czwartek, 1 września 2016

Rower-spacerowanie i pierwsze oznaki jesieni

Emilia odziedziczyła po wnuczce sąsiada rowerek i natychmiast przesiadła się na niego z trójkołowca. Rowerek miał przebitą dętkę, ale w sklepie rowerowym wymieniono mi ją na poczekaniu za niewielką opłatą. Przy okazji kupiłyśmy dzwonek - jazda na rowerze z dzwonkiem w mgnieniu oka uplasowała się na pierwszym miejscu ulubionych zabaw Emilii.


W czasie kiedy Krzyś trenuje karate lub dżudo, my udajemy się do pobliskich parków i uskuteczniamy spacero-rowerowanie - Emilia pedałuje, ja drałuję. Czasem Emilia rozpędza się łapiąc wiatr we włosy, ale zawsze po chwili zatrzymuje się czekając grzecznie na mamę. Często to ja wyprzedzam córkę, która zatrzymała się by pooglądać z bliska jakieś szalenie interesujące patyki lub liście. Nasze wyprawy do parku trwają, w zależności od długości treningu, 45 lub 90 minut. Wystarczająco, żebyśmy się obie zmęczyły.


Podczas ostatniego spaceru dotarło do mnie, że jesień powoli zakrada się do Eugene. Na alejkach coraz więcej suchych liści a powietrze przesycone jest tą charakterystyczną jesienną wonią, jakże odmienną od letniego bukietu zapachów.


Biegnąc za Emilią, złapałam w obiektyw liście na ławce - w drodze powrotnej już ich tam nie było. Zdmuchnął je wiatr a może przeszkadzały komuś, kto chciał na ławce odpocząć?

4 komentarze:

Urszula97 pisze...

brawo dla Emilii ,jesień nadchodzi,faktycznie powietrze inne ale u Was trochę szybciej,tak skoro wiosna szybciej to i jesien.

hrabina pisze...

no i super, w końcu Emilia to już duża panna! wyobrażam sobie, z jaką wielka miłością szrpie ten dzwonek :)

pozdrawiamy

Motylek pisze...

Urszula - a liczyłam na to, że skoro wiosna przyszła szybciej, to jesień zacznie się później...

Hrabina - oj tak, nie przepuści żadnej okazji!

Motylek

Mediarp pisze...

Ostatnie dni lata jak zawsze zostają najdłużej w pamięci :)