Wiosna w pełni, a na kilka dni zawitało do nas miłe, niezbyt upalne lato. Chyba jedynie po to, żeby nam narobić nadziei - szybko nas opuściło a wczoraj rano musiałam zapalić w kominku bo w domu było bardzo zimno.
Ale przez te parę dni było cieplutko. Emilia polubiła raczkowanie po zielonej trawie, kołysanie huśtawki, grzebanie łapkami w ziemi a nawet zjeżdżanie w dół zjeżdżalni. Załapaliśmy nawet pierwszą opaleniznę!
Miłość moich dzieci jest rzeczywista, nie tylko pozowana do zdjęć.
Emilia przepada za starszym bratem, a Krzyś, mimo, że zdarza mu się jej trochę dokuczyć czy dać wycisk, to jednak darzy siostrę ciepłym uczuciem. Wczoraj wieczorem, kiedy Emilia już spała, poczytałam Krzysiowi - jak za starych dobrych czasów. No właśnie, czy rzeczywiście "dobrych"?
Kiedy już skończyłam czytać, Krzysia wzięło na wspomnienia:
- A pamiętasz jak Emilka była taka mała, że nie umiała raczkować tylko tak leżała i się nie ruszała?
- A pamiętasz jak kiedyś Emilki wogóle nie było?
I przyznam się Wam, że byłam pewna, że Krzyś wyrazi następnie żal za tamtymi dniami i wieczorami, kiedy to miał mamę tylko dla siebie i nie musiał się nią ani niczym innym dzielić z siostrą, ale nie doceniłam Pierworodnego, który kolejny raz zaskoczył mnie niezmiernie, dodając:
- ... ale wtedy było nudno! Dobrze, że mamy Emilkę - już teraz zawsze będzie mi weselej.
A dzisiaj rano zapytał, dlaczego nie urodziłam Emilii wcześniej.
Mój mały bystrzacha wymyślił także własną interpretację wyrażenia "rany boskie". Otóż zdaniem mojego dziecka oznacza to, że ktoś się zranił w stopę i biega w kółko po trawie.
Na letnie słoneczko doskonale nadaje się lekka czapeczka, którą Emilia dostała od Bożenki, autorki blogu Robótkowe życie moje.
Powoli moja mała dziewczynka dorasta do sweterka, który jej zrobiłam jeszcze w ciąży.
Pisałam o nim w tym wpisie.
Ale przez te parę dni było cieplutko. Emilia polubiła raczkowanie po zielonej trawie, kołysanie huśtawki, grzebanie łapkami w ziemi a nawet zjeżdżanie w dół zjeżdżalni. Załapaliśmy nawet pierwszą opaleniznę!
Miłość moich dzieci jest rzeczywista, nie tylko pozowana do zdjęć.
Emilia przepada za starszym bratem, a Krzyś, mimo, że zdarza mu się jej trochę dokuczyć czy dać wycisk, to jednak darzy siostrę ciepłym uczuciem. Wczoraj wieczorem, kiedy Emilia już spała, poczytałam Krzysiowi - jak za starych dobrych czasów. No właśnie, czy rzeczywiście "dobrych"?
Kiedy już skończyłam czytać, Krzysia wzięło na wspomnienia:
- A pamiętasz jak Emilka była taka mała, że nie umiała raczkować tylko tak leżała i się nie ruszała?
- A pamiętasz jak kiedyś Emilki wogóle nie było?
I przyznam się Wam, że byłam pewna, że Krzyś wyrazi następnie żal za tamtymi dniami i wieczorami, kiedy to miał mamę tylko dla siebie i nie musiał się nią ani niczym innym dzielić z siostrą, ale nie doceniłam Pierworodnego, który kolejny raz zaskoczył mnie niezmiernie, dodając:
- ... ale wtedy było nudno! Dobrze, że mamy Emilkę - już teraz zawsze będzie mi weselej.
A dzisiaj rano zapytał, dlaczego nie urodziłam Emilii wcześniej.
Mój mały bystrzacha wymyślił także własną interpretację wyrażenia "rany boskie". Otóż zdaniem mojego dziecka oznacza to, że ktoś się zranił w stopę i biega w kółko po trawie.
Powoli moja mała dziewczynka dorasta do sweterka, który jej zrobiłam jeszcze w ciąży.
Pisałam o nim w tym wpisie.
3 komentarze:
wspaniałe rodzeństwo, brawo dla brata,u nas też zimno i mokro,
Zdjęcia kapitalne!!! świetnie, że rodzeństwo się kocha, że Krzyś przepada za siostrą. To o tylw łatwiej w życiu codziennym. Jego teksty są niesamowite
pozdrawiam
Anka
Urszula - chybz narobilam latu wstydu, bo jakbz wracalo do nas...
Ania - Dzieki! Mam nadzieje, ze im juz tak zostanie - fundamenty na przyszlosc wygladaja solidnie...
Motylek
Prześlij komentarz