poniedziałek, 12 stycznia 2015

Krup, smutki i metamorfoza

Na koniec roku pochorował się Krzyś, a na początek nowego roku, Emilia. Oboje złapali gdzieś krup. Lekarka zdziwiła się, bo Krzyś ma już 9 lat, a na krup chorują raczej dzieci młodsze, co nie oznacza, że te starsze nie mogą zachorować, tyle, że zdarza się to niezmiernie rzadko. Gorączkował Krzyś przez kilka dni a kaszel przy krupie brzmi przerażająco.

W nowy rok wkroczyło dziecko już pokonawszy chorobę, ale osowiałe, smutne i płaczliwe. Przychodził i przytulał się, przestał grać w gry na komputerze/tablecie, nawet przestał oglądać kreskówki w telewizji! Twierdził, że nie chce marnować czasu, że woli go spędzić z rodziną - takie teksty w ustach dziewięciolatka, powtarzane dzień za dniem mogą przyprawić o ciarki na plecach.

Spędzaliśmy więc dużo czasu razem.

Między innymi graliśmy więc w gry planszowe. Ulubioną grą planszową Krzysia jest Monopol, gra, którą dostał od chrzestnej Emilii, cioci Natalii.


Niestety, w Monopol gra się długo, przynajmniej 2-3 godziny, a Emilia nie ma tyle cierpliwości, żeby pozwolić nam na poświęcanie swej uwagi czemuś innemu poza Nią przez tak długi czas. Na szczęście mamy też i inne gry, których czas rozgrywki wynosi około pół godziny. Akurat tyle ile Emilia jest w stanie zająć się jakąś zabawą nie obejmującą dewastacji domu bądź niszczenia przedmiotu zainteresowania mamy i brata.

Jedna z tych gier to Poszukiwacze Skarbów - Krzyś dostał ją pod choinkę i bardzo mu się spodobała.


Drugą grę dostał kilka lat temu na urodziny: Cranium. Ale dopiero teraz dorósł do niej na tyle, żeby mieć z gry prawdziwą frajdę.


W obie gry gra z nami Emilia: przesuwa żaglówki po planszy albo bawi się tekturowymi pieniążkami z Poszukiwaczy Skarbów, bądź lepi coś z plasteliny, rysuje bądź bawi się elementami Cranium.

Poza granie, dużo się przytulaliśmy. Jak Emilia zobaczyła brata przylepionego do mamy, zaraz i ona zlazła z fotela, którego nikomu nie odstępuje, i przylepiła się do mamy z drugiej strony. I tak sobie siedzieliśmy i przytulaliśmy się, aż nieco smutków zniknęło.

W ramach spędzanie wspólnie czasu, kiedy już dzieci wyzdrowiały, wybraliśmy się w pewne słoneczne popołudnie na rowery, a w deszczową sobotę - na basen.

Troszkę też poczytałam Krzysiowi, na fali sentymentu, Pana Kuleczkę. Kilka rozdziałów sam nawet przeczytał, kiedy ja już zachrypłam. Emilia jeszcze jest za mała na spokojne siedzenie i słuchanie, opowiadania o Panu Kuleczce, choć króciutkie, są dla niej jeszcze za długie. Krzysiowi czytałam kiedy Emilia już spała.

Skutkiem ubocznym smuteczków mojego Pierworodnego okazała się metamorfoza jeśli chodzi o zachowanie. Zrobił się super grzeczny i uprzejmy, sam z siebie wysprzątał swój pokój (nawet poukładał wszystkie ubrania w szufladach i poparował skarpetki!), równiutko wiedza swój ręcznik na drążku w łazience a gi na wieszaku - rzeczy, o które nigdy nie mogłam się doprosić.

Z ulgą powitałam powrót do szkoły. Sprawy szkolne nieco odwróciły uwagę dziecka, choć coraz częściej twierdzi, że szkoły nienawidzi i pyta po co w ogóle tam musi chodzić. Wieczorami wracają smuteczki, więc pozwoliłam Mu kilka razy spać ze sobą i Emilią - ach, jakże uszczęśliwiłam dziecko!


Krzysiowi już jakby lepiej - ostatnio znowu trochę pograł w grę na playstation i obejrzał kilka filmów. Mam nadzieję, że bycie grzecznym i uprzejmym mu nie przejdzie!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niby już 9 lat ale to jeszcze małe dziecko potrzebujące czułości , szczególnie od mamy, mój wnuczek w tyn wieku też często zabierał swojego jasia i szedł pospać z mamą, był wtedy bardzo szczęśliwy.Każdy lubi być dopieszczony ,szczególnie nie żałujmy tego dzieciom , zaowocuje tow ich późniejszym życiu.Dużo zdrowia dla Ciebie i dzieci. Krystyna

Krycha pisze...

każy ma taka nadzieję,hihi.Jedno jest pewne,że to co mama nauczyła przynosi efekty nawet jak "wierzga"i już się nie wie co zrobić to wszystko co ma wpojone zostaje i potem w skrytości serca duma rośnie.Pozdrawiam

Motylek pisze...

No tak, 9 lat to niby duzo, ale i mało...

Motylek