W ostatnią niedzielę marca zabrałam dzieci na spacer to Hendricks Park. Byliśmy tam w lutym, o czym pisałam tutaj. Miesiąc później jeszcze bardziej kwieciście i kolorowo.
Moje dzieci, jak tylko poczuły miękkość trawy pod stopami, wyrwały do przodu, i właśnie tak, w biegu, spędziły większość czasu w parku.
Na moją prośbę, Kruszynka z Hultajstwem zapozowali na łączce z Dąbrówką.
Nie obeszło się bez próby wyłudzenia prze Emilię noszenia, czyli "Na ręce!". Nawet sobie znalazła jelenia, ale noszenie skończyło się po 10 sekundach. Tyle czasu w ramionach brata wystarczyło Małej na odzyskanie sił.
A sił tych wystarczyło na dość długie skakanie po kamieniach - dzieci bawiły się w rekiny. To znaczy jedno, wewnątrz skalnego kręgu, było rekinem, a drugie, to skaczące po kamieniach, było ofiarą rekina. Mimo moich obaw, żadne z dzieci nie zrobiło sobie krzywdy, a Krzyś ślicznie dawał się złapać Emilii, więc zmieniali się rolami w miarę równych odstępach czasu. A ja sobie siedziałam na ławeczce i obserwowałam, jak te moje dzieciaczki ładnie potrafią się razem bawić. Bez tabletu czy komputera.
Rekiny też muszą czasem odpocząć:
Kilka minut później, natrafiliśmy na kolejne kamienie, oddzielające ścieżkę od skarpy. Dzieci nie odpuściły, mimo, że w tym miejscu słońce paliło niemiłosiernie - nawet Emilia wdrapała się na każdy z dość sporych kamieni.
Po godzinie biegania po parku przenieśliśmy się na plac zabaw i dzieci jeszcze poszalały korzystając z cudownej pogody - i dobrze, bo od wtorku nastąpiła zmiana pogody - zimno i mokro.
2 komentarze:
Pięknie w tym parku macie.
Fajnie, gdy jest ciepło i dzieci mogą tak swobodnie pobiegać..., a mama może uchwycić piękno chwili.. i wszyscy są zadowoleni. :)))
Pogodnych Świąt. :)
Pozdrawiam ciepło.
Splociku - ładnie, oj ładnie...
Tych ciepłych dni aż tak wiele jeszcze nie ma, tym bardziej cieszą, kiedy wypadają w wolne od pracy/szkoły dni.
Motylek
Prześlij komentarz