W pierwszym kwartale tego roku przeczytałam:
"Jeździec miedziany" stał na półce ponad dwa lata. Chyba ilość stron mnie nieco przerażała (ponad 700!), ale kiedy zaczęłam czytać, to mimo mdłości i złego samopoczucia, przeczytałam w cztery dni (i noce...). Mało tego, szybciutko zamówiłam sobie kolejne części trylogii, które przyszły tuż przed urodzinami - ot taki szczęśliwy zbieg okoliczności...
Po rocznej przerwie dokończyłam serię Artura Clarke "Rama". Jakoś tak przeczuwałam ku jakiemu końcowi zmierza i chyba celowo odwlekałam doczytanie do końca - niestety podzielam opinię autora na temat ludzkości...
Wpadłam po uszy jeśli chodzi o audiobuki. Przy dość ograniczonym dostępie do książek, zasoby internetowe audiobuków stanowią ciekawe uzupełnienie lektury. Dla mnie ważny też jest dodatkowy aspekt - wiele (niestety nie wszystkie) książki audio, zwłaszcza te starsze, nagrane dla Polskiego Związku Niewidomych, czytane są przez bardzo dobrych lektorów, więc rozkoszuję się dodatkowo melodią polszczyzny - coś, z czego braku człowiek zdaje sobie sprawę dopiero po dłuższym pobycie za granicą, zanurzony w innej melodii języka, innej intonacji. (Miałabym ochotę tutaj jeszcze dodać parę słów na temat okropnej polszczyzny większości emigrantów, ale nie chcę się niepotrzebnie denerwować.)
Wracając do audiobuków, udało mi się wysłuchać trzech:
Lektorki czytającej nr 3 zdzierżyć nie mogłam. Koszmar dla moich uszu.
Jak widać wróciłam po przerwie do cyklu o inspektorze Wallanderze. Ponieważ udało mi się znaleźć audio po polsku, to słucham, zamiast czytać po angielsku.
A w temacie książkowym będąc, polecam wyzwanie "30 dni z książkami" - więcej można znaleźć podobno na Facebooku (nie bywam, konta nie posiadam), a ja przeczytałam na dwóch zaprzyjaźnionych blogach: Kasi oraz Prowincjonalnej Nauczycielki.
Ja raczej rękawicy nie podejmę, bo już punkt pierwszy zbił mnie z tropu - nie ma jednej ulubionej książki. A jeśli mam, to jedynie przez jakiś czas. Najpóźniej po trzecim przeczytaniu mi przechodzi...
- Tadeusz Makowski: Tak bardzo chciał być człowiekiem
- David Dosa: Making rounds with Oscar: the extraordinary gift of an ordinary cat (Oskar. Kot, który przeczuwa śmierć)
- Paulina Simmons: Jeździec miedziany
- Dennis Lehane: Moonlight mile
- Arthur C. Clarke: Rama revealed
- Joanna Chmielewska: Drugi wątek
- Italo Calvino: Baron drzewołaz
- Olga Tokarczuk: Gra na wielu bębenkach
- Michael Pollan: In defense of food (W obronie jedzenia)
- Khaled Hosseini: A thousand splendid suns (Tysiąc wspaniałych słońc)
- Katarzyna Zyskowska-Ignaciak: Niebieskie migdały
- William Wharton: Ptasiek
- David Agus: The end of illness
- Witold Bereś, Krzysztof Burnetko: Kapuściński: Nie ogarniam świata
"Jeździec miedziany" stał na półce ponad dwa lata. Chyba ilość stron mnie nieco przerażała (ponad 700!), ale kiedy zaczęłam czytać, to mimo mdłości i złego samopoczucia, przeczytałam w cztery dni (i noce...). Mało tego, szybciutko zamówiłam sobie kolejne części trylogii, które przyszły tuż przed urodzinami - ot taki szczęśliwy zbieg okoliczności...
Po rocznej przerwie dokończyłam serię Artura Clarke "Rama". Jakoś tak przeczuwałam ku jakiemu końcowi zmierza i chyba celowo odwlekałam doczytanie do końca - niestety podzielam opinię autora na temat ludzkości...
Wpadłam po uszy jeśli chodzi o audiobuki. Przy dość ograniczonym dostępie do książek, zasoby internetowe audiobuków stanowią ciekawe uzupełnienie lektury. Dla mnie ważny też jest dodatkowy aspekt - wiele (niestety nie wszystkie) książki audio, zwłaszcza te starsze, nagrane dla Polskiego Związku Niewidomych, czytane są przez bardzo dobrych lektorów, więc rozkoszuję się dodatkowo melodią polszczyzny - coś, z czego braku człowiek zdaje sobie sprawę dopiero po dłuższym pobycie za granicą, zanurzony w innej melodii języka, innej intonacji. (Miałabym ochotę tutaj jeszcze dodać parę słów na temat okropnej polszczyzny większości emigrantów, ale nie chcę się niepotrzebnie denerwować.)
Wracając do audiobuków, udało mi się wysłuchać trzech:
- Krzysztof Kotowski: Czas kapłanów
- Henning Mankell: Mężczyzna który się uśmiechał
- Małgorzata Gutowska-Adamczyk: Jak zabić nastolatkę (w sobie)
Lektorki czytającej nr 3 zdzierżyć nie mogłam. Koszmar dla moich uszu.
Jak widać wróciłam po przerwie do cyklu o inspektorze Wallanderze. Ponieważ udało mi się znaleźć audio po polsku, to słucham, zamiast czytać po angielsku.
A w temacie książkowym będąc, polecam wyzwanie "30 dni z książkami" - więcej można znaleźć podobno na Facebooku (nie bywam, konta nie posiadam), a ja przeczytałam na dwóch zaprzyjaźnionych blogach: Kasi oraz Prowincjonalnej Nauczycielki.
Ja raczej rękawicy nie podejmę, bo już punkt pierwszy zbił mnie z tropu - nie ma jednej ulubionej książki. A jeśli mam, to jedynie przez jakiś czas. Najpóźniej po trzecim przeczytaniu mi przechodzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz