Długi weekend z okazji Labor Day (obchodzony w pierwszy poniedziałek września) kończy w USA sezon letni. Na ostatni letni wyjazd pod namiot wybraliśmy się nad ocean. W tym roku mieliśmy wyjątkowe szczęście w kwestii pogody - i tym razem dopisała, więc sporo czasu spędziliśmy na pięknej plaży.
Plaża szeroka, czyściutka i niemal bezludna. Niebo błękitne, jedynie daleko na horyzoncie chmury - malownicze acz odległe na tyle, by nie zasłaniać słońca przez cały dzień.
A na plaży, jak to na plaży: zabawa w piachu, zbieranie muszelek, wygłupianie się, ale i tak zawsze kończy się na moczeniu się w wodzie, mimo, że Pacyfik na naszej wysokości mrozi krew w żyłach.
Wieczorem - ognisko pod rozgwieżdżonym niebem, a kiedy juz pochowaliśmy się w śpiworach, lulał nas do snu szum fal rozbijających się o brzeg.
5 komentarzy:
zachwycająco, cicho, spokojnie. Też tak chcę! Pamiętasz jeszcze nasze plaże? Pusto i spokojnie będzie dopiero w październiku. Ależ mi się tam, u Ciebie podoba. Pięknie.
Pozdrawiam wciąż upalnie
Ulcia - oj pamiętam te wasze plaze - az za dobrze!Kolejki i korki na samym wjeździe, dzikie tłumy na plazy, opłaty za wejście...
Koniecznie musisz się tu do nas wybrać!
Motylek
Pięknie tam u Ciebie, piękny widok wolnej plaży. :)
Ja już dawno nie korzystam z naszych plaż w sezonie, nie cierpię tego zgiełku i deptania niemal po głowach.
Wolę zacisze własnej działki.
Pozdrawiam ciepło.
U nas niestety, ale wtym roku po raz pierwszy od lat! nie pojechaliśmy się kąpać. Atlantyk był za zimny, M. Irlandzkie i Celtyckie również; stąd bardzo Wam zazdrościmy tej pogody i tych zabaw.
Splocik - ja tez nie lubię dzikich tłumów, dlatego tak dobrze się czuję na oregońskich plazach - ogromnych, szerokich, i z niewielką ilością plazujących.
Hrabina - Pacyfik tez okrutnie zimny, ale dzieciom to przeszkadzało przez pierwsze 10 sekund... A potem dzielnie się hartowały...
Motylek
Prześlij komentarz