W maju ubiegłego roku zatrzymaliśmy się w Prehistoric Gardens, gdzie dzieciom, zwłaszcza Emilii, bardzo się podobało. (Archiwalny wpis: KLIK)
Emilia często pytała czy możemy tam znowu pojechać i kiedy. I w zasadzie u podstaw wyjazdu na Cape Blanco leżał pomysł wybrania się z ponowną wizytą do dinozaurów.
Ale dzieci o tym nie wiedziały.
Miały zapowiedziane, że rano czeka je niespodzianka. Pojedziemy gdzieś, ale dokąd, zobaczą na miejscu.
Krzysiek usiłował podpuścić rodziców, żeby czegoś się dowiedzieć, ale nie udało mu się to.
Kiedy wjechaliśmy na parking, dzieci od razu poznały gdzie są - i bardzo się ucieszyły. Mimo, że biegały bez opamiętania po alejkach, ja postanowiłam tym razem przejść całą trasę nie spiesząc się, czytając wszystkie tablice informacyjne i postanowienia tego dotrzymałam.
Dzieci co jakiś czas przybiegały do mnie powiadamiając mnie radośnie o tym, jaki to dinozaur czeka na mnie za chwilę, by po chwili zniknąć mi z pola widzenia. Cały czas było je jednak słychać. Na szczęście nie tylko moje dziec reagowały tak entuzjastycznie (czyt. głośno).
Natychmiast zauważyliśmy, że sporo eksponatów zostało odmalowanych. Odłażącą płatami wyblakłą farbę zastąpiły nowe warstwy w żywych kolorach.
Dałam się porwać tej niesamowicie żywiołowej radości moich dzieci i łaskawie pozwoliłam aby sobie coś wybrały w sklepie z pamiątkami...
2 komentarze:
Wspaniałe wycieczki.
Ta ostatnia i ta poprzednia.
Dla dzieci tym wspanialsze, że mogą się wyszaleć.
Ja dziękuję za piękne widoki.
Pozdrawiam ciepło.
Splociku - dziękuję za miłe słowa i wirtualne towarzyszenie nam w tych pięknych miejscach!
Motylek
Prześlij komentarz