środa, 9 października 2013

Emilia

Emilia zapamiętała już, że przedszkole, to takie miejsce, w którym mama ją zostawia i idzie sobie. Trzeciego dnia wyraziła protest - rozwrzeszczała się i rozpłakała, że słychać ją było na ulicy. Nie powiem, że się tego nie spodziewałam. Mam nadzieję, że w końcu załapie, że jednak mama po nią przychodzi, więc nie jest tak źle.
Aby mnie uspokoić, pani przysłała mi na komórkę zdjęcie Emilii bawiącej się na polu - bez łez, ale ze smoczkiem-pocieszycielem.
No i nadal nie chce nic jeść w przedszkolu - ostatnio na lunch zjadła jeden kawałek makaronu. Dobrze, że choć porządne śniadanie spałaszowała tego dnia.

Emilia ma wprawdzie lalki, jedną nawet tuli i uspakaja, kiedy ta płacze, ale zdecydowanie częściej bawi się zabawkami brata, samochodami (brum, brum) i pistoletami.


Ten na zdjęciu szczególnie jej się podoba, bo przyciskając spust efekty świetlne mogą konkurować z niejedną dyskoteką, a ogłuszające dźwięki szalenie podobają się mojej córeczce. Nie jestem pewna czy ten entuzjazm podziela tata, zwłaszcza o 6.30 rano.

   Emilia w ogóle podbiera bratu wszystko co się da, nie tylko zabawki, ale nawet plecak szkolny. Uwielbia też w tym plecaku grzebać, a kiedy dogrzebie się do opakowania na drugie śniadanie, wyjada resztki, o ile jakieś są.

To już norma, że bardziej interesują ją książki Krzysia, mimo niewielu ilustracji, niż te przeznaczone dla dzieci w jej wieku. Dobrze, że chociaż delikatnie się z nimi obchodzi, choć niestety dorwała moją książkę i ozdobiła ją swoimi gryzmołami. Nauczka, żeby żadnych pisadeł nie zostawiać w zasięgu rączek Małej. Krzysia tak nie ciągnęło do pisania po wszystkim, więc to nowość w naszym domu. Tak samo jak popisane ołówkiem czy długopisem szafki kuchenne.


Wspomniana wcześniej lalka ma swój własny fotelik samochodowy, z zapinanymi pasami - zatrzaski tego typu (klik klik)  fascynują Emilię - bez problemu sama je zapina, ale ma za słabe paluszki, żeby odpiąć - do tego potrzebna jest mama.


Mała opanowuje coraz to nowe umiejętności: chodzenie do tyłu, wirowanie, wchodzenie na łóżko brata, schodzenie ze wszystkich łóżek, kanap i foteli, a dzisiaj rano dwa razy wgramoliła się na krzesło w kuchni - to osiągnięcie akurat mnie nie za bardzo cieszy.


Każdego dnia zdarzają się sytuacje, kiedy Emilia zaskakuje nas, bądź rozśmiesza do łez. Kiedyś powiedziałam, że idziemy się myć, ale coś mnie zatrzymało w kuchni. Kiedy doszłam do łazienki, Emilia stała już pod drzwiami trzymając wanienkę, którą najpierw przytaszczyła z sypialni, gdzie ją trzymam bo w łazience nie ma miejsca.

Kiedy wyrzuca coś do kosza, podnosi nogę usiłując wepchnąć stopą kosz głębiej pod zlew - uświadomiła mi, że to ja tak robię, nie schylam się i nie popycham kosza ręką, ale właśnie stopą. Kosz ma przykrywkę, którą blokuje zlew, i żeby ją podnieść na tyle, żeby cokolwiek wrzucić do środka, trzeba go najpierw trochę wysunąć. A potem wsunąć, żeby zamknąć drzwiczki.



Nauczyłam ją też pokazywać rączkami "jeszcze/więcej", tak, jak uczą tego dzieci w wielu przedszkolach. Szybciutko załapała i bardzo się cieszy, kiedy może pokazać, że chce jeszcze więcej czegoś tam.

Usiłuje coś tam mówić, ale niewiele z tego przypomina słowa, które dałoby się zidentyfikować. Ostatnio jak nakręcona powtarzała "bye babe" ku uciesze wszystkich wokół, bo rzecz miała miejsce w sklepie. Wesoło bywa z tą naszą Sroczką, tylko nie w nocy - nadal budzi mnie 6 razy co noc, a czasem nawet jeszcze więcej. W tej kwestii pogorszyło się, niestety.

Przez jakiś tydzień ślicznie dawała sobie umyć zęby, albo sama to nawet robiła, a potem jej przeszło i teraz nie ma mocnych, nie da się Emilii umyć ząbków. 

2 komentarze:

Krycha pisze...

jeszcze gorzej spi to przez pójście do przedszkola .Oczywiście,że to minie tylko czy starczy siły mamy?
Nawet nie wiesz jacy rodzice potrafią być wpatrzeni bezkrytycznie w swoje pociechy .Emilce może trzeba dać do przedszkola jej zastawę albo coś co kojarzy w domu z jedzeniem.No trudne to jest i już.Pozdrawiam Krycha

Joanna pisze...

Krycha - I do tego chyba jeszcze zabkuje, bo pcha paluszki do buzi. Jakos przetrzymam - musze, innego wyjscia nie ma. Zobaczymy jak to dalej bedzie z Emilka - mam nadzieje, ze dobrze!

Motylek