niedziela, 29 grudnia 2024

Podsumowanie roku 2024

Koniec roku wymusza podsumowania. 

Sporo pozmieniało się w przeciągu minionych dwunastu miesięcy. Syn skończył liceum, wyjechał na studia. Córka porzuciła grę na pianinie ale też przestała walczyć i sprzeczać się ze mną o wszystko. 

Największa zmiana nastąpiła w moim życiu zawodowym - zmiana drastyczna, wymuszona okolicznościami, ale po sześciu tygodniach w nowej pracy, zmiana na ta wydaje się korzystna - pod wieloma względami. Wprawdzie pracuję teraz więcej i już nie z domu, ale chyba już był po temu czas. 

Okazało się, że Emilia jest o wiele bardziej odpowiedzialna i o wiele mniej roztrzepana i zapominalska niż się wszystkim wydawało. A może po prostu tak jej było wygodniej. (W Wigilię Emilia  stanęła na wysokości zadania, wysprzątała cały dom, obrała ziemniaki, i nakryła stół - zrobiła wszystko o co ją poprosiłam.)

Udało mi się w tym roku przeczytać/odsłuchać zaplanowaną liczbę książek (52, jedna tygodniowo), ale na rok 2025 plany czytelnicze mam o wiele skromniejsze. Czasu na czytanie niewiele, ale za to słucham codziennie idąc na spacer w czasie (niepłatnej) godzinnej przerwy na obiad w pracy. (Tutaj powinien znaleźć się link do podsumowania czytelniczego na goodreads.)

Niedaleko pracy, kilka minut na nogach, znalazłam niewielki park, z jedną żwirową alejką w postaci pętli. Sporo osób udaje się tam na obiadowe spacerowanie, niektórzy w małych grupach, inni samotnie, ja - zawsze ze słuchawkami w uszach i audiobukiem w kieszeni.



To teraz podsumowanie robótkowe. W tym roku brałam udział w kilku zabawach. Pierwszy kolaż przedstawia projekty zgłoszone do zabawy Coś prostego u Reni.



Kolejny kolaż przedstawia projekty zgłoszone w dwóch zabawach u Splocika. Jedną z prac zgłosiłam do zabawy Małe Dekoracje, pozostałe do zabawy Rękodzieło i przysłowia albo ... 2.



Część projektów powtarza się, ale nie wszystkie.

A na sam koniec, podsumowanie pieszych wędrówek.



Tegoroczne cyferki nie powalają na kolana, ale i tak jestem zadowolona - udało nam się wygospodarować czas na wspólne aktywne spędzanie czasu z dala od cywilizacji, z dorosłym synem (w tej kategorii przyznaję nam dodatkowe punkty!) - a to samo w sobie jest już sukcesem!

Ostatni zrzut ekranu podsumowuje nasze wędrówki od czasu kiedy zaczęłam używać aplikacji AllTrails.


Ponieważ to już chyba ostatni wpis w tym roku, najpierw serdecznie dziękuję wszystkim odwiedzającym za to, że wytrwale do mnie zaglądają, za każdy komentarz, zwłaszcza za te podnoszące na duchu w trudnych dla mnie momentach. Dziękuję, że mimo że nie jestem w stanie odwdzięczyć się równie częstymi wizytami i komentarzami u Was, nie odpłacacie mi "pięknym za nadobne" i wracacie.

Dziękuję!

Niech ten nowy rok będzie dla nas wszystkich dobry.

niedziela, 22 grudnia 2024

🎄 Świątecznie


Wczoraj przyleciał na święta Krzysio - ma całe cztery tygodnie przerwy między semestrami, prawie miesiąc. 


Choinka już czeka na święta od dwóch tygodni - w tym roku Emilia stroiła choinkę, ja zajęłam się resztą domu. Pod choinką prezenty, dom w miarę przystrojony. 

Wzdłuż chodnika przed domem ustawiłyśmy z Emilią światełka w kształcie lasek. Zapalają się o piątej po południu i gasną po sześciu godzinach.


Pierwszy raz w życiu pracuję w Wigilię i to do piątej po południu. Mam nadzieję, że dzieci staną na wysokości zadania a jak nie to też nic się nie stanie.

Na koniec pochwalę się śliczną kartką, którą dostałam do Splocika:


Do kartki z życzeniami Splocik dołożyła śliczne frywolitkowe śnieżynki:


Życzę Wam spokojnych, zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia!


sobota, 14 grudnia 2024

🧶Niebieski z kapturem

W ten grudniowy sobotni poranek prezentuję pracę do zabawy u Splocika Rękodzieło i przysłowia albo . . . 2.  W grudniu, jak co miesiąc, Splocik zaproponowała przysłowie i cytat. W tym miesiącu bardziej podszedł mi cytat, 

"Cierpliwość i wytrwałość mają magiczne działanie - dzięki nim trudności znikają, a przeszkody ulatniają się". (John Quincy Adams)

 

Ten niebieski kardigan wymagał ode mnie przede wszystkim wytrwałości. 

Oczka na narzuciłam w przeddzień wyjazdu syna na studia, w sierpniu. Druty wprawdzie nie najcieńsze, 3.25 mm, ale ponieważ sweter w założeniu miał być obszerny i luźny, to tych oczek nieco się nazbierało, zwłaszcza, że korpus dziergałam w jednym kawałku, dopiero na wysokości rękawów rozdzieliłam, ale nadal robiłam części równocześnie. 


W najbardziej intensywnym czasie, kiedy poziom stresu sięgnął zenitu (kiedy mnie zwolniono z pracy), druty poszły w kąt - nie byłam w stanie na niczym się skupić, rozsypałam się całkowicie. Kiedy znalazłam pracę i podpisałam kontrakt, miałam jeszcze trzy tygodnie "wolnego" zanim zaczęłam pracę. Zrobiłam sobie listę rzeczy, które chcę zrobić w tym czasie a jedną z nich było skończenie tego właśnie projektu.


Udało się! Kardigan skończyłam, ale pozostała kwestia guzików. Nie bardzo chciało mi się jechać do sklepu, postanowiłam użyć guziki z zapasów gromadzonych od lat - kto takich nie poosiada?


Jeszcze tylko kilka dni debatowałam nad kolorem guzików - żółte? Zielone? Kobaltowe? Padło na zielone. 

Ostatnia kwestia - zdjęcia. Listopadowe i grudniowe dni krótkie, pochmurne, ciemne, ale trafiła się niedziela do południa słoneczna - po obiedzie chmury powróciły. Mgnienie słońca wykorzystałyśmy z Emilią i kardigan doczekał się premiery w świecie i wirtualnym i rzeczywistym.


Z rozmiarem utrafiłam - zazwyczaj swetry wychodzą mi nieco za małe, więc od jakiegoś czasu moim celem jest styl "oversize". Jak widać, i tak wyszedł mi rozmiar mniejszy niż zamierzony (zdecydowanie nie "oversize"!), ale przynajmniej sweter nie jest za ciasny. 

sobota, 7 grudnia 2024

Weekend z Sarą Hart

W piątek wybrałyśmy się z Emilią na koncert a w sobotę już tylko ja na warsztaty. 

Sarah Hart jest kompozytorką i piosenkarką. Skomponowała sporo pięknych piosenek, które znalazły się w naszym kościelnym śpiewniku. Słowa, w połączeniu z muzyką, przenikają na wskroś, wywołują gęsią skórkę — kompozycje są niesamowite. 

Piątkowy koncert bardzo spodobał się Emilii. Sarah śpiewała solo swoje kompozycje, ale co kilka utworów zapraszała nas, abyśmy śpiewali z nią, a że koncert odbywał się w jednym z lokalnych kościołów, śpiewniki były pod ręką. A że grudzień to czas świąteczny, nie obyło się bez szlagierów znanych i kochanych takich jak Jingle Bells, Walking in the Winter Wonderland, I'm Dreaming of the White Christmas, Feliz Navidad. 

W drodze do domu, w samochodzie słuchałyśmy nagrań Sary. 

Sobotnie warsztaty zaczynała się o 9 rano i trwały do południa. Reklamowane były jako rekolekcje i niemal je sobie odpuściłam, ponieważ słowo rekolekcje wywołuje u mnie bardzo negatywnie skojarzenia zakorzenione we wspomnieniach z dzieciństwa. Wybrałam się jednak i cieszę się, że się tak stało, bo to były raczej warsztaty, a nie rekolekcje. Cudowne trzy godziny wypełnione wspólnym śpiewaniem, gawędą, rozmowami. Sarah Hart jest przemiłą, ciepłą, serdeczną, otwartą, pełną humoru osobą. Czas minął nam jak z bicza strzelił, szkoda, że warsztaty trwały tak krótko...

niedziela, 1 grudnia 2024

Trzy osiemnastki i nowy kolor w pokoju Emilii

18 września straciłam pracę. 
Pracowałam tam ponad 18 lat. 
18 listopada zaczęłam pracę w nowym miejscu. 

Ogrom stresu w czasie tych dwóch miesięcy można sobie wyobrazić, więc nie będę o tym pisać. 

Poza szukaniem pracy zmobilizowałam się do kilku rzeczy, na które nie potrafiłam wykrzesać z siebie energii wcześniej. Odmalowałam stół i szafki kuchenne, bo po czterech latach użytkowania już były nieco odrapane. Skończyłam kardigan dziergany od sierpnia i jak tylko uda mi się zrobić zdjęcia to go tutaj zaprezentuję. Największym projektem było jednak odmalowanie pokoju Emilii. 


Po siedmiu latach pokój zdecydowanie domagał się odświeżenia, Emilia, natomiast domagała się zmiany koloru. Przyznam, że kolor, który wybrała nie bardzo mi odpowiadał - taki szarawy i ciemny! Ale doszłam do wniosku, że to przecież nie mój pokój więc postanowiłam zaufać dziecku. I dobrze zrobiłam, bo w połączeniu z białymi meblami, mimo że szarawy, ten odcień niebieskiego bardzo ładnie się prezentuje. 



Muszę przyznać, że Emilia ma dar do dekorowania wnętrz i nie pierwszy raz okazało się, że doskonale wie, na co się decyduje i ma dość dobre pojęcie jak efekt końcowy będzie wyglądał. Podobnie było z obrazkami (na pierwszym zdjęciu) - w sklepie, na tle innego towaru prezentowały się nieciekawie, ale na ścianie pokoju Emilii wyglądają bardzo ładnie. 



Najwięcej wysiłku i czasu wymagało zaszpachlowanie wszystkich dziur i dziurek w ścianach oraz wyrównanie miejsc po zerwanej farbie. Kiedyś Emilia miała taśmę światełek LED przyklejoną pod sufitem na wszystkich ścianach. Kiedy zerwała tę taśmę, farba zeszła razem z taśmą i teraz musiałam te miejsca zaszpachlować, a potem wyszlifować, żeby nie było widać. A że to było pod samym sufitem to się trochę namęczyłam, ale dobrze mi wyszło i mam satysfakcję, że śladów po zerwanej farbie nie ma.



środa, 27 listopada 2024

Rudasek

Wiosną pojechałam z Krzyśkiem na egzamin SAT. Kiedy dziecko ślęczało nad pytaniami egzaminacyjnymi, ja czekałam w samochodzie, słuchając książki i dłubiąc na szydełku. Udało mi się zrobić wszystkie części kotka, ale po powrocie do domu zabrakło energii, żeby te części pozszywać. I tak sobie leżał nieskończony projekt pół roku i dopiero zabawa u Renaty mnie zmobilizowała do skończenia.

Pół godziny i kociak gotowy! 



Choć zastanawiam się, czy nie wygląda bardziej jak wiewiórka. 



Tak czy siak — zwierzak, a tematem przewodnim listopadowej zabawy Coś prostego jest fauna, więc pasuje.



Przy okazji projekt ten dość dobrze obrazuje przysłowie zaproponowane w tym miesiącu przez Splocika w zabawie Rękodzieło i przysłowia albo ... 2:

Choćby droga najdłuższa, a też swój koniec znajdzie.

Cieszę się, że udało mi się nie tylko skończyć Rudaska, ale i jeszcze zaprezentować i zgłosić do zabawy przed końcem miesiąca!



sobota, 23 listopada 2024

🏊 Zawody Pływackie

Emilia nie lubi brać udziału w zawodach pływackich, ale ostatnio koleżanki namówiły ją i zeszłą sobotę spędziłyśmy na basenie w ościennej miejscowości.

Zawody były jednodniowe, Emilia płynęła w dwóch kategoriach: 100 yardów kraulem i 100 jardów na plecach. W obu kategoriach osiągnęła najlepszy dotąd wynik i była z siebie bardzo zadowolona.



Możliwe, że częściej będziemy jeździć na zawody, bo od rozstania z przyjaciółką Kennedy, Emilia zacieśniła znajomość z koleżankami z klubu pływackiego. Jestem z tego bardzo zadowolona, bo mają na Emilię o wiele lepszy wpływ niż Kennedy. Do tego stopnia, że dzisiaj, w sobotę, Emilia wybrała się na basen na dodatkowy trening na 7:30 rano! (wybrała się = ja ją zawiozłam i przywiozłam)

W zeszłym tygodniu miały miejsce spotkania nauczycieli z rodzicami. Udało mi się porozmawiać z wszystkimi nauczycielami Emilii – poza panią od WF, ale to ta sama osoba co w zeszłym roku, więc już się znamy. Wszyscy wychwalali moje dziecko, co poprawiło mi bardzo nastrój, a pani od science zaproponowały, żeby Emilia zapisała się do pozaszkolnego klubu inżynieryjnego. Córka mnie zaskoczyła, wyrażając ochotę, zapisałam ją i tym sposobem wypełniło się miejsce po porzuconej pod koniec wakacji gry na pianinie.

niedziela, 17 listopada 2024

19 lat

Pierwsze urodziny syna, które spędza całkowicie poza domem, w akademiku. 4577 km to zbyt wiele by wyskoczyć do domu na weekend. 
Jestem przekonana, że dzień mija Pierworodnemu miło. Wiem, że miał w planach jazdę na łyżwach a możliwe, że wybierze się na mecz hokeja.

Dziecko radzi sobie na studiach dobrze i jeśli chodzi o naukę, i w kwestii samodzielności, a także pod względem towarzyskim. Najbardziej zaskoczył mnie tym, w jakim porządku utrzymuje swoje rzeczy i swój fragment pokoju w akademiku (dzielonym z dwoma innymi studentami). Krzysio w domu był strasznym bałaganiarzem, a tu się okazuje, że jednak skorupka za młodu nasiąkła zamiłowaniem do czystości i porządku.

Do domu przylatuje dopiero na Boże Narodzenie. To już za 5 tygodni!

niedziela, 10 listopada 2024

Figa z powojnikiem

Sobotę spędziłam w ogródku. Głównie grabiłam liście, a było ich sporo, choć jeszcze nie wszystkie spadły. Przybędzie ich po przymrozkach, ale tych jeszcze u nas nie było, choć robi się coraz chłodniej. 


Jak już zgrabiłam liście, zebrałam resztę pomidorków koktajlowych. Miałam zamiar zebrać już wszystkie pomidory, ale coś odwróciło moją uwagę i zapomniałam. Te czerwone przyniosłam do domu, ale sporo zielonych zostało w ogródku. Papryka też. Nic im nie będzie, bo prognoza pogody nie przewiduje drastycznego spadku temperatury. 



Rok temu posadziłam drzewko figowe, wczoraj Emilia zjadła pierwszą figę. Jeszcze kilka dni temu było ich kilka na drzewku, ale jakieś zwierzątko musiało się poczęstować, bo sprawdzałam na ziemi i niczego nie znalazłam. Nasza pierwsza figa była podobno przepyszna. 



No i jeszcze mamy jagódki Huckelberry na maleńkim, półmetrowym krzaczku. Dość sporo ich, słodziutkie. 


Kwitną jeszcze cynie, choć już nie takie ładne jak latem, ale i tak cieszą. 


Po suchych letnich miesiącach zakwitł powojnik – kwitł na wiosnę, jak to powojniki mają w zwyczaju, a teraz zakwitł ponownie.

Sezon dobiegł końca, teraz już tylko sprzątanie na grządkach i grabienie liści.

niedziela, 3 listopada 2024

Elf

W tym roku Emilia umówiła się z koleżanką z pływania w kwestii przebrania na Halloween. Koleżanka przebrała się za panią Mikołajową a Emilia za elfa. Razem ślicznie się prezentowały, kolorowo i ani odrobinę nie strasznie. Koleżanka mieszka w innej dzielnicy i to tam dziewczyny pukały do drzwi za cukierkami. Kilka przecznic od domu Katey zaczyna się dość bogata dzielnica i w halołinowy wieczór spacerowały tam takie tłumy, że nie miałam problemu z pozwoleniem na samotną eskapadę dziewczyn. Pogoda dopisała – po południu przestało padać i nawet nie było zimno. 

Po powrocie do domu Katey dziewczynki powymieniały się łakociami i mogłyśmy wracać do domu.

Sporo tych słodyczy i niestety nie potrafię się oprzeć. Sprawy nie ułatwia fakt, że Emilia nie ma nic przeciwko temu, żebym się częstowała...



niedziela, 27 października 2024

Muszelka i rozgwiazda Emilii

Dzisiaj pokażę Wam projekt wykonany przez Emilię. 



Pomysł znalazła gdzieś w sieci. Oderwała mnie od jakiejś czynności z żądaniem kartonu. Pierwszy okazał się za gruby, kolejny za świecący, trzeci uzyskał aprobatę.

Co chwilę dziecko przybiegało, żądając kolejnych rzeczy, a po farby musiałyśmy pojechać do sklepu, ponieważ okazało się, że albo nie mamy odpowiednich kolorów, albo zawartość słoiczków zeschła się ze starości.

Jako pierwsza powstała muszelka. Z rozgwiazdą było trochę problemu, bo Emilii nie wychodził kształt tak, jak chciała, kiedy go rysowała na kartonie. W końcu znalazłam szablon w sieci i wydrukowałam do odwzorowania.

Nie monitorowałam pracy dziecka, ale wiem, że do stworzenia muszelki i rozgwiazdy użyła kartonu, papierowych ręczniaków, zwykłego kleju, gorącego kleju, farb akrylowych i sztucznych perełek – takich bez dziurek, przygarniętych na jakiejś wyprzedaży.

Projekt wprawdzie nie mój, ale, że córka nie ma swojego bloga, to zgłaszam go do zabawy Coś prostego u Reni, ponieważ dla Emilii było to zdecydowanie wykroczenie poza strefę komfortu.



niedziela, 13 października 2024

Korzystając z pięknej pogody

Korzystając z pięknej jesiennej pogody, wybrałyśmy się z Emilią na wycieczkę nad potoczek. 

Na parkingu stał tylko jeden samochód, tego dnia w tym zakątku lasu poza nami było tylko kilka innych osób, więc miałyśmy niemal cały las dla siebie. 

Piętnastominutowy spacer z parkingu doprowadził nas do wodospadu Beavers Creek Falls. 

Beavers Creek Falls

Po drodze podziwiałyśmy pierwsze oznaki jesieni i ogromne drzewa, których korony ginęły hen ponad nami. Uśmiechały się do nas grzybki, a wygrzewający się w promieniach słońca wąż wcale się nas nie bał – my jego tak! 







Przy wodospadzie trochę zabawiłyśmy, bo miejsce urokliwe. 

Wróciłyśmy na parking, przeszłyśmy na drugą stronę drogi i poszłyśmy do kolejnego wodospadu, Sweet Creek Falls. 

Sweet Creek Falls

Zatrzymałyśmy się na chwilę w miejscu, gdzie strumień rozlewa się szeroko, a woda płynie wolno i leniwie. Emilia zbudowała kolumienkę z otoczaków. 


Potem natknęłyśmy się na śliczny okaz płaza z rodziny salamandrowatych – to chyba pacyfotryton szorstki


Po zrobieniu kilku zdjęć wypuściłyśmy go na wolność. 


Jeszcze więcej grzybów, czarnych, cytrynowych, białych, ale zdjęć już nie robiłyśmy. Przy wodospadzie Sweet Creek Falls byłyśmy już wcześniej i to nawet kilka razy. Wracamy w to miejsce co jakiś czas bo bardzo tam ładnie. 

Dzisiaj, natomiast, wybrałyśmy się znowu na rowery. We wtorek ma zacząć padać. Trochę szkoda tej słonecznej pogody, ale deszcz jest nam potrzebny – jest tak sucho, że nadal muszę podlewać pomidory i paprykę, których jeszcze kilka na grządkach zostało.