Taki rejs wycieczkowy to nie lada atrakcja dla dzieci, które nie kryły swojej radości szalejąc na pokładzie. Na szczęście żadne nie wypadło za burtę!
Stateczek podpływał do wysepek oraz miejsc na brzegu niedostępnych dla turystów, takich jak kolonia goryli. (Tutaj link do strony Longleat.)
Emilia przestraszyła się na sam widok goryli, mimo, że dzieliła je od nas woda i spora odległość.
Udało nam się też wypatrzeć jednego z dwóch zamieszkujących akwen
hipopotamów - a przynajmniej fragment hipopotama wystający z wody. Ale tajemnicą
pozostało czy to był Spot czy Sonia.
Podczas rejsu towarzyszyły nam nieustannie foki - można je było dostrzec to z jednej, to z drugiej strony. Wiedziały, że chwile dzielą je od karmienia - punktu kulminacyjnego rejsu. Urocze foki podobały się wszystkim - i dzieciom, i dorosłym.
Kiedy zeszliśmy z pokładu statku wycieczkowego, jeszcze chwilę pospacerowalińmy po różnych zakątkach Longleat, ale niebawem trzeba było wracać. Szalenie nam się tam podobało a dwa dni to stanowczo za mało, żeby zaliczyć wszystkie atrakcje, o dłuższym rozkoszowaniu się nawet nie wspominając.
Jestem ogromnie wdzięczna bratu i bratowej, że nas tam zabrali i do tego sami sfinansowali tę wycieczkę!
4 komentarze:
Wspaniały rejs i atrakcje. Też przestraszyłabym się takiego goryla :)))
Wspaniałe te Wasze angielskie wakacje. :)
Pozdrawiam ciepło.
Taki rejsc to jest to, co dzieciaki kochaja!!! tylko to czekanie.... czasem już bym się prawie poddała :)
Świetne zdjęcia!
Splociku - do tej pory wakacje wspominamy z rozrzewnieniem...
Hrabina - czekanie bylo lekcja cierpliwosci... ale warto bylo!
5000lib - dzieki!
Motylek
Prześlij komentarz