niedziela, 21 lipca 2013

Dzieci lubią guziki

Kilka dni temu zerknęłam do starych wpisów na poprzednim blogu, żeby sobie porównać, co też Krzyś wyczyniał, kiedy był w wieku Emilii. I wychodzi na to, że niemal to samo co teraz Emilia. Tak samo urządzał nam "porządki" w szufladach i na półkach, lubił się gonić - choć teraz to Krzyś goni się z Emilią wyręczając rodziców. Najchętniej tak ganiają się wokół fotela. Najpierw na czworakach, teraz już w pozycji pionowej.

Emilia także bardzo lubi muzykę, i... sprzątanie - kiedy tylko zobaczy szmatkę w moich rękach, zabiera mi ją i sama zaczyna czyścić cokolwiek ja czyściłam.



Kiedy tylko usiłuję przeczesać szczotką włoski Emilii, zabiera mi szczotkę i usiłuje czesać moje włosy - przeważnie nie tą stroną co trzeba... Usiłuje sama czyścić sobie uszka patyczkami do czyszczenia uszu, a kiedy dorwie chusteczkę higieniczną, przykłada mi ją do nosa i wydaje dźwięki naśladujące siąkanie.

Jeśli ktoś miałby ochotę poczytać o poczynaniach Krzysia, kiedy miał 13 miesięcy, czyli tyle co Emilia teraz, to zapraszam tutaj.

Ostatnio Emilia dopadła dawno zapomnianej przez Krzysia "zabawki" - pudełko z guzikami.


Są to dokładnie te same guziki, które swego czasu fascynowały Krzysia. Nie mógł się im oprzeć, wysypywał z pudełka, z wkładaniem było nieco gorzej, guziki znajdowałam wszędzie, najczęściej pod meblami. Teraz, z równą fascynacją, zabawie oddaje się młodsza siostra.

Ale są i pewne różnice w rozwoju moich dzieci. Krzyś zaczął mówić dość późno i najpierw wymyślał własne określenia, Emilia natomiast już  teraz zaczyna używać pewnych słów - ku mojemu ogromnemu zdziwieniu. I nie chodzi mi o słowa "mama" , "tata",  czy nawet " bye bye". Emilia ładnie wypowiada takie słowa jak: woda, pies, but, bam oraz angielskie ball. Przy czym "woda" to każda ciecz, a skarpetki to także "buty". Ale pies to pies i nie ma co do tego żadnych wątpliwości - Emilia uwielbia psy i często czatuje przy płocie licząc na to, że psy sąsiadów akurat wypuszczone są do ogrodu i podbiegną pomerdać dla niej ogonem.

Sprytna ta moja córeczka. Zaskoczyła mnie ostatnio - ponownie. Podniosła z podłogi papierek. Mówię do Emilii:
 
- To śmieć córeczko, trzeba go wyrzucić do kosza. 

A Emilia idzie do kuchni i usiłuje otworzyć szafkę pod zlewem, gdzie, jak w wielu domach, trzymamy kosz na śmieci. Szafki nie dała rady otworzyć, ale to, że zrozumiała o co chodzi - bardzo mnie zdumiało.

Emilia wykazuje także sporą empatię, zwłaszcza jeśli chodzi o starszego brata. Kiedy on płacze, płacze i ona. Kiedy Krzyś zaczyna się śmiać, śmieje się Emilia. Kilka dni temu, na placu zabaw, Krzyś bawił się w piratów. Wszedł do zjeżdżalni-rury i zaczął wzywać pomocy - oczywiście była to zabawa, ale Emilia o tym nie wiedziała. Przejęła się tym, że bratu dzieje się krzywda, zaczęła płakać, wykazywać oznaki zdenerwowania i dopiero kiedy Krzyś wyszedł z rury i przestał wzywać pomocy, uspokoiła się, podeszła do brata i przytuliła go. Aby wykluczyć przypadek, po kilku minutach Krzyś znowu wszedł do rury i zaczął wzywać pomocy - reakcja Emilii była taka sama. 

2 komentarze:

Jula pisze...

Ja pamiętam te Twoje wpisy z poprzedniego bloga o Krzysiu dzidziusiu :D..
Teraz też z przyjemnością do Ciebie
zaglądam, bo jestem ciekawa , co u ciebie nowego?..
Cudze dzieci, tak szybko rosna.hahah.. :D)))
Ps.
Twoje hultajstwo porównywałam do , chyba rok starszego Ptyska Poziomki z Niu Jorku.
Czy ona się do ciebie odzywa, jednym słowem jak masz z nią kontakt , to pozdrów i powiedz , że czytacze jej bloga nadal czekają. :D)))

Motylek pisze...

Jula - z Poziomką rozmawiałam jesienią przez telefon - po tym jak ich huragan i podtopienia nawiedziły. Trochę ucierpiała, ale chyba w sumie wyszła obronną ręką. Przekażę twoje słowa przy okazji.

Motylek