poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Piłka nożna

Pod koniec marca ruszyły rozgrywki piłkarskie.

Krzysiek zmienił organizację, w ramach której gra w piłkę. Dowiedziałam się, że dotychczasowy trener zrezygnował z pełnienia funkcji a jego syn przeniósł się do innej organizacji.

Tak się złożyło, że znam nowego trenera i jego żonę, Krzysiek chodzi z ich synem do szkoły, a w zeszłym roku grał z nim jednej drużynie w koszykówkę.
Decyzję, czy syn chce grać w ramach dotychczasowej organizacji czy innej, zostawiłam samemu zainteresowanemu, ale wynik był łatwy do przewidzenia.

W nowej drużynie większość zawodników chodzi do tej samej szkoły co Krzysiek, więc się chłopcy i dziewczyny znają.
Tak, chłopcy i dziewczyny, ponieważ drużyna jest koedukacyjna.

Wszyscy zawodnicy mają nie tylko takie same koszulki (czerwone lub niebieskie) ale też takie same spodenki i skarpety - musiałam kupić cały komplet, ale wybrałam rozmiar nieco większy, tak na zapas. (A skoro już pojawił się w domu taki piękny nowiutki strój, zabraliśmy go ze sobą do fotografa na naszą wiosenną sesję w marcu.)


Na pierwszym treningu okazało się, że poprzedni trener może już i nie prowadzi żadnej drużyny, ale chętnie pomoże trenerowi w obecnej drużynie syna i jest obecny na każdym treningu i meczu. Krzysiek z łatwością zaadaptował się w nowej drużynie bo okazało się, że z wieloma chłopakami grał już wcześniej albo w piłkę nożną, albo w koszykówkę, a kilka osób zna ze szkoły.


Na pierwszym treningu okazało się też, że ponieważ wielu zawodników ma młodsze rodzeństwo, które też kopie piłkę tylko w młodszej drużynie, obie drużyny trenują razem. Trenerem młodszej drużyny jest ojciec dwóch dziewczyn z drużyny Krzyśka (a ich brat jest właśnie w tej młodszej.)


Sporo tu powiązań rodzinnych ale też i innych znajomości około szkolnych. Chyba z tego wynika tak ogromna dawka serdeczności, którą wyczuwam wśród dorosłych - to dość znaczna zmiana w stosunku do poprzednich sezonów. (Zdarzało się, że po wielu treningach i meczach, dla niektórych rodziców nadal byłam niezauważalna, całkowicie ignorowana, więc większość meczy spędzałam z Emilią na jakimś placu zabaw.)


Pierwszy mecz tego sezonu, mimo że podczas oberwania chmury, przypominał radosny piknik, tym bardziej, że wygraliśmy 5:1.

Podczas tego meczu Krzysiek strzelił pierwszego gola. Pierwszego w tym meczu, pierwszego w tym sezonie, pierwszego jako zawodnik jakiejkolwiek drużyny.


Kolejne mecze były przegrane (0:3, 0:2) ale za to Krzysiek zaliczył nową funkcję - bramkarza. I nie przepuścił żadnej piłki.

4 komentarze:

Urszula97 pisze...

Piękna sesja, to już prawie dorosły mężczyzna,
Wesołego Alleluja ,

Jula pisze...

Fajny już nastolatek rośnie.
Super,że ma tyle zajęć sportowych. 😆

hrabina pisze...

Gratuluję pierwszych sukcesów w nowej drużynie. Oby dalej wszystko dobrze szło.

Sesja wyszła super!

Wielkanoc wyszła super jajeczna, jak widziałam :) I te kwiaty z materiału, bo chyba z materiału są zrobione? - wyglądają świetnie. Ty robiłaś?

Mam nadzieję, że święta minęły Wam miło i spokojnie.

Motylek pisze...

Urszula - z naciskiem na PRAWIE... Ale tylko 1 cm niższy ode mnie.

Jula - no bo jak to mówią, w zdrowym ciele, zdrowy duch...

Hrabina - Dziękuję! Kwiatków sama NIE zrobiłam, aż taka zdolna nie jestem, ale sama je wypatrzyłam i kupiłam na wyprzedaży w szkole Emilii. Swięta krótkie, bo jednodniowe, ale minęły bardzo miło.

Motylek