Zdarza się tak, że zabieram pracę do domu. Dzieje się tak, bo przy odprowadzaniu Emilii do szkoły i odbieraniu jej o 2.45 nie jestem w stanie odpracować wymaganej przez ubezpieczenie medyczne liczby godzin (30) w biurze. Na szczęście mam wyrozumiałego szefa i taką pracę, że mając w domu komputer i dostęp do internetu, mogę pracować w godzinach jakie sobie sama wybiorę.
Pewnego dnia rozłożyłam się na stole kuchennym z całym majdanem: komputer, papierzyska, herbata z cytryną. Nie minęło 15 minut a przyciągnęła się Kicia, wskoczyła na stół i usadowiła w samym centrum, dokładnie na jednym z plików papierów.
Tylną część ciała ulokowała na niezbyt fortunnym rysunku. Rysunek niefortunny dlatego, że przygotowany z kompletnym pominięciem całkowitej kompozycji strony. Pomijając szczegóły, Kicia, sama o tym nie wiedząc, swym usadowieniem dobitnie wyraziła moją opinię na temat rzeczonego rysunku.
Ubawiłam się przednie!
Kicia często pomaga mi w ten sposób, kiedy pracuję w domu.
Pewnego poranka głośnym miauczeniem Kicia domagała się wpuszczenia jej do łazienki. Po co? Spragniona była...
Kicia nie pija z miski a jedynie z toalety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz