W połowie października ponownie wybraliśmy się na poszukiwanie jesieni, tym razem na Mt. Baldy - byliśmy tam w lutym, w Dzień Prezydenta (KLIK) ale tym razem dotarliśmy na szczyt inną trasą.
Na zdjęciu poniżej lutowa trasa zaznaczona jest na żółto (5.2 km) a październikowa (7.36 km) na czerwono.
![]() |
Ridgeline Trail: Fox Hollow to Mt. Baldy Loop |
Emilia uparła się, że chce nieść swój własny plecak, ale w połowie drogi uznała, że jej jest niewygodnie, boli ją szyja od tego placaka, no i skończyło się na tym, że plecak przejęłam ja. A wcale nie był szczególnie ciężki, bo Emilia niosła w nim jedynie swoją butelkę z wodą i dwie kanapki.
Podczas tej wyprawy udało nam się znaleźć nieco więcej jesieni, ale nadal w lesie przeważa kolor zielony. Wypatrzyliśmy też trochę ciekawach grzybów.
Największą atrakcją okazała się jednak napotkana po drodze wiewiórka.
Siedziała sobie na środku ścieżki i obrabiała szyszkę. I wcale się nas nie bała. Zdążyłam zrobić zdjęcie, dzieci nacieszyły się jej widokiem i dopiero wówczas przeniosła się na drzewo. No to jeszcze ją nagrałam.
W porównaniu z lutową wycieczką, październikowa była o godzinę dłuższa, co wynikało z dłuższej trasy. Zdziwiłam się bardzo, kiedy po powrocie do domu okazało się, że jakimś cudem zmieniła się ilość kalorii, którą spaliłam pokonując tę trasę. Najpierw było 772 - a jestem tego pewna, bo sprawdzaliśmy we troje, a wieczorem okazało się, że wynik jest czterocyfrowy. Dlatego poniżej jest przekreślony - trasa była zbyt łatwa by spalić aż tyle kalorii.
1 komentarz:
Każda wycieczka ma swój urok.
Wiewiórka przebiła wszystko - jest przeurocza. :)
Pozdrawiam ciepło.
Prześlij komentarz