środa, 11 kwietnia 2018

Zielona Helena

Helena to jeden z tych wzorów, które uwielbiam. Zielona Helena to już piąta, którą wydziergałam, a druga dla Emilii. (Moja pierwsza Helena, biała, do obejrzenia tutaj: KLIK.)

Zieloną włóczkę kupiłam chyba z 10 lat temu na sweter dla Krzysia. (W każdym razie tak dawno temu, że obecnie już jej nie produkują.) Nawet zaczęłam wówczas robić ten sweter dla Krzysia, ale pod koniec przodu robótka poszła w odstawkę i tak już pozostała, aż ją w końcu sprułam pod koniec ubiegłego roku.

Z części włóczki zrobiłam sobie kilka lat temu (w roku 2009) czapkę, którą używam do tej pory (KLIK). Niezbyt często, bo na szczęście klimat tego nie wymaga, ale jak się ochłodzi to z przyjemnością wkładam moją Kittiwake.

Przeglądając włóczki dotarło do mnie, że jeśli nie wykorzystam kilku z nich na sweterki dla Emilii teraz, to niebawem będzie każdej z nich za mało - dziecko rośnie, wydłużają się ubranka i włóczki potrzeba coraz więcej.

I tak padło na radośnie zieloną włóczkę na wiosenny ażurowy sweterek, który docelowo miał być do sukienek, ale okazuje się, że najlepiej wygląda z legginsami, getrami i innymi dopasowanymi spodniami.


Ponieważ poprzednie Heleny wydawały mi się zbyt obfite dołem, tę zrobiłam nieco węższą i wyszedł wydłużony worek, rurka. Na płasko wygląda to fatalnie i prawie zabrałam się za prucie, ale na szczęście dziecko przymierzyło i okazało się, że na modelce wygląda zupełnie inaczej - niemal dobrze!

Już po sesji zdjęciowej doszyłam górą jeszcze jeden guzik  i teraz jest już zupełnie dobrze.

Sweterek jest nieco za duży, ale dzięki temu Emilia ponosi go dłużej niż jeden sezon. Z moich obserwacji wynika, że przez kilka kolejnych lat czeka nas wydłużanie się kończyn i korpusu z zachowaniem niemal niezmiennego obwodu w pasie i klatce piersiowej.

(Z powodu tegoż właśnie zjawiska kilka z wykonanych przeze mnie sweterków nie dotarło do Emilii bo ich użytkowniczki nie chcą się z nimi rozstać. Przekonują mamę, że na szerokość swetry są dobre, a że rękawy mają długość 3/4 to tak ma właśnie być. W sumie to bardzo mnie cieszy, że udało mi się wydziergać coś co stało się jednym z ich ulubionych ciuszków - nader to miłe!)


Zieloną Helenę robiłam dość długo - 3 miesiące. W międzyczasie między innymi remontowałam pokój Emilii i tak jakoś czas mijał, a swetra niewiele przybywało. Kilka cieplejszych dni w lutym pobudziło mój zapał i dobrnęłam do końca.


Bałam się, że włóczki zabraknie ale nawet trochę zostało, jednak niewiele.

Szkoda tylko, że notatki na temat ilości oczek zgubiłam zanim przepisałam je z karteluszka z podręcznymi obliczeniami i przeliczeniami do zeszytu z robótkowymi notatkami.

Dobrze, że podstawowe dane utrwaliłam na Ravelry, więc mogę podać kilka szczegółów:


4 komentarze:

Jula pisze...

Alez ladna dziewczynka z Twojej coreczki. Ślicznie jest jej w tym sweterko-plaszczyku. 😊

Urszula97 pisze...

Sweter jest śliczny,ale ,ale,Emilka bardzo robi się podobna do Krzysia.

Maria pisze...

Modelka w sweterki wygląda piękne.

Motylek pisze...

Jula, Urszula, Maria - dziękuję za miłe słowa!

Motylek