sobota, 22 lipca 2017

Wrotki

Emilia dostała na urodziny karnet obejmujący 10 wejściówek na wrotki.
Pierwszy raz wybraliśmy się na początku lipca. Emilia nigdy wcześniej nie miała styczności z wrotkami - Krzysiek jeździł już kilka razy.


Wejściówki pokrywają także koszt wypożyczenia wrotek, więc nie trzeba mieć swoich.


Emilia była bardzo pozytywnie nastawiona, szybko założyliśmy wrotki, ustawiłam dziecko w pionie po czym nóżki jej się rozjechały i dość mocno klapnęła na pupę, drugi raz i trzeci, aż oświadczyła, że jej się to nie podoba i ona chce już wracać do domu.


Ponieważ Krzysiek radził sobie jako tako i jazda na wrotkach sprawiała mu przyjemność, postanowiłam przekonać Emilię do pozostania na obiekcie. Ściągnęła wrotki i biegała to tu to tam, oglądałyśmy jeżdżących aż w końcu udało mi się ją namówić, żeby podjąć kolejną próbę. Nie obyło się bez kilku klapnięć i kolejnego ściągnięcia wrotek, ale już bez kategorycznego żądania natychmiastowego powrotu do domu.


Trzecie podejście zakończyło się sukcesem. Wrotki na nogach pozostały, dziecko utrzymywało się mniej więcej w pionie, choć głównie dzięki pomocy poręczy i bandy. Ćwiczyłyśmy na dywanie holu oraz w części przeznaczonej na naukę. Pod koniec Emilia przemieszczała się bez mojej pomocy czy podtrzymywania. Stwierdziła nawet, że bardzo jej się podoba i od tej pory dopytuje się, kiedy znowu pójdziemy na wrotki.

Brak komentarzy: