piątek, 27 września 2013

Rowerowe "upgrades"

Stare siodełko rowerowe rozsypało się. Dosłownie - pokrowiec podarł się a pianka pod spodem wykruszyła. Ponieważ codziennie jeździmy na rowerach do szkoły, bez siodełka ani rusz. Pojechałam więc do sklepu sportowego i kupiłam nowe, szpanerskie siodełko:


Prawdę powiedziawszy, to wyboru raczej nie było - jeden rodzaj dla pań, jeden dla panów i to wszystko.
Za to w oko wpadł mi śliczny, niewielki, wiklinowy koszyk na kierownicę.


Widywałam takie w czasopismach i telewizji, zaszalałam, i mam taki na własność.
Zapomniałam natomiast kupić dzwonka, więc będę musiała wybrać się do sklepu jeszcze raz.

Zarówno Krzyś, jak i Emilia, bardzo lubią te nasze poranne i popołudniowe przejażdżki rowerowe. Emilia, słysząc słowo "jedziemy", reaguje klepiąc się dłonią po głowie, co oznacza nakładanie kasku rowerowego. Nieważne, czy mamy jechać na rowerze czy samochodem. Kiedy Krzyś znika w szkole, my pedałujemy dalej, usiłując wyśledzić w okolicy pieski i kotki, na których widok Emilia reaguje żywiołowo. Poranki coraz chłodniejsze, ale to akurat nam nie przeszkadza - ubieramy się stosownie. Kiedy jednak pada, nie ma wyjścia i musimy jechać samochodem.

Brak komentarzy: