Zaczęło się z samego rana w domu.
Budzę Emilię do szkoły. Córcia otwiera oczy, spogląda na mnie nieprzytomnym wzrokiem przez kilka sekund, po czym wykrzykuje z pełną mocą pięcioletnich, wypoczętych pokrzepiającym całonocnym snem płuc:
HAPPY BIRTHDAY!!!
I natychmiast zaczyna śpiewać.
Przybiega Krzyś, Emilia dostaje ochrzan, że mieli przecież śpiewać razem, i jeszcze na tym samym tchu zaczynają, już razem, śpiewać Happy Birthday. Buziaki, uściski - czy może być coś milszego dla mamy?
W drodze z pracy kupiłam mały torcik, ten co na zdjęciu powyżej. Po obiedzie zdmuchnęłam trzy świeczki, po jednej na każde z nas, a w pół godziny później po torcie pozostało zdjęcie i słodkie wspomnienie.
W pracy dostałam standardowo kartkę podpisaną przez wszystkich pracowników, ale koleżanki, z którymi pracuję na piętrze (a w zasadzie to w piwnicy, bo nasz poziom mieści się właśnie w piwnicy) sprawiły mi, każda - niespodziankę. Nawet między sobą nie ustalały, tak samo im wyszło.
Od koleżanki, z którą razem ćwiczymy jogę, która uczy się grać na skrzypcach u tej samej pani, u której Emilia uczy się grać na pianinie, z którą dzielimy pasję czytelniczą oraz europejskie nostalgie (większość dzieciństwa i okresu dorastania spędziła w Niemczech a studia w Chorwacji) dostałam włóczkę:
Włóczka była w torbie ze sklepu sprzedającego włóczki, tekstylia i inne materiały kraftowe - z dowcipnie dopisaną literką zmieniającą nazwę sklepu w moje imię.
Od koleżanki zza ściany dostałam ręcznie wykonaną kartkę - zrobioną w całości z materiałów biurowych. Wszystkie ozdobniki wyrysowała sama - to taka nasza biurowa artystyczna dusza.
Od szalonej i nieobliczalnej duszy skupionej na ezoterapii, potędze medytacji, aromaterapii, tajemnic ukrytych w kamieniach i kamykach dostałam własnoręcznie wykonany flakonik kryjący wysuszone płatki róży, piasek, brokat i inne skarby.
Ostatnia z dziewczyn, z którą dzielimy pasję ogrodniczą, zaprosiła mnie na lunch.
A ponieważ tego dnia miałam jedzenie przyniesione z domu, przełożyłyśmy ten lunch na dzień następny.
Pozostałe dziewczyny też się "dopisały" i w piątek koleżanka przywiozła dla nas wszystkich do biura naszą ulubioną rybę z frytkami, którą zjadłyśmy razem mile gawędząc.
Fajne mam koleżanki w pracy, prawda?
5 komentarzy:
Czyli masz super koleżanki w pracy. Musi być dobra atmosfera. Miło się czyta ,że są tacy ludzie dookoła nas. Właśnie takie drobiazgi , pamięć jest bardzo ważna i nadtawia optymistycznie. Córeczkę się świetnie śpi w swoim pięknym pokoiku. Masz fantastyczne dzieci. Torcik wygląda bardzo apetycznie.
My z mamą kupujemy sobie nawzajem okazji takie maleńkie torciki bezowe o różnych smakach. 🎂 100 lat , jeszcze raz ! 😉
Masz fantastyczne koleżanki! I oby więcej takich ludzi Cię otaczało.
A dzieciaki potrafią już się spisać, prawda? Jaka to radość!aż miło się czyta, zwłąszcza że "znam" je od początku:)
Sto lat!
Takie koleżanki w pracy, to skarb.
Torcika skubnęłam, jest pyszny :)))
Wszystkiego dobrego, niech nie opuszcza Cię dobry humor, dobre towarzystwo i dobre dni.
Mam nadzieję, że reszta życzeń dotrze, przykro trochę, że nie doszły na czas.
Zajrzyj do skrzynki mailowej.
Pozdrawiam ciepło.
Jula - tak, pracuję z fantystycznymi ludźmi i bardzo sobie to cenię! Torcik był PRZEPYSZNY! Dziękuję za życzenia!
Hrabina - dzieci spisały się na medal (aż trudno uwierzyć, że już tyle lat "się znamy" i Ty je "znasz"!) a dziewczyny w pracy rzeczywiście są świetne!
Maria Ludwiniak - diękuję za życzenia!
Splocik - zgadzam się, że takie koleżanki w pracy to SKARB. Mam świadomość, że takie skarby znajduje się niezmiernie rzydko i bardzo ten skarb sobie cenię! Dziękuję za życzenia - te w kopercie z prezentem już dotarły, a że nieco później to miałam jeszcze jedną niespodziankę i urodziny jeszcze dłużej rozciągnęły się w czasie co przecież nader miłe!
Motylek
Prześlij komentarz