poniedziałek, 12 listopada 2012

Łobuz

Czas pożegnać się z określaniem mojego starszego dziecka jako Smyk.
Z małego, słodkiego, naiwnego Smyka wyrosło wygadane, łobuzerskie Hultajstwo pełną gębą. Energia rozpiera go jak dawniej, ale teraz znajduje inne formy ujścia:


Skoki na drzewo, walki w wyimaginowanym wrogiem, boksowanie, szpanerskie pozy, zaczepne odzywki - o matko! To nie  na moje nerwy! Wkurza mnie to moje dziecko nieraz nieziemsko! Zanim zostanie nastolatkiem to może wyprowadzę się z domu?


Teraz już świadomie testuje jak bardzo może przegiąć pałę, przeciągnąć strunę, kiedy matka nie zdzierży, wyjdzie z siebie i stanie obok. Ojciec coraz bardziej zadowolony, że tyle w delegacjach i nie musi się męczyć wychowywaniem pierworodnego.

Ale nie jest ten mój łobuz taki do końca zły i niedobry.

Nadal potrafi być przesłodką przylepką, nadal wspaniale pomaga przy siostrze, i wspaniale ją zabawia.

Od niedawna obowiązkiem Hultajstwa jest wyrzucanie śmieci, a że pieluch u nas schodzi sporo (Mała ma niezły przerób), to kosz w łazience musi być opróżniany codziennie. Kolejny obowiązek Krzysia to pomoc w wyciąganiu naczyń ze zmywarki i układanie ich na półkach. Ja wyciągam te, które idą do górnych szafek, Hultajstwo te, które idą do dolnych szafek. Okazuje się, że to też może być wspaniała zabawa - przyszło by wam do głowy, że rondle mogą służyć jako nakolanniki? A uchwyty rondli jako ochrona ud?

A Hultajstwu przyszło.

Wprawdzie często kończy się na tym, że rondle wymagają drugiej tury w zmywarce, ale co tam! Trudno...


Przy okazji do Hultajstwa dotarło dlaczego nie warto robić rzeczy byle jak, że może jednej osobie zaoszczędzi to czasu, ale przysporzy dodatkowej pracy innej. A okazało się to przy wyciąganiu ze zmywarki sztućców. Wiedziałam, że będzie je wyciągał Krzyś, więc nie podzieliłam do osobnych przegródek. Hultajstwo pouczył mnie, że mam już więcej tak nie robić bo to gorzej dla niego.

5 komentarzy:

AsicaN pisze...

Ale i tak jest uroczy :)

Dośka pisze...

Mnie Hultajstwo pomysłowością nie zaskakuje , wręcz przeciwnie,gdyby zaniechał wymyślania wtedy bym zaczęła o nim problematycznie myśleć

Motylasta tak dawno u ciebie nie byłam , więc cofam się, cofam i nadrabiam

macham jesiennie - Doska

Dośka pisze...

O smyku się rozpisywałam , ale MOTYLASTA ,twoja Emilka jest jednym wielkim rozkoszniakiem .Gapiłam się i gapiłam i nagapić się nie mogłam

Motylek pisze...

Dosia - cieszę się, że znalazłaś czas i nadrabiasz. Ja NIE WIEM kiedy mi będzie dane... Rozkoszniaki (oba) pochłaniają tyle czasu!

Motylek

Aneladgam pisze...

Uświadomiłaś mi, że z upływem czasu pewnie i mój Smyk przestanie być Smykiem... Taka kolej rzeczy, ale domyślam się, że nerwy mogą wysiadać :) Też włączam dzieciaki w prace domowe, ostatnio dotarło do nich, że jak odłożą klocki do pudełka, to rano się o nie nie potkną ;)