poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Diamond Creek Falls

Rok temu, w drodze powrotnej znad Crescent Lake zatrzymaliśmy się, by rzucić okiem na wodospad Salt Creek Falls. Miejsce to odwiedzaliśmy już po wielokroć i latem i zimą (KLIK), ale dopiero w zeszłym roku obejrzeliśmy sobie część piknikową i mostek, za którym zaczyna się kilka szlaków. Postanowiłam, że przy kolejnej okazji, chciałabym przejść się nimi. 

Okazja nadarzyła się dopiero rok później – w drodze na tegoroczny wyjazd nad jezioro. 

Wprawdzie Emilia dzień wcześniej spadła z hulajnogi elektrycznej i mocno się poobdzierała, ale trasa nie była ani zbyt długa, ani zbyt męcząca i dziecko poradziło sobie świetnie mimo plastrów na łokciu, pośladku, i kolanie – plastry były największe, jakie są dostępne w sklepie, bo obtarcia choć powierzchowne, były jednak rozległe.

Po zaparkowaniu samochodu rzuciliśmy okiem na dobrze nam znany wodospad Salt Creek Falls, przeszliśmy przez część piknikową, gdzie rok temu jedliśmy kanapki, i przez mostek nad potokiem Salt Creek – tak daleko dotarliśmy rok temu. 

Salt Creek, OR

W tym roku tutaj zaczynała się nasza przygoda na szlaku Diamond Creek Falls Trail. Trasa prowadzi przez las, w którym w pierwszej połowie lipca pięknie kwitły naturalnie tutaj występujące rododendrony. 


Dość szybko doszliśmy do malowniczo położonego jeziorka o ciekawej nazwie Too Much Bear, gdzie nie obyło się bez krótkiej sesji zdjęciowej. 

Too Much Bear Lake, OR

Szlak co jakiś czas dochodził do kolejnych urwisk. Na kilka metrów od przepaści do drzew przybito ostrzeżenia, ale żadnych płotów oczywiście nie było – to dość typowe dla Oregonu. 

Diamond Creek Falls Trail, OR

Sam wodospad Diamond Creek Falls można podziwiać z dwóch miejsc. Najpierw zeszliśmy w dół i ochłodziliśmy się u stóp wodospadu. Kaskady wody spadając, rozpylają wodę, przyjemnie orzeźwiając w dość ciepły dzień.


Potem zerknęliśmy na wodospad z góry, ale to z dołu widok jest lepszy. Zdecydowanie. 

Diamond Creek Falls, OR

A potem udało nam się zgubić! Nie tylko nam. Natknęliśmy się na rodzinę, która debatowała, w którą stronę iść, bo coś im się nie zgadzało. Obejrzeliśmy mapę w mojej aplikacji i zawróciliśmy. Pożegnaliśmy się z nimi, kiedy oczywiste było, że jesteśmy z powrotem na właściwym szlaku.

Jak już pisałam wcześniej, trasa nie była ani trudna ani długa – po dwóch godzinach byliśmy z powrotem przy samochodzie. 



Z tego samego miejsca wychodzi jeszcze jeden, o wiele dłuższy szlak, i mam na niego ochotę, ale to może jak Emilkowe nóżki jeszcze nieco się wydłużą.

4 komentarze:

Ulcia pisze...

Pięknie tam u Was. Ostatnio z dziećmi rozmawialiśmy o naszym stanie i jego atrakcjach. Sugestia - ale po co ktoś chciałby tu przyjeżdżać? Tu jest tylko widok na NY.
Pozdrawiam cieplutko

splocik pisze...

Zauroczył mnie wodospad. :)
Piękne widoki, a Ty świetnie łapiesz je obiektywem. :)
Dziękuję za kolejną wycieczkę. :)
Pozdrawiam ciepło.

Klimaty Agness pisze...

Widoki po prostu zapierają dech w piersiach, przepiękne, zachwycające miejsce <3
Pozdrawiam serdecznie :)

Motylek pisze...

Ulcia - atrakcje turystyczne marne, ale za to rynek pracy o wiele bogatszy... Coś za coś...

Splocik - Cieszę się, że wybrałaś się z nami na kolejną wycieczkę. Wodospady mają w sobie ten nieodparty urok, któremu trudno się oprzeć...

Klimaty Agnes - Prawda?

Motylek