wtorek, 29 października 2013

Kłopoty z zachowaniem

Okresy lepszego i gorszego zachowania Krzysia przeplatają się przypominając sinusoidę. Z tym, że dolne odchyły coraz głębsze - jak Młody wpada w ciąg złego zachowania, to jest coraz gorzej, i coraz więcej wysiłku i nerwów kosztuje mnie przywołanie go do porządku, czyli do w miarę akceptowalnego zachowania.

Właśnie zaliczyliśmy kolejne dołowanie - mam nadzieję, że czas przeszły jest tu odpowiednio zastosowany, i że najgorsze już za nami i wychodzimy na prostą. Nie chodzi mi o zwykłe bycie niegrzecznym i cudów nie oczekuję po swoim dziecku, ale na chamstwo, bezczelność i brak szacunku wobec rodziców nie pozwolę. A właśnie w tych dziedzinach postanowił ostatnio wykazać się Krzyś.

I wykazał się - popisał się, że ho ho! Włosy dęba stanęły rodzicom na głowie, i nawet tata, który zazwyczaj przyjmuje postawę ślepego i głuchego (nie zauważa problemu, więc problemu nie ma) doszedł do wniosku, że syn przegiął pałę.

Teorii przyczyn takiego zachowania pojawiło się kilka, ale moim zdaniem żadna z nich nie ma tutaj zastosowania. Tak czy siak, nie można było pozwolić na dalsze takie zachowanie. Standardowo przeszliśmy przez tłumaczenia, wyjaśnienia itp., które Młody puścił mimo uszu i jeszcze wykpił rodziców, więc sięgnęliśmy po większy kaliber. Mimo ostrzeżeń, że w przypadku dalszego takiego zachowania będzie musiał ponieść określone konsekwencje, Krzyś nadal nie wierzył, że rodzice nie żartują i jeszcze bardziej zaczął przeginać. No i doigrał się.

Tata nie zabrał go na basen w czwartek. - Spłynęło jak po kaczce.
Nie poszedł na bal przebierańców w piątek. - Zły był bardzo i postanowił "pokazać nam" za to.
Nie zawieźliśmy go na karate w sobotę. - Coś zaczęło docierać do dziecka.
Za karę nie będzie obchodził Halloween. - Zachowanie zaczęło się nieco poprawiać.

Ale zaledwie nieco. Ponieważ uparciuch nie odpuszcza, rozważam możliwość zawieszenia zajęć z karate na pewien czas - skoro łagodniejsze środki perswazji nie docierają, trzeba sięgnąć po coś bardziej dotkliwego. Ale wolałabym tego nie robić, bo jestem zadowolona z tych zajęć. Póki co, porozmawiałam z Sensei i wyjaśniłam o co chodzi. Mimo zdumienia, że Krzyś może się tak nieładnie zachowywać, wykazał on pełne zrozumienie co do moich planów - moje dziecko nie jest pierwsze w historii akademii, z którym rodzice mają podobne problemy. Z pewnością nie jest też dzieckiem ostatnim. W takich wypadkach współpracują z rodzicami, żeby dziecko wyszło na prostą.

Krzyś poczuł się bardzo dotknięty tym posunięciem. Mam nadzieję, że w końcu zrozumie, że musi skończyć z chamskimi i lekceważącymi odzywkami oraz złośliwościami - nie każę mu się domyślać o co mi chodzi tylko powtarzam i powtarzam. I po polsku i po angielsku, żeby nie było wątpliwości. Ale strasznie uparty ten mój syn.

Cała ta sytuacja szalenie wyczerpuje mnie emocjonalnie. Mam nadzieję, że jednak wkrótce się polepszy - trzymajcie za nas kciuki!

5 komentarzy:

hrabina pisze...

Motylku, znam to bardzo dobrze. U mnie najbardziej wykazała się Monika - średnia; wciąż wykazuje się w tej dziedzinie, ale już mniej. Najstarsza wchodzi powolutku w huśtawkę nastrojów(przeraża mnie to, ale wiem, że bardzo powoli, ale jednak zaczynają u niej działac hormony - 9 lat! nie jest wyjątkiem, bo w jej klasie niektóre dziewczynki już zaczynają też mieć pewne "objawy"). U najstarszej jednak łątwo to jakoś narazie ustawić i naprowadzić ją na właściwy tor. Młodsza... jest neizwykle uparta i niestety, ale ograniczenia muszą być bolesne. Uznaję jednak zasadę, że teraz będzie dziecko "bolał" taki czy inny zakaz, odczuje go mniej lub bardziej dotkliwie, ale wciąż lepsze to, niż naprawdę trudne, czasem wręcz niebezpieczne akcje w przyszłości(które byc może i tak nas czekają, ale chyba proces wychowawczy zaczynać wczesniej niż później). Najmłodsza pilnie obserwuje wszystko i naśladuje: i dobre i złe zachowania.

Życzę Ci cierpliwości i silnej woli oraz wsparcia męża i szkoły! Przejdziecie przez to, na pewno.

Anka

Antonina pisze...

Jesteś mądrą i rozsądną mamą. To co wpoi się dziecku, będzie procentowało w życiu dorosłym.

Motylek pisze...

Aniu - obawiam się, że u Krzysia hormony zaczynają powoli dawać o sobie znać...
Też mam nadzieję, że interweniując teraz ograniczę nieco takie zachowanie w przyszłości! Dziękuję za wsparcie - razem raźniej! Nawet na odległość!

Antonina - Dziękuję. Właśnie tak myślę co daje mi motywację do zmagania się z problemem.

Pozdrawiam serdecznie,
Motylek

Ataner pisze...

Chcialabym Ci napisac nie martw sie, przejdzie. Samo niestety nie przejdzie, dobrze robisz Motylku, gadaj,gadaj, tlumacz to jedyne rozwiazanie.
Trzymaj sie, dasz rade!

Motylek pisze...

Ataner - Dzięki za słowa wsparcia! Niestety SAMO nie przejdzie, o czym wiem... A szkoda...

Motylek