wtorek, 9 sierpnia 2022

Zawody Pływackie Big Kahuna

Miniony weekend spędziliśmy na zawodach pływackich Big Kahuna w miejscowości Coos Bay, oddalonej o dwie godziny jazdy samochodem. 

Kiedy zabrałam się za rezerwację hotelu, poraziły mnie ceny. Nie wiedziałam, że poza zawodami, w tym samym czasie odbywają się w okolicy jeszcze dwie inne spore imprezy, i dlatego ceny pokoi hotelowych poszybowały w górę. O tym dowiedziałam się dopiero podczas pogawędki z pracownicą basenu w Coos Bay. 

Mingus Park Pool, Coos Bay, OR

Na kilka dni przed zawodami dowiedziałam się, że istnieje możliwość rozbicia namiotu w parku, na którego terenie usytuowany jest basen – Mingus Park. 
W parku tym byliśmy kilka lat temu podczas wyjazdu na mecz piłki nożnej (KLIK). Wprawdzie ognisk nie wolno było palić, bo to park miejski, ale za to biwakowaliśmy za darmo. I mogliśmy korzystać z basenowych pryszniców (oraz zlewu) - poza godzinami zawodów.

Odwołałam rezerwację pokoju hotelowego i spaliśmy w namiocie. Nie tylko my. Wszystkie namioty "naszej" drużyny stanęły w jednym zakątku parku, na w miarę płaskiej polanie zalesionego pagórka. U dołu pagórka, po drugiej stronie basenu, stanęły namioty innych drużyn. Poza zawodami był więc to też wyjazd integracyjno-towarzyski (Udało nam się też zaliczyć wycieczkę do wodospadów, ale o tym będzie kiedy indziej). 

W sobotę po zawodach kilka rodziny wybrało się z nami nad ocean, na plażę w Sunset Bay State Park (Zatoka Zachodzącego Słońca). 



Grupa wiekowa Emilii szalała w wodzie, a do zabawy wystarczyły im fale. Nastolatki wypuściły się na spacer wzdłuż plaży, a potem i tak wszyscy skończyli na kopaniu dziur w piasku – nawet niektórzy ojcowie dołączyli się do zabawy.

Wieczorami nastolatki wypuszczały się nad stawek w parku, spragnione pogawędek, na które nigdy nie ma czasu podczas treningów. W piątkowy wieczór graliśmy w gry planszowe, aż chłód zagnał nas do śpiworów.

Najważniejsze były jednak zawody. Emilia nadal odmawia w nich udziału, ale Krzysio rozkręca się i idzie mu coraz lepiej. Tym razem płynął w sześciu wyścigach indywidualnych i w dwóch sztafetach, czyli po cztery razy w sobotę i niedzielę. W sobotę nagrałam wszystkie jego wyścigi, ale to w niedzielę poszło mu lepiej i zdobył punkty dla drużyny.


Film powyżej to 100 IM [individual medley] czyli 100 metrów stylem zmiennym, po 25m stylem motylkowym, grzbietowym, klasycznym, i dowolnym (tutaj: kraul). Pozostałe nagrania to:
W niedzielę Krzysiek płynął na dystansach: 50 m stylem dowolnym (kraul), 100 m stylem grzbietowym, 100 m stylem klasycznym, i w sztafecie. 
Najlepiej wypadł żabką i na plecach, mimo że najbardziej komfortowo czuje się płynąc stylem motylkowym i kraulem. Tego dnia nie mogłam jednak  nagrywać, ponieważ mierzyłam czas przez cały dzień. Regulamin drużyny wymaga, bym odpracowała 20 godzin w czasie od września do sierpnia, a mierzenie czasu podczas zawodów spełnia ten wymóg. Podczas tych zawodów odpracowałam brakujące mi ostatnie godziny i nawet trochę przekroczyłam 20. Takie mierzenie ze stoperem w ręku to niezbyt ciężka praca, tylko stopy bolą od stania na betonie.

Do domu wróciliśmy pełni wrażeń i zadowoleni – to był bardzo udany weekend.

Brak komentarzy: