czwartek, 14 lipca 2016

Stonefield Beach

Jak już wspomniałam poprzednim razem, nasz pierwszy lipcowy wyjazd pod namiot został zdominowany przez wiatr i poszukiwanie zacisznego zakątka aby się przed nim osłonić.

Z nadzieją znalezienia takiego miejsca opuściliśmy na chwilę kemping i pojechaliśmy na jedną z pobliskich plaż, Stonefield Beach. (Choć to nielogiczne szukać zacisza na plaży - w miejscu, w którym zazwyczaj wieje...)


Jak nazwa miejsca wskazuje, plaża jest kamienista, choć jedynie częściowo. Wyłącznie kamieniste są natomiast dno i brzegi potoku Tenmile Creek, który w tym miejscu wpada do oceanu.



Na plaży wiało jeszcze bardziej niż na kempingu, niesiony podmuchami wiatru piasek siekł niczym bicz po wszystkich odsłoniętych częściach ciała, dzieci a także dorośli mieli problem z utrzymaniem się na nogach.


Usadowiliśmy się na zboczu wydmy po zawietrznej stronie i spędziliśmy tam mile przedpołudnie.

Krzyś i Emilia w rakiecie - lot w kosmos.


Pożegnaliśmy w końcu nagrzany piasek i  pojechaliśmy na obiad.


Po obiedzie znowu zatrzymaliśmy się nad oceanem, ale w innym miejscu.
Ale o tym
c.d.n.

2 komentarze:

hrabina pisze...

Wygwizd, jak wygwizd, na plazy na ogół tak jest(co nie znaczy, że przyjemnie), ale za to jakie widoki!!!! BAJECZNE!

Motylek pisze...

Hrabina - oj tak, widoki bajeczne i nigdy mi się nie nudzą!
Motylek