Emilia została, my pojechaliśmy.
Miałam ochotę przejść się szlakiem, o którym niedawno czytałam.
Szlak Amandy łączy położoną nad oceanem miejscowość Yachats z punktem widokowym Cape Perpetua. Szlak upamiętnia przymusowe przesiedlenie rdzennych Amerykanów z różnych plemion w latach pięćdziesiątych XIX wieku do rezerwatu Indian Coast. Przesiedleńcy regularnie uciekali z rezerwatu i kierowali się z powrotem na południe w kierunku swoich ojczystych terenów, które w tym czasie szybko zaludniały się białymi osadnikami, zwłaszcza górnikami i rolnikami.
W 1864 roku czwarty oddział piechoty kalifornijskiej udał się do Coos Bay aby schwytać "uciekinierów". Zgarniali każdego Indianina, jakiego napotkali na swojej drodze. Amanda De Cuys była niewidomą kobietą Coos, która została schwytana wraz z innymi członkami swojego plemienia i przemaszerowała 80 mil wzdłuż wybrzeża do rezerwatu Indian Coast w Yachats. Amanda mieszkała z białym mężczyzną i miała z nim córkę Julię. Córka została z ojcem, ale ten odmówił poślubienia matki, więc została zabrana.
Jej los jest nieznany.
W swoim dzienniku, Royal A. Bensell, jeden z żołnierzy, napisał: To wybrzeże wzdłuż naszej dzisiejszej trasy wydaje się wulkaniczne, szorstkie, poszarpane, spalone skały tu i ówdzie, lekka skała, którą nazwałem pumeksem. Amanda, która jest ślepa, strasznie szarpała stopami po tych postrzępionych skałach, pozostawiając tyle krwi, by ją po tych śladach wyśledzić.
W pobliżu kładki nad Amanda Creek znajduje się leśny amfiteatr i betonowy posąg Amandy De Cuys. Tablice informacyjne opisują okrucieństwo przymusowego przeniesienia tubylców z południowego Oregonu.
To drugi posąg Amandy; pierwszy, położony poniżej szlaku, został zniszczony, kiedy osunęła się ziemia ze zbocza w wyniku burzy w grudniu 2015 roku. Artysta wykonał trzy posągi a właściciel jednego z pozostałych hojnie zgodził się przekazać go do umieszczenia na szlaku.
Kiedy już dochodziliśmy do samochodu, odbiliśmy jeszcze nieco i szlakiem Whispering Spruce Trail doszliśmy do punktu widokowego, miejsca, w którym byliśmy po wielokroć, ale takich widoków przecież nie można przepuścić.
Na Cape Perpetua wchodziliśmy w przeszłości szlakiem Saint Perpetua Trail — zaznaczyłam ten szlak strzałką.
3 komentarze:
Cudne widoki i fajna historia 😚
Ciekawa historia. :)
Widoki piękne. :) "Napasłam" oczy. :)
Po kim ta nastolatka taka zbuntowana jest?
Jeszcze trochę i bunty miną. :)
Pozdrawiam ciepło.
Beata - Widoki bajeczne a historia - cóż - dobrze wiedzieć co tu się działo zanim mnie tu przywiało...
Splocik - Pewnie by się po przodkach trochę tego buntu uzbierało . . . Polacy to chyba wszyscy mają nieco buntu w naturze . . . Czekam niecierpliwie na ten dzień, kiedy jej te bunty miną!
Motylek
Prześlij komentarz