wtorek, 17 maja 2016

Majowy piknik z córeczką

Od początku maja mam wtorki wolne od pracy i spędzam je z Emilią - te godziny, w których Krzyś jest w szkole. W jeden z takich wtorków wybrałyśmy się do parku na piknik, o który dopraszało się dziecko od Dnia Matki. (Zaplanowany na wtedy piknik trzeba było zastąpić innymi atrakcjami z powodu porannego deszczu i mokrej trawy.)

Do koszyka spakowałyśmy wiktuały (oraz pluszową świnkę) i pojechałyśmy do parku położonego nad rzeką. Mimo, że Emilia strasznie nudziła o ten piknik, kiedy tylko dojrzała huśtawki, śmignęła w ich kierunku i dopiero kiedy się wybujała udałyśmy się w stronę upatrzonej trawki.

Rozłożyłyśmy kawałek materiału, który służył za kocyk i obrus, ale Emilia nie była jeszcze głodna, więc pobiegła na plac zabaw.


Zabawa na zjeżdżalni plasuje się tuż za huśtaniem się, a na tym placu zabaw jest kilka, zróżnicowanych pod względem wysokości, zjeżdżalni, więc dziecko pohulało.



Największą atrakcją placu zabaw w parku Skinner Butte stanowi jednak niewielka górka wyłożona sztuczną trawką - dzieci zjeżdżają na kawałkach kartonu (dla lepszego poślizgu) a jak nie ma kartonu, na pupie, czasem gołej, jak się zsuną spodenki.



W końcu Emilia zmęczyła się zabawą i bieganiem, i dała się namówić na małe co nieco.


Potem Emilia położyła się na wznak, przykryła moją bluzą, i raz za razem powtarzała, jak jej się podoba.

Brak komentarzy: