piątek, 16 sierpnia 2013

Trochę wody dla ochłody, czyli na golaska w basenie

Lato, jak zwykle, mamy skwarne. Zwłaszcza lipiec dopiekł nam do żywego, zsyłając nam na przemian fale gorące (28-32C) i jeszcze gorętsze (33-37C). Dopiero ostatni dzień lipca przyniósł nieco wytchnienia. Przez cały miesiąc nie spadła nawet kropelka wody - to dość rzadkie, nawet u nas. W minionym stuleciu tylko 6 razy trafiały się lipce bez choćby symbolicznych opadów.

Wysmażone, spocone ciała szukały ochłody w basenie, w którym woda, mimo, że dość głęboka jak na ogródkowe warunki, nagrzewała się tak mocno, że wydawało się, że jest ciepła jak w wannie.


Krzyś najchętniej pławił się w towarzystwie, rodziców bądź kolegów. Samotne pluskanie się nie sprawiało mu żadnej frajdy. Jeszcze ro czy dwa lata temu panikował, jeśli choć kropla wody zmoczyła mu twarz. W tym roku, po kilku miesiącach nauki pływania, dokazuje niczym wydra! Nurkowanie, fikołki, skoki, i co tam udało mu się jeszcze wymyślić.

Emilia, kiedy tylko, zobaczy brata w wodzie, rwie się do kąpieli, sama wchodzi po drabince, i gdyby nie zatrzymać jej w porę, wpadłaby do basenu w ubraniu. W zaciszu ogrodzonego ogródka, kąpie się na golaska, najchętniej na "żabkę", czyli na brzuszku. Trochę to kłopotliwe dla rodziców, bo albo trzeba się schylać (a wtedy bolą plecy), albo klęknąć na dnie basenu, i przemieszczać się na kolanach, co, na dłuższą metę, też nie jest super wygodne. Ale czego się nie robi dla dzieci?


Sierpień, póki co, nie jest aż tak gorący, tak do 31 stopni, ale za to sporo parnych dni, co powoduje, że i te "chłodniejsze" dni ciężko znieść.

Dni kąpieli w basenie powoli dobiegają końca. Basen zaczął przeciekać, i przewiduję, że już niebawem cała woda wsiąknie w trawnik. Koniec lata i tak nadchodzi nieubłaganie - 3 września początek roku szkolnego u nas.

Brak komentarzy: