poniedziałek, 2 stycznia 2023

Spencer Butte Trail


Pierwsza wycieczka 2023 za nami! Krótka, bo pogoda niesprzyjająca. 

W zasadzie to powinnam napisać, że warunki niesprzyjające. 
Najpierw Emilia spała do południa (wstała o 12.20), potem oboje z Krzyśkiem nie mogli się zebrać, no i w połowie drogi na szczyt złapał nas deszcz.
Deszcz był zapowiadany w prognozie pogody i zaczął padać dokładnie o tej godzinie, jak informowali meteorolodzy. A do tego wiało – im wyżej, tym bardziej. I właśnie kiedy wyszliśmy z lasu na odkrytą przestrzeń pod samym szczytem, Emilię dopadł zły humor i odstawiła klasycznego focha nastolatki (choć ma dopiero 10 lat), okraszając go sporą dozą nieuprzejmości, i samolubstwa, wkurzając i mnie i Krzyśka tak, że trzęsie mną do tej pory. 

Oj pyskate to moje dziecko! Ponieważ tłumaczenie i grzeczne prośby o zmianę swego zachowania nie przyniosły pożądanego skutku, Emilia ma szlaban na internet, na razie dzisiaj i jutro. Kiedy po powrocie do domu okazało się, że ani na telefonie, ani na tablecie nie jest w stanie skorzystać z internetu (dzięki opcji parental control), jej zachowanie poprawiło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale kara karą, obowiązuje. 

Ale miało być o wycieczce. Lokalna góreczka Spencer Butte, mimo deszczu cieszyła się powodzeniem, sporo innych osób postanowiło wybrać się na taki spacer jak my. 


Na górę można wejść dwiema trasami, my wybraliśmy tę najkrótszą, ale i najbardziej stromą, więc (dla mnie) najtrudniejszą. Zeszliśmy tą mniej pochyłą trasą – bezpieczniejszą, jeśli idzie się w deszczu i przy porywistym wietrze.




Skoro 2022 za nami, to kilka słów podsumowania. Dzisiaj piesze wycieczki. 
Było ich mniej niż w roku 2021, ale to mnie nie zdziwiło. Życie wróciło na tory sprzed pandemii, z mnóstwem pozaszkolnych zajęć dzieciaków, które po przymusowym zamknięciu w domu z mamą, znowu spędzają czas z rówieśnikami. A że czas nie guma i nie rozciąga się, to mniej go było na wycieczki z mamą. Mniej niż w roku 2021, ale i tak tych wycieczek nazbierało się 35 – 197 przewędrowanych razem kilometrów, 63.5 godzin, 5,438 zdobytych metrów (i 24,627 spalonych przeze mnie kalorii). Całkiem nieźle!

5 komentarzy:

Urszula97 pisze...

Pierwsza ale piekna , dzieci też mają zły dzień.Pozdrawiam.

splocik pisze...

Super wypad mimo pogody nie najlepszej na taki spacer, ale takim piechurom, jak Wy żadna pogoda nie straszna. :)
Pozdrawiam ciepło.

Mięta pisze...

Podziwiam :)
Mnie by w taką pogodę za żadne skarby nie wyciągnięto z domu.
Wszystkiego dobrego w tym Nowym Roku :)

Jula pisze...

Podziwiam. No cóż dzieci rosną..Mają fochy..Te fochy nie tylko u dzieci. To się mówi wstał lewą nogą , nie ta nogą itd . .. 😉🌞👋💋

Motylek pisze...

🌈 Urszula - tych złych dni jakoś sporo ostatnio...

☔Splocik - może i nie straszna, ale bezdeszczowa mocno preferowana!

🌧 Mięta - jak wyjeżdżaliśmy z garażu to wcale tak źle nie wyglądało i miałam nadzieję, że nas nie złapie deszcz - przecież te prognozy nie zawsze się sprawdzają!

⛈ Jula - ja wiem, nie od samego rana była w złym humorze, coś ją nagle napadło i dała popalić, ale nie ma lepszego bata niż wyłączenie internetu!

Motylek