czwartek, 8 września 2022

Pierwsze dni nowego roku szkolnego

Jeszcze przed długim weekendem szkoła Emilii zorganizowała Meet Your Teacher, czyli Poznaj Swojego Nauczyciela. Z zachowaniem odpowiedniej odległości wywieszono na płocie listy uczniów z każdej klasy, a przy liście stał nauczyciel. Rodzice i uczniowie mogli przedstawić się i zamienić z każdym pedagogiem kilka słów. 

Pani Emilii znała mnie z widzenia a Emilię nawet z imienia i podobno bardzo ucieszyła się, kiedy dowiedziała się, że ma Emilię w swojej klasie. Emilia zrazu nie była zachwycona, bo podobno ta druga pani lepsza, a w dodatku wszystkie jej najlepsze koleżanki są właśnie w tej drugiej klasie – taki to u nas zwyczaj, żeby co roku wszystkie dzieciaki porządnie wymieszać. Po pierwszym dniu zajęć okazało się, że pani R wcale nie jest taka straszna, jak o niej mówili i Emilia całkowicie zmieniła na jej temat zdanie. 

Mnie pani R ujęła tym, że zaraz pierwszego wieczora wysłała do mnie wiadomość z zapytaniem o samopoczucie Emilii, którą tego dnia tak rozbolała głowa, że wylądowała u szkolnej pielęgniarki. Chwilę rozmawiałyśmy po szkole, powiadomiłam panią, że Emilia miewa migreny, ale na szczęście tym razem to nie była migrena. Emilia przespała się po południu i wstała jak nowa. Potem doszłyśmy do wniosku, że to chyba z odwodnienia, bo upały u nas panują nadal, a ona przez cały dzień nic nie piła – mimo że zabrała do szkoły butelkę z wodą. Teraz już pamięta, że ma pić w ciągu dnia.

w drodze do szkoły

Krzysiek wprawdzie nie miał zorganizowanej imprezy takiej jak u Emilii w szkole, ale o przedmiotach na ten rok dowiedział się też jeszcze przed długim weekendem, logując się na swoje szkolne konto.

Zalogował się, sprawdził, co ma i zaraz zabrał się do pisania maila do szkoły z powodu braku matematyki w rozkładzie zajęć. Kredytów z matematyki ma na tyle, że więcej mu już nie potrzeba, ale mój syn lubi matematykę, na studia będzie się wybierał na jakiś kierunek z matematyką i stwierdził, że rok czy dwa bez matematyki to absurd i głupota, tym bardziej że jak przerobi zaawansowany kurs w liceum, nie będzie musiał go przerabiać na studiach. W liceum jest za darmo, na uniwersytecie trzeba zapłacić. 

W weekendowe wieczory, zmęczony po całym dniu tuż przed zaśnięciem zamartwiał się, że nie uda się zamienić żadnego z przedmiotów z jego planu zajęć na matematykę, ale po powrocie do domu okazało się, że niepotrzebnie się martwił. Dostał AP Calculus (rachunek różniczkowy i całkowy – poziom rozszerzony) zamiast nieobowiązkowego Laboratorium Komputerowego. 

Syn bardzo zadowolony a ja się zastanawiam, jak on sobie poradzi z sześcioma przedmiotami na poziomie zaawansowanym, ale że jest ambitny i chce mieć same najlepsze oceny, to pewnie sobie poradzi.

2 komentarze:

Renata pisze...

zawieruchy szkolne na początku roku są chyba wszędzie;) Powodzenia życzę i pozdrawiam

Motylek pisze...

Renata - Chyba tak. Choć i tak jestem pełna podziwu jak szybko ten początkowy chaos został ogarnięty.
Motylek