Zdjęcie poniżej autorstwa Saffron Blaze (Own work)
[CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons
Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to tutaj znajdzie sporo informacji po angielsku.
Zachwyciły nas natomiast ogrody wokół - kompleks parkowo-ogrodowy zajmuje powierzchnię 400 hektarów, my zobaczyliśmy zaledwie maleńką część.
Trawniki, jak to angielskie trawniki, gęste, zieloniutkie, równiutko przystrzyżone - aż się prosiły, żeby na nich pobrykać.
Najpiękniejszy zakątek, to chyba Secret Gardens, z sadzawką i fontanną pośrodku.
Dzieci wybiegały się po alejkach, a potem dorwały się do pieniążków wrzucanych przez turystów do sadzawki.
Wyłowione monety dziewczynki wrzucały ponownie do sadzawki i ta zabawa chwilę trwała zanim się znudziły.
W samych ogrodach mogłabym spędzić niejeden dzień, ale jeżeli chcieliśmy zaliczyć kolejne atrakcje, trzeba było ruszać dalej.
3 komentarze:
Pięknie tu - fantastyczne cięcia.
Pozdrawiam ciepło.
Fantastyczne ogrody, aż bym pochodziła i pooglądała:) Pałac robi wrażenie, nie powiem. U nas też tego typu budowle nazywają wielkimi, czy też wspaniałymi domami, np Grand House, albo od nazwisk(Powers - Powerscourt House), itp. dla mnie to sa jednak już wyczesane pałace.
Splocik - oj pieknie...
Hrabina - Moze kiedys sie tam wybierzecie na wycieczke - wszak macie duuuuzo blizej niz my...
Motylek
Prześlij komentarz