam do szafek to co w nich zazwyczaj przechowuję, wyczyściłam szuflady i dopiero wtedy odmalowałam wszystkie zamocowane na stałe elementy szafek, i tych wiszących, i tych na dole, oraz szuflady. Jednego dnia malowałam na biało, następnego na niebiesko.


Szuflady wsunęłam nie do końca, żeby mi się nie przylepiły do szafek, ale kiedy były już na swoim miejscu mogłam do nich wszystko powkładać - funkcjonalność kuchni została przywrócona.

Następny etap - czyszczenie drzwiczek i ich malowanie. Czasochłonne i bardzo niewdzięczne zajęcie, nawet przy użyciu niewielkiej szlifierki elektrycznej. Ale i drzwiczki w końcu zostały odnowione i to tak porządnie, dostały bowiem nowe zawiasy i uchwyty - białe! 



Z zawiasami było tak, że pewnego dnia okazało się, że jeden z nich się urwał. Sam. Pojechałam do sklepu z odkręconym od szafki zawiasem ale nie było takich samych, więc podjęłam decyzję wymiany wszystkich - z szarych na białe. Nie obyło się bez niespodzianek przy mocowaniu - te nowe miały inny rozstaw otworów na śrubki niż te stare i musiałam wiercić nowe otwory. Męłłam pod nosem przekleństwa, ale poradziłam sobie i z tym. Przykręcanie uchwytów okazało się już samą przyjemnością.

Kolejny problem, który wymagał rozwiązania, to pleksi w drzwiczkach szafek wiszących. Pleksi pożółkła od starości i pozostawienie jej bez interwencji nie wchodziło w grę. Kilka lat temu schowałam to pleksi pod okleiną imitującą papier ryżowy, ale okleina ta też kontrastowała z bielą szafek po odmalowaniu. Zakupienie szybek, czy choćby nowej pleksi w odpowiednim rozmiarze zapewne podniosłoby koszty, więc  zrezygnowałam z takiego rozwiązania. Przez chwilę rozważałam wstawienie pomalowanej na biało tektury, ale akurat nie miałam żadnych kartonów odpowiedniej wielkości po ręką. Postanowiłam zaryzykować i pomalować okleinę na pleksi. 



Ryzyko opłaciło się - wyszło tak dobrze, że wygląda jakby drzwiczki w całości były zrobione z drewna czy też płyty paździerzowej. 

Farbę na szafki kupiłam dokładnie w takch samych kolorach co farbę do malowania ścian. Przy okazji malowania szafek na biało, odmalowałam też futrynę drzwi między kuchnią a pokojem, listwy przypodłogowe, oraz okna. 

Na tym etapie kuchnia zaczęła wyglądać naprawdę ładnie.


Ale to jeszcze nie był koniec prac, o czym

c.d.n.

6 komentarzy:

Urszula97 pisze...

Kobieto jesteś WIELKA,już jest cudownie.😘👌👌👌

Renata pisze...

Metamorfoza udana- kuchnia wygląda przepięknie i nowocześnie, choć z mojego doświadczenia wiem, ze farba na pleksi może się zdzierać i trzeba będzie uważać na nią przy użytkowaniu. Pozdrawiam serdecznie

splocik pisze...

Pięknie!
BRAWO TY!
Ty chyba pomyliłaś zawody. :)
Powinnaś założyć firmę remontową.
Pozdrawiam ciepło.

Jula pisze...

Wspaniale. Ja teraz tez kombinuje ze swoim mieszkankiem.
Ostatnio maly remont lazienki.
Horror przeszlam , ale juz po i tez zadowolona jestem.Slicznie masz.:)

hrabina pisze...

Super! Dzielna dziewczyna jesteś. Kuchnia wygalda zupełnie inaczej. Zastanawiałam się podczas ogladania zdjęć, czy to inne drzwi w szafkach, a dopiero po przeczytaniu wyszło co zrobiłaś. Tak, jak piszesz, opłaciło się zaryzykowac.

Teraz ciekawi mnie co jeszcze? Podłoga?

Motylek pisze...

Urszula - Dziękuję!

Renata - no tak, dzięki za ostrzeżenie. Dobrze, że to na szafkach wiszących więc trochę mniej narażonych na wypadki.

Splocik - NIGDY w życiu! Mowy nie ma! To tylko dlatego, że nie mam innego wyjścia.

Jula - łazienka - to dopiero jest wyzwanie!!! Łazienki nie dałabym rady sama odremontować.

Hrabina - Podłogi nie ruszałam. Musiałabym odłączyć zmywarkę i kuchenkę by je wysunąć a potem miałabym problem z podłączeniem wszystkeigo tak, by działało i nie ciekło (zmywarka). Podłogę więc jedynie porządnie odszorowałam.

Motylek