piątek, 26 sierpnia 2016

Diwaja po motylkowemu

No początku lipca trafiłam na Ravelry na świeżo opublikowane zdjęcia nowiutkiego swetra Waltraud Dick DIWAJA (KLIK) i zakochałam się bez pamięci - od pierwszego spojrzenia. Wiedziałam, że muszę Diwaję wydziergać.


Opis dostępny był wówczas jedynie w języku niemieckim, napisałam więc do autorki z zapytaniem czy dysponuje wersją po angielsku - niestety, nie było opisu po angielsku. Po niemiecku potrafię wydukać kilka słów, a najlepiej mi wychodzi "Nicht verstehen." No to mamy jasność jeśli chodzi o moją znajomość języka, w jakim był dostępny opis Diwaji dwa miesiące temu.

Musiałam sobie poradzić bez opisu.


Przeanalizowałam zdjęcia, podumałam, rozrysowałam sobie wszystko w kajecie, dokonałam stosownych obliczeń i przystąpiłam do dziergania.

Kiedy byłam już sporo za półmetkiem, niemiecko języczne dziewiarki zaczęły publikować pierwsze zdjęcia - obejrzawszy je dowiedziałam się, że Diwaja jest dziergana od góry w dół, bezszwowo. Ja dziergałam tradycyjnie, od dołu do góry, osobno tył, przody, rękawy.


Ponieważ opis nadal można było nabyć jedynie po niemiecku, odpuściłam sobie prucie i zaczynanie od nowa, kontynuowałam po swojemu, modyfikując jedynie nazwę na Jowaja - w końcu to nie do końca Diwaja mi wyszła...

Do mety dotarłam podczas ceremonii zamknięcia igrzysk olimpijskich w Rio. Pochowałam wszystkie nitki zanim zaczęły się przemówienia.


Zdjęć nie mogłam jednak zrobić tak od razu bo było u nas strasznie gorąco, 35-41 stopni C.

W końcu doczekałam się chłodniejszego poranka, wrobiłam dziecko w robienie zdjęć, potem ubrałam jeszcze w sweter manekina i mogłam się zabrać za wpis.


Przyznam, że jestem niesamowicie zadowolona z efektu końcowego. Nawet na mnie sweter wygląda dobrze! Bałam się, że po tylu latach dziergania mniejszych form bądź garderoby dla dzieci, zapomniałam już jak się robi swetry przy których trzeba się nieco pobawić z redukcją i dodawaniem oczek w talii - moja niedawna próba wydziergania Nelumbo (KLIK) dla siebie zakończyła się sromotną porażką.  (Ostatni raz, kiedy zrobiłam sweter dla siebie miał miejsce 5 lat temu, jeszcze przed narodzinami Emilii: KLIK.)
Ale widać nie jest źle. Choć było sporo przeliczania i jednak nie obyło się bez podpruwania.


No to na jesień jestem gotowa, teraz czekam aż spadną temperatury. Chwilowo oscylują w okolicy 40 st C i sweter nie jest potrzebny nawet bladym świtem.


Dokładnie na tydzień przed moim finiszem, kiedy 90% swetra miałam zrobione, dostałam wiadomość, że autorka zdecydowała się jednak opublikować opis w języku angielskim - znalazła dobrą duszę, która pomogła jej w tłumaczeniu.



Przyznam, że zaświtała mi myśl, żeby zacząć od nowa, od góry, ale szybko ten niedorzeczny pomysł przegoniłam. 6 tygodni (tyle zajęło mi zrobienie Jowaji) to jednak sporo czasu - za dużo do zmarnowania!


Garść informacji:

  • Diwaja autorstwa Waltraud Dick, dostępna obecnie po niemiecku oraz po angielsku (KLIK)
  • Włóczka bordowa: Lion Brand Wool-Ease Solids, Heathers &Twists w kolorze Cranberry, 80% akryl, 20% wełna; 180 m/85 gramy; zużycie: 152 gram [322 metry]
  • Włóczka różowa: Lion Brand Wool-Ease Solids, Heathers & Twists w kolorze Blush Heather, 80% akryl, 20% wełna; 180 m/85 gram; zużycie: 95 gram [202 metry]
  • Włóczka beżowa: Patons North Ameriaca Country Garden DK (z odzysku), 100% merino; 117 m/50 gram zużycie: 188gram [440 metrów]
  •  Waga swetra 435 gr
  • Druty: 2.25 i 3.5 mm 

8 komentarzy:

Antonina pisze...

Świetny sweter Ci wyszedł. Wyglądasz w nim bardzo zgrabnie. Wydaje się, że jest doskonały, jak druga skóra.

Urszula97 pisze...

Rewelacja, pieknie zrobiony,ślicznie w nim wyglądasz,pozdrawiam.

Kamila (otulove.pl) pisze...

Bardzo mi się podoba :) nie dość że ładny, dobrze dopasowany to puszystość nawet ze zdjęcia widać.
Też mi się zachciało...
pozdrawiam

AsicaN pisze...

Milo popatrzec na autorke jowaji i bloga w calej okazalosci :)

hrabina pisze...

Motylku, REWELACJA na każdym froncie! Pięknie wygląda na manekinie, a na Tobie leży wspaniale. Wyglądasz po prostu bosko!!!! Piękne zestawienie kolrów - a przyznam, że sama bym nie pomyslała o takim :)
Fantastyczny efekt.

Motylek pisze...

Antonina - Bardzo dziękuję za przemiłe słowa! Te wszystkie obliczenia chyba rzeczywiście dały dobry wynik i sweter dobrze leży.

Urszula - Dziękuję!


Kamila - Cieszę się, że i Tobie się podoba. Z pewnością znajdziesz coś w swoich zapasach co nada się na Diwaję!

Asia - Uśmiech promienny posyłam!

Hrabina - Ach jakże szeroko się uśmiecham czytając twój komentarz! Ja najpierw też nie myślałam o takiej właśnie kombinacji kolorów, ale ten bordowy i różowy najbardziej pasowały mi do beżowej włóczki, którą miałam ze sprutego swetra, i którą chciałam wykorzystać. W sklepie okazało się, że właśnie bordowy i różowy najlepiej się komponują z tym beżem.

Motylek

splocik pisze...

Sweter wyszedł rewelacyjnie!
Śliczne zestawienie kolorystyczne i pięknie prezentuje się na Tobie... brawo!!!
Pozdrawiam ciepło.

Motylek pisze...

Splociku - szalenie mi miło, że i Tobie sweterek się podoba!

Motylek