środa, 12 sierpnia 2015

Angielskie wakacja: Longleat House

Longleat House, to, jak  znalazłam tutaj, wielki dom w Longleat, choć jak dla mnie to nawet nie posiadłość czy dwór, ale pałac.  

Zdjęcie poniżej autorstwa Saffron Blaze (Own work) 
[CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons
 
Longleat House 2012

Jak zwał, tak zwał - obejrzeliśmy jedynie z zewnątrz, ponieważ za mało czasu było a poza tym, z dwulatkami, to raczej nie było się po co pchać do środka.

Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to tutaj znajdzie sporo informacji po angielsku.

Zachwyciły nas natomiast ogrody wokół - kompleks parkowo-ogrodowy zajmuje powierzchnię 400 hektarów, my zobaczyliśmy zaledwie maleńką część.



Trawniki, jak to angielskie trawniki, gęste, zieloniutkie, równiutko przystrzyżone - aż się prosiły, żeby na nich pobrykać.



Najpiękniejszy zakątek, to chyba Secret Gardens, z sadzawką i fontanną pośrodku.



Dzieci wybiegały się po alejkach, a potem dorwały się do pieniążków wrzucanych przez turystów do sadzawki.


Wyłowione monety dziewczynki wrzucały ponownie do sadzawki i ta zabawa chwilę trwała zanim się znudziły.

W samych ogrodach mogłabym spędzić niejeden dzień, ale jeżeli chcieliśmy zaliczyć kolejne atrakcje, trzeba było ruszać dalej.


3 komentarze:

splocik pisze...

Pięknie tu - fantastyczne cięcia.
Pozdrawiam ciepło.

hrabina pisze...

Fantastyczne ogrody, aż bym pochodziła i pooglądała:) Pałac robi wrażenie, nie powiem. U nas też tego typu budowle nazywają wielkimi, czy też wspaniałymi domami, np Grand House, albo od nazwisk(Powers - Powerscourt House), itp. dla mnie to sa jednak już wyczesane pałace.

Joanna pisze...

Splocik - oj pieknie...

Hrabina - Moze kiedys sie tam wybierzecie na wycieczke - wszak macie duuuuzo blizej niz my...

Motylek