poniedziałek, 10 czerwca 2013

Czereśnie

Drzewko, posadzone kilka lat temu, nareszcie obrodziło. Wprawdzie gałęzie nie uginają się pod ciężarem owoców, ale jest, a raczej było ich na tyle, żeby zaspokoić nasz apetyt na pyszne czeresieńki.


Przy okazji kilka aktualności z ogródka, w którym w tym roku dzieje się niewiele, ponieważ wszelkie prace ogrodowe z Emilią w roli asystentki nie za bardzo nam wychodzą. Emilia wprawdzie uwielbia bawić się ziemią i czynność ta zajmuje ją przez chwilę, niestety, z równą przyjemnością oddaje się konsumpcji gleby, na co jednak nie mogę pozwolić, i kiedy dochodzimy do tego punktu programu, zabawa w uprawianie ogródka kończy się.

Udało mi się posadzić pomidory w czasie drzemki Małej. Zostawiłam szeroko otwarte okno, żeby usłyszeć wrzask wybudzonej ze snu dzieciny, i zabrałam się za sadzenie. Płacz oderwał mnie od sadzenia dwukrotnie, ale udało się Małą jeszcze ululać i sadzenie dokończyć.

Poza pomidorami mam jeszcze sałatę, marchewkę i buraczki. Ostatnio dosiałam jeszcze trochę tych dwóch ostatnich. Nie wiem czy nie za późno, ale tak wyszło. Groszek zielony w tym roku marny - zdecydowanie za późno posiany. Marne też czerwone porzeczki, czarne prezentują się lepiej. Ogórki - walczą po wysadzeniu rozsady. Cukinia już kwitnie. Borówki zaczynają dojrzewać - ładne, dorodne. Wygląda natomiast na to, że ten rok stanie pod znakiem malin, które rozrosły się jakby je ktoś jakimś supernawozem nawiózł. A nic takiego nie miało miejsca. Zakwitły jak szalone a teraz zaczynają się uginać pod ciężarem owoców. I dobrze, bo maliny wszyscy lubimy a Emilia wcina je jakby wcześniej była głodzona z tydzień. No to chodzimy sobie do ogródka na drugie śniadanko i dogadzamy sobie ile wlezie!

1 komentarz:

eMeM pisze...

U mnie drzewa też obwieszone, ale bez słońca to one nie dojrzeją jak trzeba i będzie jeden wielki kwach... :-/