Z tej okazji mieliśmy długi weekend. Urwaliśmy ze zwykłego tygodnia jeszcze jeden dzień, czwartek, i wraz z trzema innymi polskimi rodzinami (stała ekipa znajomych) wybyliśmy się na łono natury czyli pod namiot nad Crescent Lake.
Crescent Lake, Oregon |
Nad jeziorem tym spędziliśmy miło lipcową sobotę w ubiegłym roku, o czym pisałam tutaj.
Pole namiotowe, na którym rozbiliśmy się jest ulokowane po przeciwnej stronie w stosunku do przepięknej plaży przy kempingu Concorta Flat - aby się tam dostać, przebyliśmy jezioro w kanu.
Reszta towarzystwa dojechała samochodami wkrótce po nas.
Czas oczekiwania minął szybko - czy można się nudzić nad wodą?
I jeszcze krótki filmik:
Niektórzy stosowali zanurzenie całkowite, inni, częściowe.
Zaletą upału było to, że Emilia mogła taplać się w wodzie do woli, zarówno w jeziorze jak i przy kranie, bez obaw, że się zaziębi.
Dzieci spędzały czas na świeżym powietrzu co i rusz zmieniając koalicje, ale nawet najmłodsza Emilia miała się cały czas z kim bawić. Spodobało jej się jak inni grają w badmintona i też próbowała odbijać lotkę.
A kiedy innych dzieci akurat nie było w zasięgu wzroku, wynajdowała sobie inne ciekawe zajęcia:
Minusem pobytu pod namiotem był okropny kurz towarzyszący nam wszędzie, poza chwilami spędzanymi w wodzie. Po powrocie sporo czasu spędziliśmy na doszorowywaniu stóp.
2 komentarze:
Jak ona ladnie mowi po polsku :) Zazdroszcze Wam otaczajacej przyrody. Przepieknie ;)
Asiu - tak, zgadza się, Emilia ładniemówi po polsku.
No tak, ładnie, ładnie, ale pod namiot zazwyczaj jeździ się w ładne miejsca...
Motylek
Prześlij komentarz