Crater Lake, widok z na Wizard Island ze szczytu Garfield Peak |
Jezioro Kraterowe to najgłębsze jezioro w Stanach Zjednoczonych (594 metry), drugie najgłębsze jezioro w Ameryce Północnej, o dość sporej powierzchni (53 km kwadratowe). W najdłuższym miejscu brzegi jeziora dzieli 9.7 km, a w najszerszym miejscu 8 km.˛
Jezioro powstało około 7700 lat temu w wyniku erupcji, a następnie zapadnięcia się części wierzchołka wulkanu Mount Mazama. Opróżniona komora magmowa zapadła się, tworząc kalderę, która później została stopniowo wypełniona wodą opadową ze śniegu i deszczu. Jezioro nie posiada dopływów w postaci rzek, żadna rzeka nie wypływa też z Crater Lake. Kryształowo czysta woda sprawia, że jezioro ma zawsze błękitną barwę.
Lato w tym miejscu jest krótkie, a śnieg często zalega do połowy lipca. Średnia opadów śniegu wynosi 12 metrów. Ponieważ w parku jest sporo ciekawych szlaków, starałam się wybrać tam o takiej porze roku, kiedy szlaki te będą otwarte. Na tydzień przed naszym wyjazdem droga po wschodniej stronie jeziora była nadal zamknięta, a na stronie internetowej parku przeczytałam, że pługi śnieżne nadal usuwają śnieg. Dwa zaplanowane przeze mnie szlaki otwarto na dzień przed naszym wyjazdem. Niestety jeden pozostał niedostępny – droga dojazdowa została uszkodzona zimą i jest nadal remontowana.
Latem w Oregonie wybuchają pożary lasów, dym niesie się setkami kilometrów, przesłaniając widoki z wierzchołków gór. Na początku lata zazwyczaj jest mniej pożarów, planując wyjazd, jeszcze w styczniu, ryzykowałam, że albo na terenie parku będzie jeszcze leżał śnieg, albo, że widoki będzie skrywał dym.
Było trochę i jednego i drugiego. Panorama mogłaby być lepsza, ale niestety lasy w Oregonie już płoną.
Crater Lake, widok ze szczytu Mount Scott |
Ponieważ był to wypad nastawiony na wędrowanie, często pod górę, więc wiadomo było, że się spocimy, nocowaliśmy nie na polu namiotowym a w domku kempingowym. Wygodne łóżka z pościelą, łazienka z ręcznikami, ekspres do kawy, ale bez lodówki, mikrofalówki i telewizora – z braku tego ostatniego byłam bardzo zadowolona, z brakiem pozostałych zdobyczy cywilizacji poradziliśmy sobie bez trudu.
Do wyjazdu przygotowałam się, poczytałam, zaplanowałam wędrówki na każdy dzień, zobaczyliśmy sporo, choć nie wszystko, co chciałam. Jedno miejsce jest niedostępne z powodu pozimowych szkód, remonty trwają też w innych częściach parku, a kilka razy Emilia i jej koleżanka, którą ze sobą zabraliśmy, zastrajkowały i nie chciały wyjść z samochodu. Na szczęście w większości przypadków wybrały sobie parking tuż przy punkcie widokowym, więc siedziały w samochodzie w zasięgu wzroku, ale zdarzyło się, że musieliśmy nieco zmodyfikować plany. Na szczęście tylko nieco.
c.d.n.
2 komentarze:
Piękne widoki i wspaniała wyprawa. :)
Ciekawe informacje.
Pozdrawiam ciepło.
Splociku, ano piękne widoki . . . zostały wspomnienia i zdjęcia.
Motylek
Prześlij komentarz