piątek, 8 czerwca 2012

Powrót entuzjazmu czytelniczego Hultajstwa

Smyk dostaje zadanie domowe od swojej pani dwa razy w tygodniu, w specjalnej kopercie, na której naklejona jest lista - każde zadanie ma swój rządek w tabelce. Kiedy dziecko dojdzie do końca tabeli, wówczas dostaje od pani nagrodę książkową.

Pierwsza książeczka, którą otrzymał Smyk, była bardzo prosta, zaledwie kilka wyrazów do samodzielnego przeczytania. W miarę upływu czasu, treści przybywało. Ostatnia książka otrzymana przez Smyka to już książka z prawdziwego zdarzenia: to tak zwana chapter book, czyli książka z rozdziałami, w której niewiele ilustracji, a jeśli już to jedynie czarno-białe.
Smyk puszy się jak paw, dumny, że został wyróżniony tak dorosłą książką. Zaraz pierwszego dnia zaczął ją czytać w ramach zadania domowego z lekcji czytania (od innej pani - ma czytać cokolwiek, 20 minut dziennie). Tego dnia odrabiał zadanie domowe z tatą. Kiedy wróciłam z pracy, natychmiast pochwalił się książką, usiadł przy stole i zaczął czytać (mimo, że zadane 20 minut już czytał tego dnia), wodząc pod wyrazami paluszkiem (zawsze mu o tym muszę przypominać, a Hultajstwo specjalnie tego nie robi ciągle gubiąc się  między linijkami). Co jakiś czas zatrzymywał się, żeby zapytać jak czyta się co trudniejszy czy dłuższy wyraz, czy też komentując treść.

Tym samym, odżył na jeden dzień zapał Smyka do samodzielnego czytania (szkoda tylko, że na tak krótko!) - ostatnio znowu było z tym trochę problemów. To znaczy nie z samym czytaniem, tylko z motywacją do odbębniania codziennego rytuału zwanego zadaniem domowym.

Smyk jest już zmęczony rokiem szkolnym i nie może się doczekać wakacji. Codziennie odbywamy ten sam rytuał: jęczenie i marudzenie jeszcze w łóżku (Ja nie lubię szkoły! Nie chcę iść dzisiaj do szkoły!), liczenie ile jeszcze razy musi pójść do szkoły, ile wolnych dni wplecionych między te szkolne zanim nadejdą upragnione wakacje, kiedy to nie tylko nie będzie musiał chodzić do szkoły, ale jeszcze będzie w domu z mamą, która zacznie urlop macierzyński mniej więcej w tym samym czasie.



SIEDEM LITER
(Ludwik Jerzy Kern)

W a k a c j e!
Siedem liter.
O siódemko boska,
Jak piękna,
Jak rozkoszna
Każda twoja zgłoska.

Jak ze złota szczerego
Każda twa litera,
Tyle w tobie radości,
Że aż dech zapiera.

I sądzę,
Że zbyteczne
Są wszelkie oracje.
Ladies and Gentelmen,
Niech żyją Wakacje!

2 komentarze:

persjanka pisze...

ach wakacje....kazdemu sie juz marza...odpocząc...pozdrawiam ania

Motylek pisze...

persjanka - oj tak, końcówka roku szkolnego każdemu się dłuży...

Motylek