Pochorowaliśmy się.
Na początku myślałam, że przewiało nas nad Green Peter, ale potem doszłam do wniosku, że chyba gdzieś się do nas przyczepił jakiś wirus.
Najpierw dopadło Emilię - o 2.30 nad ranem. Rano zasnęła i przespała pół dnia, a ja zabrałam się za pranie pościeli.
Następnego dnia Emilii już nic nie było, za to Krzyś wstał z bólem głowy i katarem.
A kolejnego dnia dopadło i mnie. Taka to kolej rzeczy w rodzinie.
Ale żeby było nieco optymistyczniej, zdjęcia z minionej niedzieli, kiedy jeszcze wszyscy byliśmy zdrowi a dzieci tryskały energią. W zasadzie to dzieci już wydobrzały i znowu tryskają energią...
Na początku myślałam, że przewiało nas nad Green Peter, ale potem doszłam do wniosku, że chyba gdzieś się do nas przyczepił jakiś wirus.
Najpierw dopadło Emilię - o 2.30 nad ranem. Rano zasnęła i przespała pół dnia, a ja zabrałam się za pranie pościeli.
Następnego dnia Emilii już nic nie było, za to Krzyś wstał z bólem głowy i katarem.
A kolejnego dnia dopadło i mnie. Taka to kolej rzeczy w rodzinie.
Ale żeby było nieco optymistyczniej, zdjęcia z minionej niedzieli, kiedy jeszcze wszyscy byliśmy zdrowi a dzieci tryskały energią. W zasadzie to dzieci już wydobrzały i znowu tryskają energią...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz