sobota, 31 maja 2014

Niedzielny poranek

Pochorowaliśmy się.

Na początku myślałam, że przewiało nas nad Green Peter, ale potem doszłam do wniosku, że chyba gdzieś się do nas przyczepił jakiś wirus.

Najpierw dopadło Emilię - o 2.30 nad ranem. Rano zasnęła i przespała pół dnia, a ja zabrałam się za pranie pościeli.

Następnego dnia Emilii już nic nie było, za to Krzyś wstał z bólem głowy i katarem.

A kolejnego dnia dopadło i mnie. Taka to kolej rzeczy w rodzinie.

Ale żeby było nieco optymistyczniej, zdjęcia z minionej niedzieli, kiedy jeszcze wszyscy byliśmy zdrowi a dzieci tryskały energią. W zasadzie to dzieci już wydobrzały i znowu tryskają energią...






Brak komentarzy: