wtorek, 7 sierpnia 2012

Parkowe lato z dziećmi

Lato w pełni, więc staram się korzystać z jego uroków w miarę możliwości. Oznacza to częste wyjazdy do parku i spacery. Najciekawiej dla Hultajstwa jest, kiedy umówimy się ze znajomymi dziećmi, bo wtedy zabawa jest przednia a czas umyka niepostrzeżenie.


Mimo, że póki co, lato jest ciepłe, ale nie upalne, popołudnia bywają na tyle ciepłe, że można popluskać się w wodzie. Najczęściej bywamy więc w parkach z tryskawkami i brodzikami. Starsze dziecko hasa, młodsze śpi, a mama ma chwilę wytchnienia i może wziąć do ręki druty lub szydełko.


A nawet jak Mała nie śpi, co zdarza się już coraz częściej, zawsze znajdzie się ktoś chętny do jej zabawiania, noszenia, lulania - pół godziny w tygodniu z maluchem na rękach to wszak atrakcja!


Czasem nie jedziemy nigdzie, ale pakujemy Kruszynkę w wózek, Hultajstwo nakłada kask, wskakuje na hulajnogę i idziemy na spacer, najczęściej do najbliższego parku, w którym, niestety, nie ma ani brodzika, ani tryskawek, więc park ten plasuje się dość nisko pod względem atrakcyjności.


Zaliczamy po drodze co niższe drzewa, na które Hultajstwo wdrapuje się z zapałem i na przykład udaje małpkę. A spacerując, mama traci ciążowe kilogramy - został mi jeszcze jeden (z szesnastu) - mam cichą nadzieję, że uda mi się wrócić do wagi sprzed Hultajstwa.



Emilka, wraz z początkiem siódmego tygodnia, zaczęła w zasadzie przesypiać noce. Budzi się trzy razy na karmienie, ostatni raz między piątą a szóstą rano, i czasami uda mi się jeszcze zasnąć i trochę dospać. Zależy to od starszego dziecka - Smyk nadal budzi się koło szóstej rano, a wtedy mama ma już po spaniu.


Hultajstwo nadal zakochany jest w siostrze, zasypuje ją pocałunkami, zabawia minami, a czasami zapomina się i traktuje jak zabawkę - obraża się na mnie jak przypominam mu, że Kruszynka zabawką jednak nie jest.




Jak widać po częstotliwości wpisów, moje życie powoli stabilizuje się i zaczyna płynąć pewnym, odmiennym niż dotąd, rytmem. W miarę wolnego czasu mam jednak ciągle  niewiele, za mało na śledzenie zaprzyjaźnionych blogów - nie mam pojęcia co się u Was dzieje. Mam nadzieję, że i to się zmieni (na lepsze) i już niedługo zacznę nadrabiać zaległości.

4 komentarze:

splocik pisze...

Korzystajcie z pięknej pogody ile się da, zanim skończą się wakacje i przyjdą chłody.
Czy to już narzeczona?
Pozdrawiam ciepło.

Robótki Marleny pisze...

Bardzo przyjemnie ogląda się takie obrazki i Ty jesteś zapewne odprężona i myśli spokojniejsze masz. Korzystajcie a już nie długo będziesz miała spokój i pełen luz.
Pozdrawiam, Marlena

ullak pisze...

Nie martw się, masz pilniejsze zajęcia niż internet, nie sądzę, żeby ktoś mógł się na Ciebie o to pogniewać.
Jestem w szoku, bo przeczytałam, jak dużo już schudłaś w tak krótkim czasie. Mam nadzieję tylko, ze się nie głodzisz.
Krzysiu wyrósł i można nawet powiedzieć - zmężniał, ładny z niego chłopiec. Uściski dla całej rodzinki!

Motylek pisze...

Splocik - kto wie?

Marlena - tak, mnie te wyjscia do parku BARDZO odprezaja.

Ullak - nie, nie glodze sie (choc ciagle jestem glodna!) - jakos tak samo zeszlo, ku mojemu zaskoczeniu. Pewnie w duzym stopniu przyczynily sie do tego nerwy... Poza tym, tym razem az tak duzo w ciazy nie przytylam - 16 kg, a przy Krzysiu 22 kg...

Motylek