Do koszyka spakowałyśmy wiktuały (oraz pluszową świnkę) i pojechałyśmy do parku położonego nad rzeką. Mimo, że Emilia strasznie nudziła o ten piknik, kiedy tylko dojrzała huśtawki, śmignęła w ich kierunku i dopiero kiedy się wybujała udałyśmy się w stronę upatrzonej trawki.
Rozłożyłyśmy kawałek materiału, który służył za kocyk i obrus, ale Emilia nie była jeszcze głodna, więc pobiegła na plac zabaw.
Zabawa na zjeżdżalni plasuje się tuż za huśtaniem się, a na tym placu zabaw jest kilka, zróżnicowanych pod względem wysokości, zjeżdżalni, więc dziecko pohulało.
Największą atrakcją placu zabaw w parku Skinner Butte stanowi jednak niewielka górka wyłożona sztuczną trawką - dzieci zjeżdżają na kawałkach kartonu (dla lepszego poślizgu) a jak nie ma kartonu, na pupie, czasem gołej, jak się zsuną spodenki.
W końcu Emilia zmęczyła się zabawą i bieganiem, i dała się namówić na małe co nieco.
Potem Emilia położyła się na wznak, przykryła moją bluzą, i raz za razem powtarzała, jak jej się podoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz