Pewnego wiosennego dnia, jeden z tych kotów, Sunny, zaczął zachodzić do naszego ogródka. Najpierw obserwował nas z pewnej odległości, śledząc bacznie nasze poczynania.
Kicia (= Sunny) |
Potem nabrał śmiałości i pozwolił się dotknąć Krzysiowi. Dość długo tylko Krzyś cieszył się względami kota, aż w końcu zaszczytu tego dostąpiła i reszta rodziny.
Czas płynął, kot spędzał z nami coraz więcej czasu, aż doszło do tego, że w zasadzie przeprowadził się do nas. Pierwsze wizyty w domu cechowała ostrożność, ale i kocia ciekawość. Teraz Kicia pcha się do domu za każdym uchyleniem drzwi. Lubi się wyłożyć na bieżni, wchodzi Krzyśkowi na książkę uniemożliwiając czytanie, wtula się w zgięcie ręki, kiedy na chwilę położę się na łóżku.
Kicia na bieżni |
Rano, kiedy wstaję, kot już czeka na wycieraczce pod drzwiami do ogrodu. Przybiega, kiedy tylko mnie widzi, łasi się, przewraca na plecy odsłaniając brzuszek. Często, pilnując dzieci kąpiących się w basenie, mam u stóp Kicię mruczącą tak głośno, że nawet krzyki dzieci nie są w stanie jej zagłuszyć.
Przynosi też złapane myszy i ptaki. Czasem martwe, a czasem jeszcze żywe. Uciekają w maliny kiedy już kot się nimi przed nami pochwali.
Kicia się chwali |
Choć kot jest zadbany i widać, że głodny nie chodzi, kwestią czasu było, kiedy pojawi się u nas kocia miska i zacznie do niej wpadać jedzonko. Najpierw były to resztki z naszego stołu: skóra kurczaka, tłusta część boczku czy szynki.
Ale zdarzyło się kilka dni, kiedy akurat nie jedliśmy mięsa, a kot, przyzwyczajony, że coś dostaje, obchodził miskę, ocierał się o szafki kuchenne, czekając na smaczny kąsek.
Teraz mamy pokaźny zapasik puszek z jedzeniem dla kotów, a pory karmienia okazują się tak wielką atrakcją dla dzieci, że są w stanie wyciągnąć Emilię z łóżka. A inaczej nic nie skutkuje.
Trzeba iść do przedszkola, Emilia śpi - dobudzić jej nie można.
Do domu zostaje wpuszczona Kicia, rozlega się głośne Miau, Kicia zmierza do kuchni, do miski, Emilia wyskakuje z łóżka i biegnie za kotem.
śniadanie |
Nie zostawiamy jednak Kici w domu samej kiedy nas nie ma, ani na noc.
Jakby nie było, to jednak nie nasz kot, a w zasadzie kotka, bo to Ona.
Podczas naszej niebytności w domu, Kicia czeka w ogródku - ma kilka ulubionych miejsc gdzie drzemie.
Kiedy przyuważymy ją śpiącą, chodzimy cichutko na paluszkach, żeby jej nie obudzić.
A znajomym mówię, że kotka sąsiadów sobie nas przysposobiła - na to wychodzi, w końcu to ona sobie nas wybrała.
Sąsiedzi nie wydają się zaniepokojeni rzadkimi wizytami w domu jednego ze swoich kotów. Ani razu nie zapytali nas czy nie widzieliśmy Sunny, a ostatnio wyjechali na kilka dni a kota zostawili. Nie poprosili, żeby zwrócić uwagę czy się pojawi, czy żeby ją nakarmić. Chyba pozbędę się wszelkich wyrzutów sumienia, że "podkradam" sąsiadom kota...
2 komentarze:
Dziwne,aby nie zapytać o kota,może im za dużo 3 szt? a sam wyjazd,troche nie ładnie z ich strony,ale nie dacie kici zginąc,
Urszula - nie wiem jak to z tymi ich zwierzakami jest, ale kiedyś się pytali, jak któryś z kotów się nie pojawiał, teraz już nie...
Może poprosili kogoś, żeby karmił koty, nie wiem, ale Kicia była podczas ich nieobecności bardziej głodna niż zwykle.
Motylek
Prześlij komentarz